Łukasz Warzecha zakończył prowadzenie programu „Podwójny Kontekst” z Antonim Dudkiem. Jego nowym stałym rozmówcą został Jakub Dymek. – Nie przyjmuję tych głosów, które wskazują, że „nie po to jestem na pana kanale, by słuchać kogoś z lewicy – mówi Warzecha w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. A Dymek dodaje: “Bawią mnie głosy oburzenia, które zakładają, że nie można gadać z prawicą, bo pochodzą od tych samych osób, które przekonują, że byliby w stanie zbudować lepsze media publiczne.”
Kilka dni temu na kanale Łukasza Warzechy na Youtubie pojawił się odcinek zatytułowany „Rząd bez lewicy? Dymek & Warzecha, odc. 1”. Prowadzący poinformował, że zakończyła się emisja cyklu „Podwójny kontekst”, jaki prowadził w ostatnich latach z profesorem Antonim Dudkiem. W zamian Warzecha, który sam określa się mianem konserwatywnego publicysty, zaprosił do współpracy lewicowego dziennikarza Jakuba Dymka, współautora kanału na Youtubie „Dwie Lewe Ręce” i autora tygodnika „Przegląd”.
Warzecha i Dymek robią wspólny program
Skąd pomysł na wspólny program? – Szukałem partnera do takich rozmów, który byłby ciekawy i nieoczywisty. Mam już na kanale kilka formatów, w tym podstawowy, w którym sam analizuję wydarzenia i przedstawiam swoje poglądy. Bez sensu byłoby dublować rozmowę z kimś, z kim w pełni się zgadzam. Z Antonim Dudkiem nie zgadzaliśmy się w wielu kwestiach, choć pewnie mieliśmy jednak poglądy znacznie bardziej zbliżone do siebie niż moje i Jakuba Dymka. Znamy się z Jakubem od dawna, obserwowałem od dłuższego czasu jego ewolucję. W momencie, gdy go poznałem, był publicystą ortodoksyjnie lewicowym. Dziś nadal ma oczywiście lewicowe zapatrywania, ale mniej radykalne, mniej „oczywiste”. Doceniam takie spojrzenie. Dobrze nam się rozmawia i cenię jego wiedzę. Jest też bardzo dobrze zorientowany w sprawach międzynarodowych – przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Łukasz Warzecha.
Formuła ma być podobna do „Podwójnego Kontekstu”: rozmowa dwóch publicystów na najważniejsze tematy z kraju i ze świata przez kilkadziesiąt minut. – Planujemy wypuszczać odcinki co dwa tygodnie. Oczywiście czasem mogą zdarzyć się pewne odstępstwa w tym zakresie, bo to YouTube a nie telewizja – wskazuje Warzecha.
Nowy format zaskoczył wielu internautów, co można sądzić po komentarzach pod pierwszym odcinkiem. – To połączenie nie jest zaskoczeniem dla nikogo, kto słuchał przez ostatnie pięć lat poranku w Polskim Radiu RDC. Występujemy tam stale z Łukaszem. Wydaje się, że ta formuła przyjęła się zarówno wśród słuchaczy, jak i nas dwóch. Dobrze bawimy się na antenie, uzupełniamy. A że pluralizmu w mediach państwowych czy prywatnych jest dziś w Polsce bardzo mało, to uznaliśmy, że pojawiła się przestrzeń na nasz program. Słyszeliśmy też głosy od odbiorców, że podobny format mógłby się dobrze sprawdzić – przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Jakub Dymek.
Kontynuuje: „Coraz mniej znajdziemy osób, które wyłamują się z polaryzacji medialno-partyjnej, jaka funkcjonuje w naszym kraju. Im to grono jest węższe tym podobne współprace wydają się bardziej naturalne, jako sposób wyjścia z tej sytuacji. Nie ma wielu dziennikarzy z obu stron, którzy są gotowi do rozmowy. Zaskoczenie bierze się więc pewnie z faktu, że przyzwyczailiśmy się jako społeczeństwo, że nasze media obsługują zamknięte bańki pewnych partyjnych poglądów. Mamy w sobie przekonanie – które urosło zwłaszcza w ostatnich latach – że z osobami spoza tych baniek nie wypada rozmawiać. A nawet więcej – nie można rozmawiać.”
