Tomasz Piątek zarzucił Pawłowi Reszce z „Newsweek Polska”, że jego artykuł o książce Piątka „Macierewicz i jego tajemnice” jest nierzetelny i zawiera jego nieautoryzowane wypowiedzi. Swoje zastrzeżenia Piątek wyraził w liście do Tomasza Lisa zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej”. – Rozumiem, że Tomkowi nie podoba mi się mój artykuł na jego temat, a mnie nie podoba się jego książka o Antonim Macierewiczu, choć jego inne książki są bardzo dobre. Wolność słowa – komentuje to Paweł Reszka.
Artykuł Pawła Reszki o Tomaszu Piątku i jego książce „Macierewicz i jego tajemnice” jest okładkowym materiałem w bieżącym numerze „Newsweek Polska”. W tekście „Człowiek, który walczy z szefem MON” Reszka opisał książkę Piątka, wyliczył też zastrzeżenia wobec niej – zarówno swoje, jak i kilku innych dziennikarzy (wypowiadali się anonimowo). – Wiele twardych tez – ale niekoniecznie dobrze uzasadnionych. Przykładów jest wiele – stwierdził dziennikarz „Newsweeka”. Szczegółowo opisał kilka z tych przykładów. – Książka Piątka ma mnóstwo niedoróbek. Jednak obracanie dyskusji nad nią w kpię byłoby błędem. Zbyt wiele jest tam niepokojących informacji i celnych pytań – zaznaczył w innej części swojego tekstu.
Paweł Reszka dodał, że niedługo po premierze książki Antoni Macierewicz złożył zawiadomienie do departamentu wojskowego prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Piątka („Ta książka złożona jest z samych kłamstw i pomówień” – argumentował wiceszef MON Michał Dworczyk”), czemu we wspólnym liście do Macierewicza sprzeciwiło się dziesięć międzynarodowych organizacji dziennikarskich.
Dziennikarz „Newsweeka” przypomniał też pokrótce problemy Piątka z uzależnieniem od narkotyków, jego dorobek literacki oraz aktywność publicystyczną w ostatnich latach, m.in. audycję satyryczną prowadzoną razem z Piotrem Najsztubem w TOK FM (latem ub.r. żartowali w niej z autentycznych wierszy żołnierzy AK, za co szybko przeprosili) oraz list wysłany cztery lata temu do reklamodawców „Do Rzeczy” z zarzutem, że promują się w piśmie zamieszczającym teksty homofobiczne (po tym liście współpracę z Piątkiem zerwała „Krytyka Polityczna”).
W artykule zacytowano kilka wypowiedzi Tomasza Piątka udzielonych Pawłowi Reszce. Dziennikarz „Newsweeka” opisał, że jedną z rozmów zaczął od stwierdzenia: „Nie podoba mi się twoja książka o Macierewiczu”. Z drugiej strony zaznaczył, że książka odniosła duży sukces rynkowy – sprzedała się już w 160 tys. egz.
W sobotnio-niedzielnym wydaniu „Gazety Wyborczej” znalazł się list Tomasza Piątka do Tomasza Lisa, redaktora naczelnego „Newsweek Polska”, dotyczący artykułu Pawła Reszki. Autor książki o szefie MON zarzuca dziennikarzowi tygodnika, że nierzetelnie opisał ich rozmowy, pomijając te fragmenty wypowiedzi Piątka, w których odpowiadał na zastrzeżenia dotyczące jego książki. Zaznacza, że spotkał się z reporterem trzykrotnie i poprosił o autoryzację swoich wypowiedzi.
– Gdy przeczytałem tekst, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Z naszych rozmów zostały strzępki zdań, które nie oddają ani ducha, ani meritum konwersacji. W tekście pan Reszka stawia mi zarzuty, ale nie cytuje odpowiedzi, których udzieliłem mu podczas naszych spotkań – stwierdza Piątek. Dodaje, że dziennikarz „Newsweeka” nie zdołał przesłać mu wypowiedzi do autoryzacji, a zapytany o to w niedzielę (już po zamknięciu nowego wydania tygodnika) tłumaczył, że wysłał mu SMS-owo prośbę o przesłanie adresu mailowego. – Czasem tak się dzieje, że nie dostaję SMS-ów przez kilka dni, a potem naraz przychodzi do mnie kilkanaście opóźnionych wiadomości. Ale przecież Paweł Reszka miał mój numer telefonu. Czemu nie zadzwonił? „Pomyślałem, że jak nie odpowiadasz, to olałeś” – usłyszałem – opisuje autor „Macierewicza i jego tajemnic”.
