Zostaw to dla siebie

Chronienie świadków nie ma kryć dziennikarskich błędów

Doktryna prawna – mimo mocnego zabezpieczenia tajemnicy dziennikarskiej – nie uznaje jej za wartość absolutnie nadrzędną

Zasady tajemnicy dziennikarskiej pozostają dla dziennikarzy tajemnicą.

Kwestia tajemnicy dziennikarskiej pojawiła się ostatnio podczas debaty o europejskim akcie wolności mediów European Media Freedom Act (EMFA), który w założeniu ma zapewnić mediom niezależność od władzy i grup kapitałowych.

Poszczególne kraje Wspólnoty mają odmienne problemy w mediach i zasady działania, dla których znalezienie wspólnego mianownika jest niezwykle trudne. Kością niezgody stał się m.in. zapis art. 4 EMFA, który reguluje sprawy ingerencji wymiaru sprawiedliwości w materiały przygotowywane przez dziennikarzy.

KOLIZJA Z POLSKIM PRAWEM

Mec. Jacek Wojtaś, prawnik Izby Wydawców Prasy, ocenia: – Zgodnie z propozycją Rady Europy zawartą w artykule 4 projektu EMFA organa ścigania mogłyby ingerować w materiały dziennikarskie, które dotyczą przestępstw zagrożonych maksymalną karą pozbawienia wolności powyżej trzech lat. To oznacza zgodę na faktyczną inwigilację dziennikarzy i drastyczne osłabienie instytucji tajemnicy dziennikarskiej, bo katalog przestępstw spełniających te kryteria jest bardzo długi. Przyjęcie tej regulacji oznaczałoby potężną kolizję z polskim prawem, w którym tajemnica dziennikarska ma potężną ochronę, porównywalną chyba tylko z tajemnicą spowiedzi.

Zdaniem dr. Michała Zaremby z Katedry Prawa Mediów Uniwersytetu Warszawskiego propozycja Rady Europy jest zrozumiała z punktu widzenia państw Unii w sposób szczególny zagrożonych terroryzmem. – Na przykład Francji, w której środowiska potencjalnie wspierające terroryzm są relatywnie liczne. Rozumiem, że władze tego kraju uznały, że zapewnienie bezpieczeństwa jest ważniejsze od ochrony materiałów dziennikarskich i osobowych źródeł informacji – stwierdza Zaremba.

I dodaje: – EMFA jest teraz w trilogu, czyli uzgodnieniach między Parlamentem Europejskim, Radą Europy i Komisją Europejską. Mam nadzieję, że zapis pozwalający na szeroki dostęp organów ścigania do materiałów dziennikarskich zostanie w ostatecznej wersji usunięty. Jego przyjęcie zmuszałoby bowiem Polskę do zmiany przepisów o ochronie tajemnicy dziennikarskiej, które są precyzyjne i gwarantują mediom swobodę działania.

ŹRENICA WOLNOŚCI

Dr hab. Marcin Górski, adwokat, radca prawny, wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, zauważa, że po zamachach z 11 września 2001 roku mamy do czynienia z masowym strachem przed utratą bezpieczeństwa zbiorowego, który niejednokrotnie przeradza się w histerię.

– Instytucja tajemnicy dziennikarskiej stanowi fundament wykonywania zawodu dziennikarza. Bez niej trudno sobie wyobrazić poprawnie funkcjonujące, niezależne media i pluralistyczną debatę publiczną – mówi Marcin Górski. – Ograniczenie prawa do zachowania tajemnicy dziennikarskiej ogranicza swobodę działania mediów, a to jedna z podstawowych wartości demokracji. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy naprawdę warto żyć w państwie bezpiecznym, ale pozbawionym wolności – zaznacza.

Według prof. Jacka Sobczaka, jednego z twórców obowiązującego w Polsce prawa prasowego, sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, tajemnica dziennikarska to źrenica wolności.

Zaznacza on, że tajemnicę dziennikarską reguluje art. 180 Kodeksu postępowania karnego oraz kompatybilne przepisy wynikające z art. 15 i 16 prawa prasowego.

