Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest krytykowana za zamrożenie wypłat z abonamentu RTV dla mediów publicznych. Ostatnio działania regulatora bezprawnymi określił prof. Michał Romanowski. KRRiT wydała oświadczenie, w którym określa takie opinie jako „bezzasadne i wręcz fałszywe i dezinformujące”.
KRRiT nie uznaje likwidatorów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych wyznaczonych przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza. W styczniu zamroziła więc wypłatę środków abonamentowych. Przed tygodniem zdecydowała o przekazaniu ich do depozytu sądowego. Chodzi o 158 mln zł z transz, które miały zostać wypłacone w styczniu i na początku lutego.
W myśl regulatora to sąd powinien zdecydować czy pieniądze trafią do likwidatorów czy zarządów, wskazanych przez zdominowaną przez Prawo i Sprawiedliwość Radę Mediów Narodowych. W przypadku TVP to Michał Adamczyk i Tomasz Owsiński. Sądy w Warszawie nie wpisały do Krajowego Rejestru Sądowego likwidacji TVP i Polskiego Radia. Odmienne postanowienia zapadły odnośnie rozgłośni regionalnych.
Krytyka ze strony prof. Romanowskiego
W rozmowie z Polską Agencją Prasową prof. Michał Romanowski, z Uniwersytetu Warszawskiego, adwokat z kancelarii prawnej Romanowski i Wspólnicy, podkreślił, że „działanie KRRiT jest całkowicie bezprawne”. – Rada może działać wyłącznie na podstawie i w granicach prawa, zgodnie z art. 7 Konstytucji, czyli zasadą legalizmu, a jej kompetencje wynikają z art. 213 ust. 1 Konstytucji, czyli ma stać na straży wolności i pluralizmu jednostek publicznej radiofonii i telewizji w interesie publicznym – wyjaśnił. – KRRiT nie ma zatem żadnych kompetencji w zakresie dokonywania oceny tego, czy minister kultury miał prawo powoływać skład rad publicznej radiofonii i telewizji oraz postawić je w stan likwidacji – dodał.
Prawnik skrytykował też wyjaśniania KRRiT na poprzednie głosy krytyki jakoby kierowała się interesem odbiorców. Prof. Romanowski twierdzi, że w interesie odbiorców jest to, żeby media publiczne funkcjonowały. Krytykuje „wybiórczość” uchwały Rady. – Pomija ono całkowicie fakt, że na siedemnaście jednostek publicznej radiofonii i telewizji tylko w kilku przypadkach sąd odmówił dokonania wpisu likwidatorów do Krajowego Rejestru Sądowego. KRRiT pomija zatem to, że w pozostałych przypadkach taki wpis został dokonany oraz pomija fakt, że w przypadku, kiedy wpis nie został dokonany, to złożenie skargi powoduje, iż decyzja o odmowie wpisu referendarza sądowego w świetle prawa jest decyzją, której nie ma i dopiero się zaczyna właściwe postępowanie rejestrowe – wyjaśnił.
Prawnik w rozmowie z PAP nie wykluczył, że TVP, Polskie Radio i rozgłośnie regionalne będą mogły domagać się odszkodowania od Skarbu Państwa przez działania KRRiT. Jego zdaniem pieniądze mogą być przekazane do depozytu sądowego. – Rozwiązanie zaproponowane przez KRRiT nie ma umocowania w prawie, ponieważ złożenie depozytu sądowego jest określone w art. 467 kodeksu cywilnego. Przepis mówi, że do depozytu sądowego składa się świadczenie na czyjąś rzecz, jeżeli nie wiemy, kto jest wierzycielem albo nie znamy adresu czy siedziby wierzyciela. W przypadku publicznej telewizji i radiofonii wszystkie potrzebne informacje znamy. Nie możemy również mówić o braku zdolności do czynności prawnych ani przedstawiciela uprawnionego do przyjęcia świadczenia – stwierdził prof. Romanowski. – Ponadto w statutach jednostek publicznej radiofonii i telewizji od chwili, kiedy zostały powołane, widnieją zaakceptowane przez sąd rejestrowy postanowienia, które przewidują likwidację – dodał.
