Wystartowała rządowa kampania promująca konieczność dużych zmian w systemie sądowniczym. Akcja jest organizowana przez Polską Fundację Narodową. Zdaniem ekspertów to nie jest kampania edukacyjna, ani nawet informacyjna, tylko bezczelna agitacja polityczna, rodem z najlepszych czasów komuny. Tam nie ma żadnej informacji, żadnego argumentu, tylko podsycanie agresji części społeczeństwa przeciw pewnej grupie – komentują dla Wirtualnemedia.pl Jakub Bierzyński, Michał Nowosielski, Marcin Kalkhoff i Szymon Sikorski.
Dziś rusza właściwa kampania Prawa i Sprawiedliwości na temat reformy sądownictwa. Działania te mają przekonać polskie społeczeństwo do gruntownej reformy sądów. Zaplanowane działania mają obejmować billboardy na terenie całego kraju, spoty tv oraz dedykowaną stronę internetową.
Zapowiedzią kampanii były czarno-białe billboardy, które od kilku dni zaczęły pojawiać się na ulicach polskich miast – poinformowała o nich „Rzeczpospolita”. Dziennik podał, że za przygotowanie kampanii odpowiada powołana w ub.r. do promowania marki Polska za granicą oraz w kraju Polska Fundacja Narodowa.
Onet.pl ustalił z kolei, że właścicielem domeny internetowej takjakbylo.pl jest firma Solvere założona przez Piotra Matczuka i Annę Plakwicz, byłych PR-owców Beaty Szydło, związanych jeszcze do niedawna z Centrum Informacyjnym Rządu.
Fakt, że za kampanią „stoi” Polska Fundacja Narodowa, której działalność finansowana jest przez spółki państwowe, oburza opozycję. Wielu polityków w czwartek komentowało to takimi słowami, jak gigantyczna afera, skandal itp. Parta Razem zapowiedziała złożenie wniosku do Najwyższej Izby Kontroli, by ta skontrolowała działalność Fundacji.
Leszek Balcerowicz na wspólnej konferencji prasowej z Lechem Wałęsą stwierdził w czwartek, że spodziewa się, iż będzie to haniebna kampania oczerniania sądów i sędziów.
Wątpliwości co do politycznego wymiaru kampanii informacyjnej PiS na temat reformy sądownictwa nie mają też eksperci zajmujący się na co dzień komunikacją marketingową.
Dla Jakuba Bierzyńskiego, CEO OMD Poland kampania ta jest kolejnym krokiem uwłaszczania się jednej partii w państwie. Ocenia, że wydawanie publicznych pieniędzy na propagandę rządu jest praktyką niezgodną ze standardami demokracji. – Już wyobrażam sobie jak będzie wyglądała kampania wyborcza, gdzie Spółki Skarbu Państwa zrzeszone w Polskiej Fundacji Narodowej będą finansować kolejne „kampanie społeczne” wpisujące się w doraźnie potrzeby rządzącej partii – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Jakub Bierzyński.
Płatna kampania nic nie zmieni
Szef OMD Poland ma poza tym wątpliwości co do legalności kampanii. Przypomina, że przecież Polska Fundacja Narodowa została powołana do promocji marki Polska za granicą. Tymczasem jest używana do promocji rządowej propagandy w kraju. – Na miejscu opozycji wniósłbym wniosek do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. To kampania, której jedynym celem jest stworzenie nacisku na prezydenta. PiS jest w bardzo trudnej sytuacji. Konflikt w szeregach dobrej zmiany narasta. Nie wiadomo jak głosować w sprawie przyjęcia lub odrzucenia prezydenckiego weta. Ta kampania nie przekona nikogo. To powtórzenie treści obecnych w rządowej propagandzie od lipca. Każda utarczka słowna pomiędzy rzecznikiem kancelarii a premierem odbiera więcej głosów poparcia dla projektu ubezwłasnowolnienia sądów niż jakakolwiek kampania reklamowa. PiS dysponuje tak ogromną siłą medialną w postaci TVP, prawicowej prasy, TV Trwam i Radia Maryja, oficjalnych komunikatów, konferencji prasowych przemówień ministrów i premier, że płatna kampania nic nie zmieni – twierdzi Jakub Bierzyński.
Bezczelna agitacja
W podobnym tonie wypowiada się Michał Nowosielski, właściciel agencji Bigthinkski. Mówi wprost, że rozpoczęta kampania to absolutny skandal. – Nie dlatego, że rząd robi kampanię informacyjną, bo rząd ma prawo, a nawet powinien wyjaśniać wyborcom, co robi i dlaczego. Natomiast to nie jest kampania edukacyjna, ani nawet informacyjna, tylko bezczelna agitacja polityczna, rodem z najlepszych czasów komuny – ocenia Michał Nowosielski.