Twórca doktryny prawa prasowego podkreśla, że dziennikarz jest w posiadaniu dwóch tajemnic: tego, co zaobserwował, ustalił oraz drugiej, mocniej chronionej – związanej z osobowymi źródłami informacji.

Uważa, że pierwsza tajemnica wynika z paragrafu 2 artykułu 180 kpk. Chroniona jest tak, jak inne tajemnice zawodowe: radcowska, adwokacka, lekarska. Sąd może wyrazić zgodę na przesłuchanie dziennikarza co do faktów objętych tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. Dodaje jednak, że kolejny paragraf artykułu 180 wyróżnia tajemnicę dziennikarską na tle innych tajemnic zawodowych. Zgodnie z nim zwolnienie dziennikarza z obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację osobowych źródeł informacji.

Dr Michał Zaremba zauważa, że tajemnicę dziennikarską zabezpiecza dodatkowo art. 226 kpk, zgodnie z którym w odniesieniu do wykorzystania dokumentów w postępowaniu karnym stosuje się zapisy art. 180 kpk. – Z tego wynika, że prokuratura nie może używać jak dowodu dokumentów zgromadzonych przez dziennikarzy, w których posiadanie weszła bez ich wiedzy i zgody. Nie jest jednak jasne, czy w myśl tego artykułu może używać w roli dowodu na przykład bilingów rozmów z udziałem dziennikarzy – zaznacza Zaremba.

OGRANICZENIA DO CIĘŻKICH PRZESTĘPSTW

Prof. Sobczak wyjaśnia, że osobowe źródła informacji to konkretne osoby, które dostarczyły dziennikarzom danej informacji i zastrzegły swoją anonimowość.

Profesor zauważa, że wielu dziennikarzy niestety nie zdaje sobie sprawy z wagi przysługującego im obowiązku zachowania tajemnicy dziennikarskiej i ujawnia osobowe źródła informacji. A przecież osoby, które udzielają informacji dziennikarzom i zastrzegły ustnie, że robią to w tajemnicy, są tych tajemnic dysponentami.

Ale jest i druga strona medalu: dziennikarze, którzy stoją na stanowisku, że nikt nie może ich zwolnić z posiadanej tajemnicy, również nie rozumieją doktryny.

Sobczak wskazuje na par. 4 art. 180 kpk, który zastrzega, że prawo do nieujawniania osobowych źródeł informacji nie ma zastosowania w sytuacji, gdy sprawa dotyczy najcięższych przestępstw, wymienionych w par. 1 art. 240 Kodeksu karnego. Są to m.in. ludobójstwo, zamach stanu, szpiegostwo, zamach na jednostkę sił zbrojnych RP, obiekt albo urządzenie o znaczeniu obronnym, zabójstwo, pozbawienie człowieka wolności, seksualne wykorzystanie bezradności lub niepoczytalności innej osoby.

– Katalog dość niefortunny, bo obok takich zbrodni jak ludobójstwo zawiera pozbawienie człowieka wolności. A prokuratura często podwyższa kwalifikację czynu, można więc sobie wyobrazić, że wystąpi o zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej w ramach postępowania o zatrzaśnięcie kogoś w toalecie, co zostało zinterpretowane jako pozbawienie człowieka wolności – ironizuje Marcin Górski.

– Pamiętam sytuację, w której radca prawny został zwolniony przez sąd z tajemnicy radcowskiej w celu pozyskania dokumentów wysłanych z państwowych instytucji, a więc co do okoliczności, które mogły być bez trudu ustalone w zwykłym trybie. Wymiar sprawiedliwości dysponuje środkami technicznymi, dzięki którym może ustalić sprawców przestępstwa, systemy monitoringu, nie mówiąc już o szpiegujących, takich jak Pegasus. Do ustalenia większości faktów nie potrzebuje dziennikarzy ani ich tajemnic – dodaje.