Z jakimi Warzecha i Dymek spotkali się reakcjami? Zacznijmy od widzów. W momencie publikacji tego artykułu ich pierwszy odcinek zanotował 46 tys. wyświetleń w ciągu sześciu dni, prawie 1000 komentarzy i trzy tysiące „kciuków”. Prowadzący zapowiedział, że będzie przeglądał komentarze by przeanalizować, jak odbiorcy podchodzą do nowego gościa. Jakie są jego pierwsze wnioski?
– Większość reakcji pod naszym odcinkiem jest pozytywna, co zachęca do kontynuowania formatu. Niektórzy uważają, że za mało pojawiło się polemiki z mojej strony. Przyjmuje takie uwagi, bo to rzeczywiście był początek i podobny program zawsze musi się „dograć”. Nie przyjmuję zaś tych głosów, które wskazują, że „nie po to jestem na pana kanale, by słuchać kogoś z lewicy” – mówi Warzecha.
Obaj twierdzą, że celem tego formatu jest właśnie pokazanie różnych perspektyw otaczającej nas rzeczywistości. – To niesie za sobą wartość dodaną. Dla widzów obserwujących nasze rozmowy może być to inspiracja, jak argumentować samemu w podobnych dyskusjach z osobą o innych poglądach. Nie ukrywam, że taki jest też cel naszej współpracy. Nie spotkałem się natomiast z żadną znaczącą reakcją ze strony środowiska mediów prawicowych czy konserwatywnych. Część osób w ogóle nie docenia siły takiej platformy, jak YouTube. Inni zajmują się tylko sobą i nie odnoszą się do pomysłów pozostałych publicystów. Ważniejsi sią dla mnie moi widzowie, a ich reakcje w zdecydowanej większości były dobre – wskazuje Warzecha.
Dymek spotkał się z większą krytyką środowiska medialnego
Z większą krytyką z branży spotkał się Dymek. Jak sam przyznaje: „Widzę oburzenie czy zaskoczenie w środowisku mediów lewicowo-liberalnych w reakcji na nasz format. A z drugiej strony ci sami ludzie przekonują, że chcą stworzyć nowe media publiczne, bardziej pluralistyczne w stosunku do istniejących przez ostatnie osiem lat za rządów PIS-u. Jak więc mają wyglądać takie media pluralistyczne, gdy każda forma współpracy ponad podziałami ma budzić niechęć? Bawią mnie głosy oburzenia, które zakładają, że nie można gadać z prawicą, bo pochodzą od tych samych osób, które przekonują, że byliby w stanie zbudować lepsze media publiczne.”
Dymek odnosi się też do krytykujących. – Wielu przeszkadza to, że z Łukaszem jako konserwatystą nie powinno się nawet podejmować polemiki. Tak naprawdę mam wrażenie, że chcieliby wykluczyć z dyskusji wszystkich na prawo od nich i nie znaleźli sensownej wizji pluralizmu do zaproponowania. Jestem przekonany, że formuła współpracy z Łukaszem obroni się w dużo lepszy sposób niż to, co proponują jej obecni krytycy. Nie widzę innych propozycji, a jedynie ironiczne wpisy na X/Twitterze.”
W polskiej przestrzeni publicystycznej rzadko dziś dochodzi do wymiany poglądów między dziennikarzami o tak skrajnie różnych spojrzeniach na świat, jak w przypadku Dymka i Warzechy. Najlepszy przykład to programy „Salonik Polityczny” Telewizji Republika czy „Loża Prasowa” na antenie TVN 24. Wśród gości pojawiają się tam zwykle publicyści o zbliżonych światopoglądach. Skąd to się wzięło?
– Wszystko zaczęło się od zmiany technologicznej, jaka wymiotła „stare media”. Zmiana modelu finansowania rynku medialnego usunęła powody, dla których warto było przełamywać polaryzację. Dziś media służą – nie tylko w Polsce – jako wehikuły do obsługi wzajemnej nienawiści dwóch politycznych plemion. Nawet mediom typu „New York Times” lepiej pod względem sprzedaży subskrypcji wychodzi przygotowanie kanału dla jednej strony. I gdyby chcieli to przełamać to dostają twarde dane, które pokazują, że korzystniejszy jest dla nich model obsługi strachów i lęków jednej ze stron. Takie emocje angażują mocniej – uważa Jakub Dymek.
