Lutowy termin zmian w zarządach Orlenu, a zatem i kierownictwie wydawnictwa zależnego Polska Press – o czym pisaliśmy we wczorajszym „Presserwisie” – oznacza, że w redakcjach regionalnych znacząco zmalała liczba materiałów propagandowych, ale wciąż panuje ogromna niepewność co do przyszłości tytułów.
Przypomnijmy, że zwołane na 6 lutego nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy Orlenu będzie początkiem zmian także w należącym do koncernu wydawnictwie Polska Press. Działa ono w formule spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Orlen ma w niej 100 proc. udziałów. Zmiana władz jest prosta.
„Zwolnienia skończyłyby się katastrofą”
– W zasadzie czekamy na jakiekolwiek decyzje – mówi nasz rozmówca, dziennikarz Polska Press. Przyznaje, że od połowy października wszyscy pracownicy głównie wyczekują zmian. – Jedyny ruch, jaki od tamtej pory wykonał zarząd w Warszawie, to zapowiedź weryfikacji pracy dziennikarzy. Ale na zapowiedzi się skończyło i dalszych działań nie widać – mówi nam dziennikarz.
Dodaje jednocześnie, że próba zwolnienia nawet pojedynczych dziennikarzy z i tak już niewielkich zespołów redakcyjnych skończyłaby się katastrofą. – Nawet nie mówię o urlopach, ale trudno by było organizować pracę nawet przy wypadkach losowych czy chorobach – zauważa.
Już zmienił się nieco przekaz części regionalnych tytułów. Mniej w nich jest polityki – ta, w formie boksu „Zamach na media publiczne” i innych politycznych informacji pojawia się przede wszystkim w parasolowym serwisie i.pl i stamtąd jest kolportowana na inne portale grupy.
Aktywnością wykazują się naczelni, powołani przez Dorotę Kanię w ostatnich dwóch latach. Własną polityczną walkę o media i z lokalnymi samorządowcami prowadzi m.in. Janusz Życzkowski, redaktor naczelny „Gazety Lubuskiej” i „Gazety Wrocławskiej”. Podobnie jest w serwisach pomorskich, które podlegają Przemysławowi Szymańczykowi, redaktorowi naczelnemu „Głosu Szczecińskiego” i „Dziennika Bałtyckiego”. „Dziennik Łódzki” nadal promuje rozmowy, jakie jego naczelny Piotr Samsik przeprowadza z lokalnymi politykami związanymi głównie z PiS. Inne serwisy grupy postawiły na informacje lokalne i regionalne. Także w i tak nielicznych komentarzach.
WOŚP będzie politycznym testem
Związanych z dotychczasową władzą komentatorów nie pozbyła się natomiast warszawska centrala Polska Press. W serwisie i.pl królują Dorota Kania, jednocześnie naczelna grupy, prof. Wojciech Roszkowski, Dawid Wildstein czy Marcin Kędryna. O tym, że coś się zmieniło, świadczy jedynie odejście od propagandy sukcesu.
– O nowej władzy raczej nikt dobrze nie napisze – przyznaje jeden z redaktorów gazet regionalnych. I zaznacza: – Taki tekst nie miałby większych szans na publikację.
W redakcjach czują, że testem politycznym może być tegoroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zaplanowany na 28 stycznia, a więc jeszcze przed zmianami w radzie nadzorczej i zarządzie Orlenu i PP. W ubiegłym roku redakcje dostały wytyczne, że do finału należy podejść jak do każdej innej imprezy, bez eksponowania. Zalecenie zlekceważyło wtedy kilka tytułów.
Cicho jest o innych projektowanych zmianach w Polska Press. Pierwotnym powyborczym założeniem było zredukowanie liczby wydań dzienników do dwóch w tygodniu. Jednak zamiast tego w połowie października podniesiono średnio o 10 proc. ceny dzienników. Ich wydania magazynowe przekroczyły cenę 5 zł, co spowodowało kolejny spadek sprzedaży. Efekt – „Kurier Lubelski”, najsłabsza papierowa gazeta grupy, sprzedawał się średnio w nieco ponad 1000 egz. Słabiej niż lokalne tygodniki.
Nie doprowadzono też do końca wydzielenia serwisów Naszego Miasta do podległej PPG spółki PL24, do której już należy portal i.pl. Jak zwraca uwagę jeden z menedżerów, krok byłby słuszny ze względów biznesowych. – Nasze Miasto jest najbardziej dochodową częścią Polska Press, ale taki krok mógłby doprowadzić do zarzutów o działania na szkodę spółki poprzez pozbawianie jej istotnej części majątku. A tego nikt w zarządzie PPG nie chce – słyszymy.