Uważa, że użyte w niej hasła przede wszystkim piętnują pewną grupę zawodową, stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej. – Rząd za publiczne pieniądze podważa zaufanie społeczne do jednej z najważniejszych instytucji państwa, będącej zarazem podwaliną demokracji. Tam nie ma żadnej informacji, żadnego argumentu, tylko podsycanie agresji części społeczeństwa przeciw pewnej grupie – komentuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Michał Nowosielski.
Dodaje, że żadna branża w komunikacji komercyjnej nie robiła nigdy czegoś takiego. Nawet banki konkurując ze sobą stosowały się do zasady nie podważania zaufania do całej branży. Dlatego że – jak podkreśla Nowosielki – takie działanie w konsekwencji szkodzi wszystkim i przede wszystkim destabilizuje rynek.
– Rząd, który robi kampanie skierowane przeciwko państwu zachowuje się, eufemistycznie rzecz ujmując, nieodpowiedzialnie. Chciałbym to nazwać bardziej dosadnie, ale nie wiem, czy język polski przewiduje jakieś wystarczająco brzydkie słowo na określenie takiej postawy. Mogę tyle powiedzieć, że przypomina mi się w tym miejscu dość niecenzuralna wypowiedź pewnego słynnego warszawskiego kloszarda, imieniem Tadeo, który opisując jakichś ludzi, którzy go skrzywdzili powiedział o nich, że nie byli to chuje, lecz chujki! – podsumowuje Michał Nowosielski.
To sprawa tylko i wyłącznie polityczna
Z kolei Szymon Sikorski, CEO agencji Publicon wspomina, jak bardzo ucieszył się przeszło rok temu, gdy pojawiły się informacje o powołaniu Polskiej Fundacji Narodowej, która miała zająć się promocją Polski. – Jednakże kampania Fundacji mówiąca o reformie sądownictwa, zawiodła mnie i to bardzo. Jest skierowanym do wewnątrz politycznym taranem, zrobionym w sposób bardzo płytki i tani. Szkoda. Piękne słowa utonęły w brei politycznych zapasów i to w bardzo miernym stylu – ocenia Szymon Sikorski.
Dla Marcina Kalkhoffa, partnera BrandDoctor reforma sądownictwa jest sprawą polityczną i tylko i wyłącznie. – A skoro jest to sprawa polityczna, to i ta kampania ma taki charakter, czyli Sąd jest pretekstem, środkiem do celu, a nie celem. I skoro jest polityczna to ani kreacja – czerń i biel to barwy znane nawet z sejmowej mównicy – ani cytaty z wypowiedzi mających polityczny charakter nie dziwią – uważa Marcin Kalkhoff.
Zarazem dziwi go sam fakt „odpalenia” takiej kampanii. I retorycznie pyta: – Jeśli rzeczona reforma jest faktyczną zmianą na lepsze, to po co ją reklamować? Żeby przekonać tych, co z sądami mają niewiele wspólnego, tych co nie popierają panującej opcji politycznej, obu na raz? Nie wystarczy po prostu zreformować sądów, a resztę (faktyczną poprawę) poniesie wieść gminna? Moim zdaniem cała ta kampania wygląda jakby np. Ministerstwo Zdrowia robiło kampanię, że leczy ludzi, Fiskus, że pobiera podatki, Minister Edukacji, że coś tam robi w sprawie dzieci, a rząd, że rządzi. Nie widać, czy co? A więc nie. Konstrukcja komunikatu – bez względu na cytaty – odwołuje się do tego, jak było źle i próbuje przekonać jak to będzie wspaniale. To niech najpierw będzie tak wspaniale, a potem to obwieszczajmy, a nie odwrotnie i to za pieniądze Fundacji, która miała być apolityczna. Ale może coś pokręciłem i niepotrzebnie moja głowa dopisała literkę „a” w ostatnim słowie poprzedniego zdania – ironizuje Marcin Kalkhoff.
Organizująca tę akcję Polska Fundacja Narodowa została powołana przez rząd w połowie ub.r. Dysponuje budżetem wynoszącym 100 mln zł rocznie (na który składają się największe spółki państwowe), jej zadaniem jest m.in. dbanie o dobry wizerunek Polski za granicą.
Pod koniec lipca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o ustroju sądów powszechnych, natomiast zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i KRS. Zapowiedział też, że do jesieni przygotuje własne projekty ustaw o SN i KRS.