A jak to wygląda w Polsce? – W naszym kraju ta chora polaryzacja przyszła już na gotowy grunt. W wyborach 2013 tradycyjne media zaczęły ustępować mediom społecznościowym i online. Następnie zamknięcie dwóch obozów było już tylko logiczną konsekwencją braku znalezienia przestrzeni wspólnej do konfrontowania. Nasz program w RDC to jedna z enklaw pluralizmu mediów w ostatnich latach – mówi Dymek.
Łukasz Warzecha także marzy o większym pluraliźmie w polskich mediach. – Nie chcę nic zarzucać Rafałowi Ziemkiewiczowi, którego bardzo cenię, ale tęsknię za czasami, gdy w Saloniku Politycznym, który inaczej się wtedy nazywał, gościłem razem z np. Zuzanną Dąbrowską z „Rzeczpospolitej” czy Andrzejem Stankiewiczem, dziś w Onecie. Wydaje mi się, że program na tym zyskiwał, ale to oczywiście tylko moja opinia.”
Wśród komentujących jego program z Jakubem Dymkiem znaleźli się ci, którzy spodziewali się takiej współpracy, inni nawet mieli na to nadzieję, pamiętając o radiu RDC. A dlaczego zdaniem Warzechy część odbiorców okazywała zaskoczenie? – Podobny format jest dziś rzadkością, gdy dominują szczelne bańki opinii oraz informacji. Wiele mediów działa u nas na zasadzie utwierdzania się w posiadanych poglądach. My z Kubą próbujemy wyjść poza ten schemat – przyznaje.
Warzecha o zakończeniu współpracy z Dudkiem
Jakub Dymek uprzedza jednak widzów odnośnie nowego formatu z Łukaszem Warzęcha: „Nie będziemy rozgrzebywać np. sprawy aborcji czy podobnych tematów. To byłoby nudne, gdyby dwie osoby o radykalnie innych poglądach nagle chciałyby w programie 20-minutowym dojść do prawdy w zakresie kompromisu aborcyjnego. Ten program jest ciekawszy z innego powodu. Obaj nie mamy w tym świecie polaryzacji nic do wygrania. Wygłaszalibyśmy podobne przekonania, gdyby u władzy pojawiła się lewica, PIS czy PO. Nikt z nas nie ma swojego faworyta w tej grze. Obaj pozostajemy sobą bez względu na to, kto rządzi.”
Na razie nie wiadomo, jak będzie nazywał się nowy cykl rozmów dwóch publicystów. Pewne jest, że nie będzie to „Podwójny kontekst”. – „Podwójny kontekst” to tytuł programu, który prowadziłem z prof. Antonim Dudkiem, a który już się zakończył. Obaj doszliśmy do wniosku, że, bez wchodzenia w detale, ta forma została wyczerpana. Nowy format z Jakubem Dymkiem będzie miał zaś inną nazwę, a być może będzie po prostu firmowany naszymi nazwiskami – mówi Łukasz Warzecha.
A czy i sam Warzecha doczeka się zaproszenia do programu „Dwie Lewe Ręce”? Jakub Dymek prowadzi go razem z Marcinem Giełzakiem. – Na razie mamy tylu zaplanowanych gości do końca roku, że Łukasz nie będzie najwyżej wśród naszych priorytetów. Myślę, że to naturalne, bo spotykamy się często, tworzymy nowy format, cenimy się wzajemnie. Ale to kwestia przyszłości zapewne, by zaprosić go do nas – kończy Dymek.
Łukasz Warzecha publikuje m.in. w “Do Rzeczy” i na portalu Onet.pl. Jego kanał na Youtubie ma w tym momencie 42,6 tys. subskrypcji. Jakub Dymek pisze m.in. dla tygodnika “Przegląd”. Kanał “Dwie Lewe Ręce” doczekał się 16,5 tys. subskrypcji.