Janusz Daszczyński nie jest jedyną osobą proponowaną przez szykujące się do przejęcia władzy partie na prezesa Telewizji Polskiej. Jak nieoficjalnie ustalił portal Wirtualnemedia.pl, przymierzany do tego jest także Jan Dworak – w przeszłości m.in. prezes TVP i przewodniczący KRRiT. – Ma duże doświadczenie, a co ważne znalazłby większe poparcie wśród koalicjantów niż Daszczyński – słyszymy od polityków PO. Niedawno Dworak przedstawił plan rozwoju regionalnych oddziałów TVP w ścisłej współpracy z Polskim Radiem.
Od chwili wyborów posiadające większość w nowym Sejmie Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica nieustannie, choć po cichu pracują nie tylko nad powołanie rządu, ale także nad obsadami kluczowych spółek skarbu państwa.
– Będziemy potrzebowali dokładnie 24 godzin, żeby PiS-owska telewizja rządowa zamieniła się w publiczną – stwierdził przymierzany na premiera Donald Tusk w trakcie kampanii wyborczej. Czy tylko tyle – trudno powiedzieć, ale realizacja jednego z planów, polegającego na postawieniu TVP w stan upadłości, mogłaby znacznie skrócić zaś przejmowania publicznej telewizji.
Na giełdzie nazwisk przyszłego potencjalnego prezesa Telewizji Polskiej od jakiegoś czasu pojawia się Janusz Daszczyński. Sam Daszczyński nie chce odnosić się do pogłosek, jednak potwierdził niedawno gotowość do objęcia tego stanowiska. Okazuje się, że wśród polityków krąży nazwisko jeszcze jednego, bardzo poważnego kandydata do objęcia rządów na Woronicza: chodzi o Jana Dworaka.
Dlaczego J an Dworak?
Dworak – zdaniem naszych rozmówców z Platformy Obywatelskiej – jest bardzo dobrym kandydatem do fotela prezesa, gdyż ma i doświadczenie i predyspozycje. Jeszcze w latach 90. był wiceprezesem TVP, zaś później, w latach 2004-2006 był jej prezesem. Poza tym od 2010 do 2016 roku był przewodniczącym i członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ale telewizję poznał także od innej strony: był także producentem. Produkował m.in. serial „Kasia i Tomek”, „Miodowe lata” czy publicystyczny program TVP „Pytania o Polskę”. \
– Poza tym Dworak ma naprawdę szerokie znajomości polityczne, co skutkowałoby wspieraniem jego kandydatury nie tylko przez KO, ale i Lewicę. Zna się przecież z Czarzastym od lat. Pamiętajmy też, że wywodzi się ze środowiska dawnej Unii Demokratycznej, współpracował też z Bronisławem Komorowskim, jednym słowem o poparcie mógłby być spokojny – mówi nam anonimowo ważny polityk PO.
Z naszych informacji wynika, że w ubiegłym tygodniu w Łodzi odbyło się nieformalne spotkanie byłych szefów rozgłośni regionalnych Polskiego Radia, w którym uczestniczył także Dworak. Co na nim robił były prezes TVP? Jak nam mówi, było to spotkanie towarzyskie, na które po prostu został zaproszony.
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” zdradził jednak, że istnieje dopracowany plan na silną telewizję w regionach, a ważną rolę w tym planie miałyby pełnić regionalne rozgłośnie Polskiego Radia. – Siedemnaście spółek radia regionalnego trzeba połączyć z filiami Telewizji Polskiej, które teraz wegetują i nie mają żadnej samodzielności. Wtedy powstaną silne media regionalne. Takie silne media regionalne trzeba połączyć z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego z danego regionu. Ale trzeba też uzupełnić je o właściwie rozumiane delegacje klubów sejmikowych – stwierdził.
Czy tym samym przyszły prezes TVP przedstawiał swoją wizję pracy na najbliższe lata? Plan przedstawiany jest jako przygotowywany przez niesprecyzowane, szersze gremium dla nowego rządu. Z naszych informacji wynika jednak, że motorem napędowym tego projektu wzmacniania mediów jest właśnie Dworak.
“Wybór władz mediów publicznych ma być przejrzysty”
Zapytany przez portal Wirtualnemedia.pl o to, czy proponowano mu prezesurę TVP, Dworak odpowiada: – Nikt mi na razie tego nie proponował, nie chcę więc wchodzić w rozważania, czy przyjąłbym podobną propozycję, czy też nie. Poza tym uważam, i chciałbym to podkreślić, że wybór władz mediów publicznych powinien być na tyle przejrzysty i zrozumiały dla opinii publicznej, na ile pozwala na to sytuacja.
We wspomnianym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Dworak mówił szerzej o przyszłości mediów publicznych. Na pytanie, czy – jako ewentualny prezes TVP – zaufałby dziennikarzom Telewizji Polskiej i dał im zatrudnienie, odpowiedział: – Jeśli chodzi o oceny poszczególnych ludzi, to jednak trzeba będzie wykazywać brak dziennikarskiej rzetelności w odniesieniu do każdego z nich. Jestem przeciwnikiem generalizowania w polityce personalnej. Generalizujemy, gdy mówimy o zjawisku. Tu trzeba będzie każdego z tych ludzi oceniać osobno. Nie wątpię, że olbrzymia większość z nich tego egzaminu nie zda. Bo na ekranie pokazywali wszystko, co składa się na stronniczość i nierzetelność.
Liczba pracowników Telewizji Polskiej w ub.r. zmniejszyła się z 2 913 do 2 893, a liczba etatów – z 2888,95 do 2 876,08. Zatrudnienie w spółce było o ponad 100 pracowników i etatów niższe niż planowane przed rokiem. W Telewizji Polskiej w ub.r. zatrudniono 274 nowych pracowników. Równocześnie ze spółką rozstało się 289 osób.
W ub.r. Telewizja Polska zanotowała 50,7 mln zł straty netto, pod kreską była pierwszy raz od 2016 roku. Co prawda jej przychody wzrosły mocniej od wydatków operacyjnych, ale obsługa rekompensaty abonamentowej przyniosła aż 184 mln zł kosztów. Przychody Telewizji Polskiej zwiększyły się w ub.r. o 9,5 proc. do 3,56 mld zł, z czego wpływy sprzedażowe netto – z 3,15 do 3,14 mld zł. Natomiast koszty wytworzenia produktów na własne potrzeby poszły w górę z 88,2 do 166,3 mln zł, a wynik ze zmiany stanu produktów poszedł w dół z 19 mln zł zysku do 17,9 mln zł straty.