Jacek Kurski stracił stanowisko w Banku Światowym

Decyzja Donalda Tuska

– Twój brat mówił, że nie widział takiego łajdaka jak Kurski, po tym, co zrobił – stwierdził Tusk z mównicy sejmowej w kierunku Jarosława Kaczyńskiego

Jacek Kurski stracił swoje intratne stanowisko w Banku Światowym. Decyzję o tym podjął premier Donald Tusk po posiedzeniu rządu. Została ona potwierdzona na zwołanej przez Tuska konferencji prasowej. Były prezes Telewizji Polskiej ma już nie reprezentować Polski w instytucjach finansowych.

Premier swoją decyzję o odwołaniu Kurskiego ze stanowiska dyrektora wykonawczego oznajmił już dzisiaj rano na portalu X (dawny Twitter). Teraz została ona ogłoszona już oficjalnie. Kurski reprezentował Polskę w Banku Światowym z pensją ok. 1 mln złotych rocznie.

W tym samym wpisie Tusk zapowiedział m.in. nowego szefa w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym oraz przyjęcie budżetu. „No to zapinamy pasy. Nowi szefowie służb, w tym CBA, przyjęcie budżetu, odwołanie Kurskiego z Waszyngtonu – to na początek dnia. Długiego dnia” – napisał w mediach społecznościowych we wtorek przed godziną 10 rano.

Wcześniej Donald Tusk z mównicy sejmowej przywołał swoją rozmowę z Lechem Kaczyńskim, której tematem był właśnie Jacek Kurski. – Dedykuję to [zwycięstwo – przyp. red.] panu prezesowi, słyszałem „do Berlina”, „fur Deutschland”. Tę płytę nagrał Jacek Kurski – zwrócił się do Jarosława Kaczyńskiego. – Twój brat mówił, że nie widział takiego łajdaka jak Kurski, po tym, co zrobił. Dlatego chciałem to zwycięstwo dedykować obu moim dziadkom – mówił przed tygodniem Tusk.

Przypomnijmy: Kurski został oddelegowany przez PiS do przejęcia kontroli nad TVP na początku 2016 roku. Za czasów jego prezesury z TVP zwolniono część dziennikarzy. Propaganda na antenach TVP zbliżyła się do poziomu, dotąd znanego z państwowych telewizji w Rosji czy Białorusi.

We wrześniu 2022 Kurski poinformował, że w wyniku decyzji jego środowiska politycznego przestaje być prezesem TVP, a przed nim „kolejne wyzwania”. „Zawsze myślałem że nie ma życia poza polityką. Otóż jest. Wiem, że tu też dobrze przysłużę się Polsce” – napisał Jacek Kurski.

Jego następca Mateusz Matyszkowicz przejął dobrze naoliwioną maszynę propagandową, w której nie musiał już wiele zmieniać.

„Kolejnymi wyzwaniami”, o jakich pisał Jacek Kurski, okazało się reprezentowanie Polski w Banku Światowym na stanowisku zastępcy dyrektora wykonawczego z pensją ok. 1 mln zł rocznie. – Jako jeden z wicedyrektorów nie odpowiada tam do końca za nic. Z doniesień mediów wiemy, że lubi bywać na rautach – przypominał Dariusz Ćwiklak, zastępca redaktora naczelnego „Newsweek Polska”.

Teoretycznie Jacka Kurskiego z Banku Światowego mógł odwołać tylko prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Jednak wśród posłów Platformy już wcześniej panowało powszechne przekonanie, że Kurskiego można wyrzucić na podstawie decyzji rządu i nie będą potrzebne żadne naciski na Glapińskiego. – Dawaliśmy już do zrozumienia, jak to zrobimy – mówił nam poseł żywo zainteresowany reformą mediów publicznych. – To ważne ze względów symbolicznych – dodawał.

Posłowie zwracają uwagę na ustawę o NBP i moc uchwał Rady Ministrów. O takiej furtce wspominał już kiedyś Business Insider. Chodzi o regulującą działalność banku centralnego ustawę, w której znajdziemy art. 11 pkt 3. Stanowi on, że prezes NBP „reprezentuje interesy Rzeczypospolitej Polskiej w międzynarodowych instytucjach bankowych oraz, o ile Rada Ministrów nie postanowi inaczej, w międzynarodowych instytucjach finansowych”. Oznacza to, że wystarczyło znowelizować uchwałę Rady Ministrów, by zmienić zasady obsadzania stanowisk w Banku Światowym. Wszystko wskazuje na to, że to w taki właśnie sposób Kurski został odwołany z Waszyngtonu bez udziału prezesa NBP.