Tomasz Piątek analizuje szczegółowo kilka wątków książki, które jego zdaniem zostały nierzetelnie zrelacjonowane przez Pawła Reszkę, m.in. kwestię dowodów współpracy Roberta Luśni z SB i tego, czy Antoni Macierewicz wiedział o niej już na początku lat 90. i pomógł ją ukrywać. – Po pierwsze, wyrywa z kontekstu drobne fragmenty mojej książki, które z tego powodu muszą brzmieć nielogicznie – ocenia Piątek dziennikarza „Newsweeka”. – Po drugie, Paweł Reszka bagatelizuje podane przeze mnie dowody, czasem wręcz chowa je pod dywan. (…) W tych kilku fragmentach, w których Reszka odnosi się nie do mojej osoby, lecz do mojej książki, zarzuca mi nierzetelność. Ale sam jest przy tym nierzetelny – wylicza pisarz.
Piątek nie ukrywa, że jest zawiedziony tym, że taki tekst ukazał się w „Newsweeku”, chociaż zaznacza, że nie jest to paszkwil w odróżnieniu od artykułów o jego książce zamieszczonych w „Do Rzeczy” i „Gazecie Polskiej”. – Ale w niektórych fragmentach zakrawa na półpaszkwil. Autor przyznaje, że Macierewicz powinien się tłumaczyć z wielu okoliczności, o których piszę w mojej książce. Ale równocześnie stara się mnie zdyskredytować. Bezpodstawnie zarzuca mi nierzetelność i ukazuje mnie jako chciwego maniaka. Nie jest to ładne – komentuje.
Co na to Paweł Reszka? Dziennikarz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zapewnił, że przed zamknięciem wydania „Newsweeka” starał się uzyskać autoryzację wypowiedzi Tomasz Piątka. – W piątek o godz. 13:46, jak skończyłem pisać tekst, wysłałem mu SMS-a o treści: „Dasz maila? Prześlę Ci wypowiedzi”. Nie odpowiedział na ten SMS, w niedzielę mówił mi, że w ogóle go nie dostał – przekazał nam Reszka.
– Tomek Piątek ma prawo do oceniania mojego tekstu o nim, tak samo jak ja mam prawo do oceniania jego książki. Rozumiem, że Tomkowi nie podoba się mój artykuł na jego temat, a mnie nie podoba się jego książka o Antonim Macierewiczu, choć jego inne książki są bardzo dobre. Wolność słowa – komentuje. Zaznacza, że pisząc artykuł o książce w kontekście całego dorobku zawodowego Tomasza Piątka miał prawo wybrać te z jego wypowiedzi, które pasowały mu do takiej koncepcji, a niekoniecznie oddawały przebieg jego rozmów z Piątkiem.
W artykule Reszki znalazła się też krótka wypowiedź anonimowej dziennikarki „Gazety Wyborczej”, że redakcja dziennika była już zmęczona przygotowywanymi przez Tomasza Piątka artykułami o podejrzanych powiązaniach Antoniego Macierewicza (ukazywał się one w ub. i br.). Do tego fragmentu w poniedziałek odniosła się Aleksandra Klich, zastępca redaktora naczelnego „GW”, w krótkim wpisie facebookowym adresowanym do Tomasza Lisa.
– Jako szefowa „Magazynu Świątecznego” „Gazety Wyborczej” i wicenaczelna tejże zapewniam Pana, że nas nie da się łatwo zmęczyć, a współpraca z Tomkiem to sama przyjemność zarówno towarzyska, jak intelektualna. A fakt, że to w naszej gazecie Tomek opublikował najważniejsze swoje teksty śledcze to powód do naszej chwały i dumy. Tym bardziej, że Czytelnicy, zarówno papierowej wersji „GW”, jak internetowej, doceniają jego pisanie – każdy jego tekst to zwiększona sprzedaż – napisała Aleksandra Klich.