Całe swoje długie zawodowe życie poświęcił dziennikarstwu. Rozpoczął w latach 50., gdy podjęto decyzję o budowie nowego miasta, a jemu powierzono prowadzenie periodyku „Budowniczy Nowych Tych”, (którego tytuł w 1954 r. zmieniono na „Budowniczy Nowych Tychów”), dokumentującego postępy w powstawaniu pierwszych tyskich osiedli. Gdy w 2005 roku powstawało Muzeum Miejskie, to właśnie pan Henryk przekazał muzealnikom ocalałe egzemplarze gazety sprzed półwiecza.
Potem było „Echo”, którego Henryk Hermasz był jednym z założycieli i pierwszym redaktorem naczelnym. Kierował legendarnym tyskim tygodnikiem w latach 1956-1958, a później jeszcze od 1961 do 1969 roku. Kolejne jednak lata, aż do zasłużonej emerytury, poświęcił pisaniu o drugiej swojej wielkiej pasji – o sporcie.
Jako dziennikarz jednej z trzech – oprócz warszawskiego „Przeglądu Sportowego” i krakowskiego „Tempa” – największych sportowych dzienników w Polsce, a w naszym regionie zdecydowanie najpopularniejszego, z pewnością znany jest sympatykom hokeja na lodzie i zapasów, bo na tych dyscyplinach „zjadł zęby” i znał się jak mało kto. To jego pomysłem były rozgrywki o Puchar Sportu, które kibicom i hokeistom umilały okresy przerw dla reprezentacji; był zresztą świadkiem największych sukcesów kadry, jak choćby pamiętnego zwycięstwa w 1976 roku nad ekipą ZSRR w katowickim Spodku. Relacjonował dla śląskich kibiców mecze hokejowej reprezentacji na mistrzostwach świata w wielu zakątkach globu, był na turniejach i czempionatach zapaśniczych.
Zamiłowanie do hokeja i zapasów (Henryk Hermasz był także w swoim czasem działaczem Polskiego Związku Zapasów), nie oznacza, że nie można go było spotkać także na innych sportowych arenach. To jego relacje ze stadionu przy dawnej ul. Engelsa czytali na łamach „Sportu” kibice w najlepszych czasach GKS-u, gdy Trójkolorowi walczyli o mistrzostwo Polski. Wielokrotnie był szefem biura prasowego na rozgrywanych na Śląsku meczach piłkarskiej reprezentacji.
Redaktor Henryk Hermasz od wielu lat jest już na emeryturze, ale nadal – na co czasem narzeka żona Krystyna – potrafi całe dnie spędzić w fotelu przed telewizorem, jeśli tylko są jakieś sportowe transmisje. Gdy rozmawia o sporcie, czy to wspominając dawne czasy (a pamięć wciąż mu dopisuje), czy oceniając aktualne dokonania naszych reprezentantów, wciąż w jego oku pojawia się charakterystyczny błysk.
Na piękny jubileusz setnych urodzin zjechała się na Stare Tychy rodzina Redaktora. Henryk Hermasz wychował syna i córkę, doczekał się pięciorga wnucząt i dwójki prawnucząt. Życzymy dwustu lat, Redaktorze!