Przez lata traktowali nas jak wrogów, teraz zaczęli z nami rozmawiać, niektórzy nawet ludzkim głosem – mówią dziennikarze mainstreamowych mediów, którzy podczas posiedzeń nowego Sejmu zauważyli zmianę w traktowaniu ich przez tracących władzę polityków Prawa i Sprawiedliwości. Michał Samul, redaktor naczelny TVN 24 jest jednak sceptyczny: – Nadal wielu z nich, w tym prezes Kaczyński, nie rozumie roli mediów w demokratycznym państwie prawa.
Przed pierwszym posiedzeniem Sejmu X kadencji pracujący w parlamencie dziennikarze zobaczyli scenę, której nie widzieli od wielu lat. Otoczony przez korespondentów sejmowych prezes PiS Jarosław Kaczyński odpowiadał na ich pytania. Zagadnięty, czy czuje się odpowiedzialny za przegraną PiS w tegorocznych wyborach parlamentarnych, odparł: – Szef partii zawsze jest odpowiedzialny.
– Sam byłem zaskoczony, że mogłem prezesowi zadać pytanie – mówi Jacek Czarnecki, reporter Radia Zet. – Od 2016 roku Jarosław Kaczyński był niedostępny. Odgradzał się od nas współpracownikami, którzy swoimi ciałami bronili dostępu do niego. Teraz coś się zmieniło. Nawet minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaczął rozmawiać, a jeszcze niedawno był całkowicie niedostępny dla dziennikarzy – dodaje Czarnecki.
Reporterzy sejmowi zwracają uwagę, że kontakt w politykami jest teraz łatwiejszy, bo zdjęte zostały ograniczenia w poruszania się dziennikarzy w budynku sejmu. – Politycy PiS chowali się przed nami w miejscach, do których nie mieliśmy wstępu. Teraz wiedzą, że i tam możemy się pojawić i zadawać im pytania – zwraca uwagę Jacek Czarnecki. – Do niedawna politycy obozu rządzącego w ogóle nie chcieli rozmawiać. Prośby o rozmowę odrzucali powiedzonkiem „Minister Wąsik czuwa” (Maciej Wąsik, wiceminister MSWiA – przyp. red.), co miało znaczyć, że są kontrolowani, z kim rozmawiają – dodaje Czarnecki.
Niektórzy politycy PiS próbują jednak nadal manifestować niechęć do nielubianych mediów i reprezentujących ich dziennikarzy. – Na tym polega wasza praca, żeby milionom ludzi opowiadać rzeczy nieprawdziwe – mówił na korytarzu sejmowym do dziennikarzy m.in. TVN 24, „Gazety Wyborczej” i Radia Zet minister kultury Piotr Gliński.
Na słowa ministra zareagował Radomir Wit z TVN 24: – Koniec tego obrażania dziennikarzy. Zadaliśmy panu konkretne pytanie, nie będzie obrażania dziennikarzy.
– Co znaczy obrażanie? Co znaczy obrażanie? Pan nie jest dziennikarzem, pan pracuje w instytucji, która się zajmuje manipulacją i kłamstwem – odparł Gliński.
– Pan jest ministrem kultury i obraża pan miliony ludzi, w imieniu których zadaję panu pytania – zaznaczył dziennikarz.
Radomir Wit podkreśla, że nie zauważa gruntownej zmiany w zachowaniu polityków PiS wobec dziennikarzy mainstreamowych mediów. – Nadal podejście do dziennikarzy jest pełne arogancji, odpowiedzi są często obraźliwe. Jedyna nowa reakcja po stronie polityków PiS, jaką zaobserwowałem, to zdziwienie i niemożność przyzwyczajenia się, że do przeszłości odeszły sztucznie wydzielane strefy, do których nie mieliśmy dostępu – stwierdza w rozmowie z „Presserwisem”.
Natomiast Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, uważa, że nawet w spięciu z Piotrem Glińskim widać pewną zmianę w traktowaniu dziennikarzy. – Gliński próbował obrażać dziennikarzy albo z nimi nie rozmawiał. Do niedawna trudno było w ogóle o kontakt z nim i jego niektórymi kolegami oraz koleżankami partyjnymi – zaznacza Czuchnowski. – Politycy w opozycji zawsze są bardziej skłonni do rozmowy z dziennikarzami. Wiedzą, że muszą się przebijać do mediów ze swoimi przekazami, więc starają się z nimi dobrze żyć. I zapewne tak będzie w przypadku polityków PiS, gdy oddadzą władzę. Ja po wyborach jeszcze nie miałem potrzeby kontaktowania się z ludźmi z PiS, ale koleżanki i koledzy z redakcji mówią, że zaczynają już odbierać od nich telefony i nawet rozmawiają ludzkim głosem – stwierdza Wojciech Czuchnowski.
Bardziej sceptyczny co do przyszłości kontaktów polityków PiS z mediami, które oni uważają za sobie wrogie, jest Michał Samul, szef pionu informacji TVN i redaktor naczelny TVN 24. – Nadal wielu z nich, w tym prezes Kaczyński, nie rozumie roli mediów w demokratycznym państwie prawa. Zmieniło się tylko to, że straż marszałkowska i współpracownicy prezesa Kaczyńskiego nie bronią do niego dostępu i w Sejmie można bezpośrednio zadać mu pytanie. Dzięki zmianie marszałka dziennikarzom przywrócono większą możliwość poruszania się, zniknęły kotary i bariery. To jednak tylko symbole, a nie żadna zmiana po stronie dotychczas rządzących – puentuje Michał Samul.