TAJEMNICA NIE OZNACZA BEZKARNOŚCI

– Szczególna ochrona tajemnicy dziennikarskiej zawarta w paragrafie 3 artykule 180 Kodeksu postępowania karnego może stanowić wzór rozwiązań prawnych w tym zakresie – uważa mec. Jacek Wojtaś. – Do ujawnienia osobowego źródła informacji dziennikarza może zmusić tylko sąd, gdy sprawa dotyczy najcięższych przestępstw i dowodu w tej sprawie nie da się ustalić inną drogą. Trudno sobie wyobrazić dalej idące zabezpieczenia tajemnicy dziennikarskiej – dodaje.

Czy dziennikarze mogą nadużywać prawa do powoływania się na tajemnicę dziennikarską w niewygodnych dla siebie sytuacjach?

Prof. Jacek Sobczak podkreśla, że doktryna prawna – mimo mocnego zabezpieczenia tajemnicy dziennikarskiej – nie uznaje jej za wartość absolutnie nadrzędną. Dlatego zawiera istotnie ograniczenia.

Prof. Sobczak zwraca uwagę na par. 5 art. 180 kpk, który stanowi, że jeśli dziennikarz popełnił przestępstwo, decydując się na publikację tekstu (np. pomówił kogoś), to odmowa ujawnienia danych objętych tajemnicą dziennikarską nie zwalnia go z odpowiedzialności prawnej. Przestępstwem jest zresztą również odmowa ujawnienia osobowego źródła informacji, gdy sąd uzna, że zachodzą okoliczności wymienione w paragrafie 4 artykule 180 kpk. Kary za taki czyn są surowe.

Marcin Górski też zauważa, że odmowa ujawnienia osobowych źródeł informacji, w sytuacji gdy nakaże to sąd, jest kwalifikowana jako przestępstwo z art. 233 par. 1 kk, który brzmi: „Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.

– Są to bardzo surowe sankcje. Naturalnie zawsze istnieje niebezpieczeństwo nadużywania przywilejów zawodowych. Dotyczy to również tajemnicy dziennikarskiej, która nie może służyć nikomu jako przykrywka do fabrykowania faktów lub używania źródeł informacji do uzasadniania błędnie przyjętej tezy artykułu – mówi Marcin Górski.

NIECH RZETELNOŚĆ WERYFIKUJE RYNEK

Michał Zaremba podkreśla: – Nierzetelne teksty z naciągniętą tezą niezwykle często naruszają dobra osobiste bohaterów artykułu. Jeśli autor lub wydawca nie będą umieli wykazać przed sądem prawdziwości przedstawionych faktów i rzetelności postępowania podczas zbierania materiałów, przegrają z kretesem. – Mamy silną ochronę tajemnicy dziennikarskiej w kpk i prawie prasowym, ale wszyscy wiemy, że w obecnym stanie techniki można stosować podsłuchy skutecznym systemem jak Pegasus. W tej rzeczywistości ani dziennikarz, ani osobowe źródło informacji i dziennikarz nie mogą mieć pewności, że ich relacje pozostają niejawne – mówi Michał Zaremba.

W ocenie Marcina Górskiego prawny zapis dotyczący tajemnicy dziennikarskiej powinien pozostać bezwarunkowy. – W sytuacji krajów takich jak Polska i Węgry, których władze starały się łamać wolność dziennikarską, inwigilowały przeciwników politycznych, a więc bardzo prawdopodobnie – również pracowników mediów, dziennikarze oraz ich informatorzy powinni uzyskać pewność, że żadna instytucja państwa nie zmusi ich do ujawnienia źródeł informacji – zaznacza Marcin Górski.

Wykładowca na Uniwersytecie Łódzkim jest przekonany, że dziennikarzy, którzy nadużywają zawodowych przywilejów, zweryfikuje rynek. – Będą przegrywać procesy na drodze cywilnej. Ich marka osobista i marka wydawcy ulegnie erozji. To weryfikacja znacznie doskonalsza od metod stosowanych na gruncie prawa karnego – puentuje Marcin Górski.

***

Ten tekst Jana Fusieckiego pochodzi z archiwalnego wydania magazynu „Press”.