Przewodniczący KRRiT odrzucił skargę członków rady programowej TVP oraz posłanek opozycji na lipcowy materiał „Wiadomości”, w którym na ekranie pojawił się amatorski aktor krytykujący pikietę pod budynkiem publicznego nadawcy. W uzasadnieniu przewodniczący Maciej Świrski pisze, że przekonują go wyjaśnienia udzielone przez Telewizję Polską oraz analiza przebiegu audycji.
Skargę złożyli wspólnie: Janusz Daszczyński, Krzysztof Luft (obaj wchodzą w skład rady programowej TVP), a także Iwona Śledzińska-Katarasińska i Joanna Scheuring-Wielgus. Chodziło o lipcowy materiał Adriana Boreckiego, zatytułowany „Uliczny jazgot na zamówienie”, a wyemitowany w „Wiadomościach” TVP. Reporter – w mocno krytycznym tonie – ukazał codzienne protesty kilku osób przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. W takim samym duchu wypowiedział się o manifestacjach Krzysztof Rydzelewski.
Boreckiemu nie udało się uzyskać wypowiedzi od uczestników protestu (pytał m.in., czy za udział dostają pieniądze). Rydzelewskiemu za to wytknięto, że jest aktorem. TVP – że korzysta z usług profesjonalisty w materiale informacyjnym. Rydzelewski sprostował na Facebooku: – Nigdy nie pracowałem dla Telewizji Polskiej. W sytuacji jakiej się znalazłem był przypadek przechodziłem zobaczyłem tłum ludzi i zapytałem się o co chodzi wtedy podszedł dziennikarz TVP i zapytał, czy chce się wypowiedzieć – stwierdził.
Skarga odrzucona, podstaw do ukarania brak
Skarga do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji opierała się na trzech elementach. Nadawcy publicznemu zarzucono nierzetelność i stronniczość, emitowanie treści dyskryminujących ze względu na przekonania i poglądy polityczne, a także udział w materiale „przechodnia, który w istocie był aktorem amatorem”. – Zdaniem skarżących powyższa sytuacja jednoznacznie wskazuje na manipulowanie przekazem oraz naruszenie przepisów ustawy o radiofonii i telewizji – punktują składający skargę.
W odpowiedzi przewodniczący KRRiT, Maciej Świrski wskazuje, iż stanowisko jakie przekazał mu nadawca, a także analiza załączonego materiału nie wskazują na to, by były podstawy do ukarania, a zatem skarga jest bezpodstawna. TVP w załączonej odpowiedzi wylicza, że materiał opisuje poważny problem, jaki pod gmachem TAI istnieje od czterech lat. „Kilkuosobowa grupka codziennie zakłóca spokój, obraża, używa nieparlamentarnego języka. Powyższe odbywa się z megafonami w ręku i hasłami opozycji na ustach” – czytamy w stanowisku nadawcy.
„Bezzasadne” także skargi na pokazywanie marszu opozycji
Co do udziału Krzysztofa Rydzelewskiego, to nadawca najpierw zaprzecza, by był on umówiony na występ przed kamerą, następnie zaś wskazuje źródło takiej informacji: to „należący do Grupy Onet plotkarski portal Plejada”. W ocenie TVP „informacje pozyskane z ww źródła nie są informacjami wiarygodnymi”, czytamy w stanowisku.
Na koniec nadawca bierze w obronę dziennikarzy TVP: „Zaprzeczyć też należy, aby (…) dokonywali manipulacji i prezentowania nieprawdziwych informacji. Wszystkie materiały emitowane w programach przez nadawcę publicznego znajdują swoje oparcie w standardach dziennikarskich oraz przepisach prawa. Nie znajdujemy podstaw, aby uznać zasadność skargi” – napisano w uzasadnieniu.
Wczoraj napisaliśmy, że Maciej Świrski, odpowiedział także (jednym pismem) na dwie skargi, dotyczące sposobu relacjonowania marszu 4 czerwca przez Telewizję Polską. Jednobrzmiące odpowiedzi otrzymali: członkowie rady programowej TVP i dziennikarka „Gazety Wyborczej”, Agnieszka Kublik. W stanowiskach regulatora, do których dotarliśmy, można przeczytać, że skargi są bezzasadne, a sposób pokazywania marszu opozycji przez publiczną telewizję był rzetelny.
Według danych Nielsen Audience Measurement we wrześni. główne wydanie „Wiadomości” miało średnio 2,4 mln widzów (5 proc. mniej niż przed rokiem), z czego 1,69 mln w TVP1, 679,1 tys. w TVP Info, a 31,7 tys. w TVP Polonia. „Wiadomości” były liderem oglądalności wśród programów informacyjnych, miały o 182,5 tys. widzów więcej niż „Fakty” TVN.