Odpowiedź KRRiT
Regulator do wypowiedzi prawnika odniósł się w specjalnym oświadczeniu. – Twierdzenia, pojawiające się w mediach, o rzekomo bezprawnych działaniach KRRiT wykorzystanych jako narzędzie walki politycznej są nie tylko bezzasadne, ale wręcz fałszywe i dezinformujące – napisała KRRiT.
KRRiT przekonuje, że opinie eksperta są nieprawdziwe, a jej działania zgodne z ustawą zasadniczą. – Ten przepis właśnie upoważnia KRRiT do działania i wskazywania naruszeń konkretnych przepisów prawa – w tym wadliwości działań ministra, nieważności decyzji i związanej z tym formy funkcjonowania jednostek publicznej radiofonii i telewizji, wreszcie zaś nieważności powołanych w celu obejścia ustawy o radiofonii i telewizji zarządców spółek w formie „likwidatorów”. Wbrew twierdzeniom prof. Romanowskiego statut spółki nie stanowi samodzielnej podstawy do otwarcia likwidacji. Jest bowiem oczywiste, że treści normy hierarchicznie wyższej (gdyż ustawowej) nie mogą być podporządkowane normie hierarchicznie niższej (czyli statutowi spółki). To norma niższego rzędu powinna być ustalana z uwzględnieniem treści norm wyższego rzędu. Wskazane postanowienie statutu mogłoby znaleźć zastosowanie dopiero po zmianie prawa powszechnie obowiązującego, np. po wejściu w życie ustawy nakazującej przeprowadzenie likwidacji spółek publicznej radiofonii i telewizji. Do tego czasu takie postanowienie statutu jest niewykonalne – czytamy w stanowisku KRRiT.
Regulator utrzymuje, że przekazanie środków abonamentowych do depozytu sądowego jest zasadne. – Wbrew twierdzeniom prof. Romanowskiego, KRRiT nie zatrzymuje środków pochodzących z opłat abonamentowych do swojej dyspozycji, ale kieruje ich wypłatę dla każdej ze spółek do depozytu sądowego, w celu podjęcia tychże środków przez osoby uprawnione do ich reprezentacji. Art. 467 kodeksu cywilnego przewiduje możliwość takiego działania każdej osobie bez wyjątku (w tym również Skarbowi Państwa) „jeżeli wskutek okoliczności, za które nie ponosi odpowiedzialności, nie wie, kto jest wierzycielem” lub „jeżeli wierzyciel nie ma pełnej zdolności do czynności prawnych ani przedstawiciela uprawnionego do przyjęcia świadczenia” lub „jeżeli powstał spór, kto jest wierzycielem” lub „jeżeli z powodu innych okoliczności dotyczących osoby wierzyciela świadczenie nie może być spełnione” – uzasadnia KRRiT.
Kierowana przez Macieja Świrskiego instytucja po raz kolejny obarcza winą za zamieszanie ministra Sienkiewicza. – Tym samym chaos prawny i dwugłos w mediach publicznych powstały w wyniku działań Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i związane z nim wątpliwości co do osób zarządzających sprawami spółek dają KRRiT prawo do kierowania świadczeń do depozytu sądowego celem podjęcia ich przez spółki. Ostatecznie, skoro jak twierdzi prof. Romanowski – Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma rzekomo prawa do kwestionowania umocowania osób reprezentujących jednostki publicznej radiofonii i telewizji, to nie Krajowa Rada oceni ważność umocowania osoby zgłaszającej się po środki przekazane do depozytu sądowego, a władza sądownicza – zauważa regulator.
KRRiT nie zgadza się z zarzutem jakoby nie interesowała się orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. W 2016 roku orzekł on, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powinna mieć wpływ na wybór władz mediów publicznych. Zgodnie z przyjętymi w trakcie kadencji PiS przepisami, wybiera je Rada Mediów Narodowych. – Zarzut, iż KRRiT nie interesowała się od 2016 roku, czyli od wyroku Trybunału Konstytucyjnego, kwestią uregulowania stanu, który został przez TK uznany za sprzeczny z konstytucją, jest całkowicie chybiony i nieuprawniony. Należy przypomnieć, że ustawodawca nie przewidział inicjatywy ustawodawczej dla organu konstytucyjnego – Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jest to więc kolejny zarzut fałszywy i dezinformujący opinię publiczną – tłumaczy KRRiT.