Po tym, jak politycy Prawa i Sprawiedliwości opuścili siedzibę PAP, a Marek Błoński, nowy prezes Agencji, został likwidatorem tej spółki, w serwisie informacyjnym PAP i na stronie internetowej widać zmiany. Dobór materiałów jest bardziej wyważony, nie ma już depesz z dopiskiem „Pilne”, gdy tylko jakiś polityk PiS wypowie się do mediów.
Jeszcze 20 grudnia, gdy politycy PiS rozpoczynali okupowanie siedzib mediów publicznych, nazywane przez nich „interwencjami poselskimi”, PAP cytował niemal każdą ich wypowiedź, łącznie z tymi jawnie fałszywymi.
Zmiana w Polskiej Agencji Prasowej
Na stronie internetowej Pap.pl eksponowana była np. wypowiedź Piotra Glińskiego: „My nie robimy nic innego, jak tylko bronimy ładu prawnego dotyczącego mediów publicznych w Polsce”. Natomiast w zakładce Polecamy na jedynce wisiał materiał o wizycie wiceprezesa Suwerennej Polski Michała Wójcika w studiu PAP i jego wypowiedź na temat stanu zdrowia prezesa tej partii Zbigniewa Ziobry: „Trzymamy kciuki i modlimy się za szybki powrót Zbigniewa Ziobro do zdrowia. Oczywiście wróci on do polityki, mam nadzieję, że stanie się to prędko”.
Na stronie internetowej Pap.pl jako prezes PAP figurował już wtedy Marek Błoński, ale po materiałach publikowanych przez PAP widać było, że nie ma on jeszcze wpływu na politykę redakcyjną. Ze swojego pokoju na szóstym piętrze próbował zarządzać Agencją poprzedni prezes Wojciech Surmacz wraz z redaktorem naczelnym PAP Cezarym Bielakowskim i jego zastępcami: Radosławem Gilem i Tomaszem Grodeckim.
Jednak już 21 grudnia w serwisie informacyjnym rano opublikowano depeszę „Zarząd PAP odwołał redaktora naczelnego Agencji i dwóch jego zastępców”. Świadczyło to o tym, że edytorzy, którzy odpowiadają w PAP za publikację depesz, uznali Marka Błońskiego za prawowity zarząd Agencji, a jego decyzje personalne za obowiązujące.
Również 21 grudnia, o godz. 18.48, zawisła relacja ze spotkania nowego prezesa z pracownikami PAP. „Standardy bezstronnego agencyjnego dziennikarstwa, mechanizm odwoławczy dla dziennikarza w razie podejrzenia ich naruszenia – to wskazane podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami PAP priorytety Marka Błońskiego – powołanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prezesa PAP. Dotychczasowy prezes, Wojciech Surmacz, nie chciał się odnieść do planów Błońskiego” – napisano w leadzie depeszy PAP.
Redaktorzy PAP stąpają po cienkiej linii
Od tamtej pory z serwisu i strony internetowej PAP zaczęły znikać zwyczaje, które klienci Agencji obserwowali w ostatnich latach. PAP przestał cytować niemal każdą wypowiedź polityków PiS i przestał oznaczać wypowiedzi najbardziej prominentnych członków tej partii dopiskiem „Pilne”.
Z drugiej strony PAP zaczęła publikować materiały, na które jeszcze niedawno nie było miejsca wśród depesz. I tak 28 grudnia na stronie głównej Pap.pl wyeksponowano materiał „58 proc. Polaków uważa, że Jarosław Kaczyński nie powinien nadal być prezesem PiS”. Zaczęły też się pojawiać wypowiedzi przeciwników politycznych PiS i nie tylko po to, żeby politycy partii do niedawna rządzącej je dezawuowali lub nawet wyśmiewali.
Redaktorzy PAP stąpają po cienkiej linii – muszą uważać, by na zasadzie odreagowania nie przesadzić w drugą stronę. Byli już blisko: jak wtedy, gdy zmarł Jacques Delors, francuski polityk, minister finansów, europoseł i przewodniczący Komisji Europejskiej w latach 1985-1995. PAP opublikowała wtedy depeszę o tym, co o zmarłym napisał na platformie X minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski pt. „Szef MSZ o śmierci Jacquesa Delorsa: wielki polityk i wielka strata”.
„Bez Jacquesa Delorsa nie byłoby zjednoczonej Europy zdolnej do wspólnego działania w obliczu potężnych wyzwań, z jakimi musimy się mierzyć: niwelowania nierówności między państwami członkowskimi, walki z pandemią, pomocy dla walczącej Ukrainy i wielu innych. Wielki polityk i wielka strata” – napisał w czwartek na platformie X szef polskiej dyplomacji – donosiła w swojej depeszy PAP.