Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdecydowała o przekazaniu pieniędzy z abonamentu RTV do depozytu sądowego. Znawca prawa medialnego w rozmowie z Wirtualnemedia.pl prognozuje skomplikowaną procedurę, której wynik jest niepewny. Przedstawiciel obozu rządzącego w kredytach widzi ratunek dla finansów TVP, Polskiego Radia i rozgłośni regionalnych.
Kierowana przez Macieja Świrskiego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jeszcze przed zmianami w mediach publicznych stanowczo przeciwko nim protestowała. Stała przy stanowisku, że jedynymi prawowitymi władzami w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu są te wskazane przez zdominowaną przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości Radę Mediów Narodowych. W styczniu KRRiT zamroziła środki abonamentowe dla mediów publicznych. W środę przyjęła uchwałę o przekazaniu 158 mln zł (transze ze stycznia i z początku lutego br.) do depozytu sądowego.
Wcześniej likwidator TVP Daniel Gorgosz wysłał regulatorowi przedsądowe wezwanie do wypłaty środków przewidzianych dla telewizji publicznej. KRRiT nie uważa go jednak za osobę uprawnioną do dyskusji. Sądy w Warszawie nie wpisały do Krajowego Rejestru Sądowego stanu likwidacji TVP i Polskiego Radia. W przypadku większości rozgłośni regionalnych sędziowie uznali likwidatorów. W myśl uchwały KRRiT nawet po wpisie do KRS nadawcy publiczni będą musieli raportować co miesiąc na jakie konkretnie cele z misji publicznej wydają pieniądze. KRRiT wzywa też do przywrócenia TVP World, archiwów portalu TVP Info i Tygodnika TVP.
Uzyskanie pieniędzy z abonamentu RTV nie będzie łatwe
Sytuacja mediów publicznych jest coraz trudniejsza. „Press” doniósł, że TVP wstrzymała płatności za faktury powyżej 25 tys. zł brutto. Spółka nie odpowiedziała na nasze pytania w tej sprawie. W ostatnich latach TVP miała ponad 2 mld zł z abonamentu radiowo-telewizyjnego i rekompensaty i ponad 800 mln zł z reklam. Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy okołobudżetowej, pieniędzy z rekompensaty nie ma. Sytuację spółki trochę poprawiłyby środki abonamentowe, ale ich uzyskanie będzie trudne lub niemożliwe.
– Sama uchwała i skierowanie przez KRRiT środków z wpływów z opłat abonamentowych do depozytu sądowego to dopiero pierwszy krok. Sąd musi bowiem zezwolić na złożenie przedmiotu świadczenia do depozytu sądowego. Pieniądze mogą zostać wpłacone na rachunek depozytowy Ministra Finansów jeszcze przed uzyskaniem formalnego zezwolenia sądu, ale i tak nie uniknie się badania dopuszczalności złożenia depozytu. Sąd w szczególności może nie udzielić na to zezwolenia, jeżeli uzna, że dłużnik (tu: KRRiT) we wniosku nie dookreślił źródła swojego zobowiązania, czy też warunków, na podstawie których miałoby nastąpić wydanie depozytu sądowego wierzycielowi (tu: spółki publicznej radiofonii i telewizji). Sąd nie powinien się zgodzić na np. uzależnienie wypłaty od tak niedookreślonych i ocennych kryteriów jak „realizacja misji publicznej”. Z treści uchwały wynika, że kierowanie do depozytu sądowego ma raczej na celu przerzucenie na sąd oceny, czy w imieniu spółek po pieniądze zgłaszają się uprawnione do ich reprezentowania osoby. Już 24 stycznia br. odbyła się bowiem wymiana pism pomiędzy Danielem Gorgoszem a Maciejem Świrskim, gdzie ten drugi zakwestionował legitymację tego pierwszego, jako likwidatora TVP, a nawet sam byt „Telewizji Polskiej SA w likwidacji” – mówi Wirtualnemedia.pl Wojciech Szymczak, partner, radca prawny z Kancelaria Prawnej Media.
Jakie kroki prawne mogą podjąć media publiczne, żeby mimo wszystko uzyskać pieniądze? – Jeżeli Sąd zezwoli na depozyt i tam trafią pieniądze z abonamentu – to poprzez wniosek o wydanie depozytu sądowego. Sąd może wtedy badać, czy wniosek został złożony przez prawidłowo umocowany podmiot – może więc wrócić dyskusja o tym, kto obecnie ma prawo reprezentować spółki publicznej radiofonii i telewizji – odpowiada Szymczak. KRRiT i RMN uważają, że prawowitym prezesem TVP jest Michał Adamczyk.
„Chcą trochę umyć ręce”
Zdaniem przedstawicieli obozu rządzącego, działania KRRiT są bezprawne. – Wystąpiłem do Biura Analiz Sejmowych o analizę aktywność KRRiT. BAS negatywnie zaopiniował działania przewodniczącego Świrskiego. Nie ma on prawa zmieniać decyzji, które zapadły w połowie września 2023 roku. Zgodnie z ustawą, przewodniczący KRRiT ma obligatoryjny obowiązek przekazywania tych środków dla radia i telewizji. Działa niezgodnie z prawem. On pełni rolę swoistego bankomatu i musi sukcesywnie, zgodnie z harmonogramem uchwalonym w połowie września 2023 roku i zgodnie z ustawą, przelewać środki na Polskie Radio i Telewizję Polską – przekonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Bogdan Zdrojewski, poseł Koalicji Obywatelskiej, przewodniczący sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Podobnego zdania jest Marek Rutka, członek Rady Mediów Narodowych. – Chcą trochę umyć ręce, że nie dają pieniędzy i dają to w jakiś depozyt sądowy. Wiedzą, że przekroczyli swoje uprawnienia. Nie chcą tych pieniędzy uwolnić i dają w depozyt. Według mnie to działanie pozaprawne i na pewno pozaustawowe. Sąd nie jest organem wskazanym w żadnej ustawie, aby analizował prawidłowość wydatków typu „można zapłacić za prąd i ZUS, ale nie można zapłacić na przykład na produkcję serialu czy serial się mieści czy nie mieści w misji”. Mam wrażenie, że pan Świrski zabrnął za daleko i szuka teraz sposobów wyjścia z „koziego rogu”, do którego sam się zapędził – ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl były poseł Lewicy.
Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 dla TVP?
W mediach publicznych trwają szczegółowe audyty, które ocenią ich dokładną sytuację finansową i zobowiązania na najbliższe lata. Dopiero po audytach obóz rządzący sfinalizuje prace nad ustawową reformą Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Może ona nie wyjść w życie prędko, bo do lata 2025 roku prezydentem jest Andrzej Duda. Media publiczne potrzebują pieniędzy już teraz, dlatego rząd musi sięgnąć po alternatywne rozwiązania.
– Każda „chwilówka” dla osoby prawnej czy fizycznej w trudnej sytuacji jest mile widziana, ale to jest „chwilówka”. Kreatywność finansistów czy księgowych nie zna granic. Można sobie wyobrazić najróżniejsze metody z wyjątkiem zwiększania zadłużenia, bo zdaje się, że tamte wskaźniki są i tak dość niepokojące. Pytanie kto pożyczałby. Odpowiedź jest jedna – Skarb Państwa – bezpośrednio lub pośrednio przez BGK (przyp. red. Bank Gospodarstwa Krajowego) czy PFR (przyp. red. Polski Fundusz Rozwoju) czy którąś z licznych instytucji. Jest jeszcze Fundusz Przeciwdziałania Covid-19. Nie został rozwiązany, a z tego funduszu różne rzeczy rząd Mateusza Morawieckiego finansował. Nie wiem czy rząd Donalda Tuska chciałby – ironizuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Robert Kwiatkowski, członek Rady Mediów Narodowych.
Na przykład w grudniu ub.r. TVP w ramach umowy sprzedała Bankowi Gospodarstwa Krajowego kolejną serię swoich obligacji, o wartości 550 mln zł. W ten sposób nadawca publiczny w ostatnich latach poprawiał płynność finansową. Sięgano też po pożyczki z Funduszu Reprywatyzacji. 800 mln zł takiego kredytu TVP pozyskała w lipcu 2017 roku, kilka miesięcy przed przyznaniem jej pierwszej rekompensaty ze Skarbu Państwa.
Kredyty mogą być jedynym sposobem
Finansowania TVP i Polskiego Radia z kredytów spodziewa się też Zdrojewski. – Działamy na prowizorium budżetowym. W prowizorium budżetowym są rozmaite rezerwy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby taki stan przejściowy czy doraźny funkcjonował zbyt długo. Nie jestem w stanie oszacować do jakiego stopnia w obecnym stanie prawnym zafundowanym przez prezydenta, Polskie Radio i TVP mogą funkcjonować bez dodatkowych kosztów. Trzeba pamiętać, że w ostatnich latach mediów publicznych nie finansowano z budżetu państwa, tylko z obligacji, czyli papierów dłużnych, które także wymagają określonej spłaty. Można powiedzieć, że prezydent w tej materii buduje gigantyczną nieracjonalność w sytuacji mediów publicznych i przymusza media publiczne do tego, aby zaciągnąć kredyty. Być może to będzie też sposób na przeżycie tego trudnego momentu. Zgoda ministra finansów i rządu, żeby media publiczne zaciągnęły kredyt na bieżące zobowiązania wynikające z konsekwencji zarządzania tymi mediami przez PiS w poprzednich latach – mówi polityk PO.
Media publiczne może wesprzeć także sam premier Donald Tusk, który w kampanii wyborczej obiecał szybkie zmiany w TVP. – Media publiczne, a w szczególności Telewizja Polska, przypominają obecnie transatlantyk, któremu nagle brakuje paliwa. Porusza się jeszcze siłą inercji, ale niedługo – bez dodatkowego zasilania – po prostu stanie. I oby nie zatonął. Dlatego niezbędny jest szybki audyt wewnętrzny lat 2016 – 2023: programowy, finansowy, majątkowy, technologiczny i kadrowy, wykonany w oparciu choćby o raporty NIK. Ufam, że to się dzieje we wszystkich 19 spółkach mediów publicznych. Dopiero wnioski z takich audytów będą mogły stanowić podstawę do kompleksowej racjonalizacji zadań programowych i restrukturyzacji, a w konsekwencji do określenia wysokości dodatkowych, niezbędnych środków finansowych na rok bieżący z budżetu państwa, na przykład z rezerwy Prezesa Rady Ministrów. Bo nie ma cudów, każda restrukturyzacja kosztuje. Mówiąc brutalnie – na środkach z samych reklam media publiczne daleko nie zajadą i to przy dodatkowej obstrukcji płynącej z KRRiT w postaci wstrzymania przekazywania środków abonamentowych – zauważa Janusz Daszczyński, były prezes TVP, obecnie członek rady programowej nadawcy publicznego.