Kiedy wiosną 2020 roku Mateusz Borek, Michał Pol, Tomasz Smokowski i Krzysztof Stanowski zakładali Kanał Sportowy, przewidywano, że prowadzenie takiego biznesu przez więcej niż jednego lidera będzie bardzo trudne. I okazało się trudne. Czy odejście Stanowskiego zaszkodzi projektowi? – Kanał Sportowy wciąż ma stabilny skład i odejście jednej gwiazdy nie spowoduje upadku – uważa Piotr Boguta, senior communication planner w agencji Group One.
Choć Kanał Sportowy miał w składzie byłe gwiazdy Polsatu i Canal+ oraz byłego naczelnego „Przeglądu Sportowego”, to właśnie Stanowski, właściciel Weszło, został twarzą projektu. Wśród 400 najchętniej oglądanych materiałów KS na YouTube ponad 300 jest z jego udziałem. Jego spięcia z Marcinem Najmanem, Jasiem Kapelą czy wreszcie zbierający rekordowe wyniki „film” demaskujący Natalię Janoszek budowały biznes.
Audycje Stanowskiego mało sportowe
Podobno właśnie zbytnie skoncentrowanie się Stanowskiego na sprawie Janoszek miało wzbudzić opór wśród pozostałych współwłaścicieli Kanału (każdy ma po 25 proc.). Znamienne, że za współpracę Stanowskiemu na Twitterze (X) podziękował jedynie Michał Pol. Reszta dowodzących – i to bez nazwisk, lecz jako firma – zdobyła się tylko na wpis, że Kanał działa, a ich były partner (choć zachowuje udziały) nie musi świadczyć pracy nawet. Nie podobało im się, że Stanowski stawał się celebrytą, a audycje z jego udziałem coraz częściej niewiele miały wspólnego ze sportem – wbrew nazwie formatu.
„Kiedy zaczynaliśmy, żaden z nas nawet nie marzył, że uda nam się osiągnąć taki sukces. Szereg zdarzeń w ostatnim czasie sprawił jednak, że coraz trudniej jest nam iść razem pod rękę. Mamy różne wizje dotyczące rozwoju i kierunku, w którym powinniśmy zmierzać” – napisali pozostali w Kanale Sportowym współwłaściciele w oświadczeniu.
O tym, że Stanowskiemu z kolegami nie po drodze, świadczyły sygnały: jego brak w najnowszym z cyklicznych Zebrań Zarządu (czyli programów podsumowujących działalność), jego udział w programach bez Borka, Pola i Smokowskiego oraz zmiana podpisu w twitterowym profilu (choć sam dziennikarz twierdził, że to przez pomyłkę). W końcu Stanowski opublikował screen wypowiedzenia i oficjalnie odszedł.
– Coś się kończy, coś się zaczyna. Jestem pewien, że jesteśmy świadkami narodzin nowego medialnego projektu, o którym znów będzie głośno – podsumowuje Piotr Boguta. – Krzysztof Stanowski ma swój absolutny prime time i tak jak piłkarz w szczycie kariery – może decydować, w jakim klubie i z kim chce dalej grać. Na razie wiemy, że jego skrzydłowym pozostanie Robert Mazurek, ale myślę, że to nie koniec transferów – stwierdza.
Kanał Sportowy stracił na atrakcyjności
Ekspert z agencji Group One uważa, że z punktu widzenia fanów Stanowskiego kompletnie nie ma znaczenia, gdzie będą oglądać jego występy. Natomiast uważa też, że przy tak wielu formatach, zwłaszcza związanych z piłką nożną, Kanał Sportowy będzie nadal przyciągać dużą publiczność.
– Kanał Sportowy to solidna drużyna, która przebojem wbiła się do youtubowej ekstraklasy. Na pewno jako produkt stracili na atrakcyjności. Z drugiej strony odcięli się od „dram”, które nadszarpnęły ich wizerunek. Jak to wpłynie na współpracę reklamową, odpowiedzą wykręcane dalej wyświetlenia i subskrypcje – ocenia Piotr Boguta.
Od nadawcy ostatnio odwróciło się kilku reklamodawców – np. Lipton i Sharp – co było spowodowane głównie żartami w porannych programach na temat afery pedofilskiej Pandora Gate. Mimo chwilowego kryzysu wizerunkowego na dłuższą metę nie powinna ta sprawa jednak zaważyć na przyszłości projektu.
Kanał Sportowy ma 1,11 mln subskrybentów. Do tej pory opublikowano ponad 4,1 mln materiałów, które zanotowały łącznie ok. 640 mln odtworzeń. Dodatkowy kanał z kulisami realizacji i najciekawszymi fragmentami programów ma 223 tys. subskrybentów i ponad 53 mln wyświetleń.
Odliczanie Stanowskiego
Stanowski na Twitterze (X) odlicza do zera, co najprawdopodobniej oznacza termin, w którym wystartuje z nową inicjatywą (tym bardziej że do końca stycznia nie zamierza konkurować z dotychczasowym projektem, biegnie mu okres wypowiedzenia). Wygląda więc na to, że nowości możemy się spodziewać na początku lutego.
Niewykluczone, że wciągnie za sobą niektórych twórców pracujących dla Kanału – część z nich to pracownicy jego firmy Weszło. W związku z tym zresztą od poniedziałku już zniknął program „Weszłopolscy” na temat polskiej PKO BP Ekstraklasy (w jego miejsce wrócił, ale w nowym kształcie, magazyn Liga.pl).
Kanał Sportowy trzyma się dobrze. W ubiegłym roku zwiększył przychody ponaddwukrotnie – do 24,07 mln zł, a zysk netto wzrósł z 1,6 do 5,57 mln zł. Firma wypłaciła udziałowcom 4 mln zł dywidendy. Za rok 2023 na pewno gorzej nie będzie. Dwóch lekko rannych to zdecydowanie lepiej, niż jeden zabity.