Według przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego jeśli uchwały o powołaniu przez Sejm dwójki członków obecnego składu KRRiT zostałaby unieważnione przez nową większość sejmową, moc prawną stracą wszystkie decyzje tego składu, także przedłużenie koncesji stacji prywatnych. Świrski podkreślił, że jako szef KRRiT walczy z dezinformacją w mediach komercyjnych, nie ma natomiast zastrzeżeń do mediów publicznych.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w obecnym składzie działa od października ub.r. Przewodniczący Maciej Świrski i Elżbieta Glapiak zostali do niej powołani przez Sejm, Marzena Paczuska i Hanna Karp – przez prezydenta Andrzeja Dudę, a prof. Tadeusz Kowalski przez Senat, w którym w kończącej się kadencji większość miała opozycja. Kadencja KRRiT trwa sześć lat.
Maciej Świrski we wtorek na antenie Polskiego Radia 24 odniósł się do nieoficjalnych doniesień, że szykujące się do przejęcia władzy partie opozycyjne planują unieważnienie wyboru przez Sejm Świrskiego i Glapiak do Krajowej Rady. Chodzi o to, żeby to nominaci nowego obozu rządzącego mieli w KRRiT większość. T
Świrski zwrócił uwagę na konsekwencje prawne takiego posunięcia. – Zaskutkuje tym, że wszystkie koncesje, które ja podpisałem na podstawie uchwał Krajowej Rady, utracą ważność, przestaną istnieć z samej definicji – stwierdził.
– W związku z wszystkie rozgłośnie komercyjne, które w ciągu tego roku otrzymały przedłużenie koncesji na nadawanie w rozmaitych miejscach w Polsce, utracą te koncesje. Wtedy nastąpi obowiązek wyłączenia tych częstotliwości. Po prostu te stacje zamilkną, a jak zamilkną, to skończą się przychody z reklam. A z drugiej strony w to milczące miejsce wejdą inne rozgłośnie, które oczywiście będą chciały z tego skorzystać – opisał przewodniczący KRRiT. Jego zdaniem „takie pomysły powodują całkowite rozregulowanie rynku i tak naprawdę straty finansowe dla biznesu medialnego w Polsce”.
Świrski: media komercyjne dotąd nie respektowały prawa
Według Macieja Świrskiego chęć szybkiego przejęcia przez nową większość sejmową kontroli nad Krajową Radą wynika z działań, które KRRiT podjęła w obecnej kadencji. – Krajowa Rada – i ja szczególnie obstaję za tym – zaczęła stosować prawo w stosunku do mediów komercyjnych, które tego prawa nie respektowały w Polsce przez ostatnie 20-30 lat, praktycznie od początku istnienia rynku medialnego w Polsce regulowanego ustawą (o radiofonii i telewizji – przyp.) – powiedział.
Jego zdaniem wcześniej KRRiT wobec mediów komercyjnych reagowała tylko w przypadku przekroczenia limitu czasowego reklam czy emisji przed godz. 23 treści nieodpowiednich dla dzieci i młodzieży. – Natomiast nie reagowała na kwestie związane z dezinformacją w mediach czy po prostu kłamstwa pojawiające się i tworzące alternatywną rzeczywistość. Ja się za to zabrałem po wejściu do Krajowej Rady – stwierdził, podkreślając, że od początku obecnej kadencji widać w tym obszarze całkowitą zmianę.
Brak wcześniejszych reakcji KRRiT porównał do zaniechań amerykańskiego regulatora rynku farmaceutycznego, które przyczyniły się do masowego nadużywa leków opioidowych skutkującego śmiercią ok. pół miliona osób. – W Polsce mamy kryzys zaufania do mediów i kryzys społeczny wynikający z tego, że media po prostu nie przestrzegają prawa mówiącego o tym, że dziennikarze mają mówić prawdę i rzetelnie informować o opisywanych zjawiskach. I tyle. Moje działania wywołują opór – podkreślił.
„Daleko idące lekceważenie prawa” przez opozycję
Jak informowaliśmy w zeszłym tygodniu, większość sejmowa stanowiąca jeszcze opozycję przygotowuje się do przeprowadzenia zmian w mediach publicznych zaraz po utworzeniu rządu. Jednym z najbardziej prawdopodobnych wariantów jest postawienie Telewizji Polskiej i Polskiego Radia w stan likwidacji, po to żeby nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego, sprawujący nad tymi spółkami nadzór właścicielski z ramienia Skarbu Państwa, mógł powołać ich zarządy komisaryczne.
Celem jest mianowanie nowych władz z pominięciem Rady Mediów Narodowych, w której większość stanowi trójka przedstawicieli PiS, a obecna kadencja potrwa do 2028 roku.
Maciej Świrski określił takie plany jako „daleko idącego lekceważenie istniejącego prawa”. Zwrócił uwagę, że media publiczne mają umocowanie nie tylko w Ustawie o radiofonii i telewizji, lecz także w konstytucji.
– Łatwo likwidować, a trudno potem coś odtworzyć w tej samej formie, nawet jeśli się ma dobre intencje – zaznaczył. Szef KRRiT zwrócił też uwagę, że TVP, Polskie Radio i regionalne rozgłośnie publiczne mają razem ok. 1 mld zł rocznych przychodów reklamowych. Gdyby je w praktyce zlikwidowano, te budżety trafiłyby do mediów komercyjnych, które mogłyby mocno podwyższyć swoje cenniki.
Świrski nie zgadza się z zarzutami opozycji, że media publiczne w ostatnich latach szerzyły kłamstwa. – Media publiczne mówiły prawdę, tą która do tej pory była przez media komercyjne starannie omijana. Te zabiegi cenzuralne były po drugiej stronie, w mediach komercyjnych, które nie dopuszczały do dialogu – przekonywał.
– Dopiero pojawienie się w 2015 roku mediów publicznych w tej formie, którą zagwarantowała ustawa o mediach narodowych i wymiana zarządów, spowodowało, że pojawiała się informacja, która mówiła prawdę całą, a nie tylko część prawdy. Z punktu widzenia wolności słowa to oczywiście niezwykle istotne, żeby mówić wszystko, bez przemilczeń – podkreślił przewodniczący KRRiT.