– Skuteczność przekazu propagandowego głównego wydania „Wiadomości” TVP można oceniać różnie, za to z całą pewnością w przypadku tego programu można dyskutować o dziennikarstwie, jego regułach i etyce – uważa dr Krzysztof Grzegorzewski z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego. W ramach prac zespołu monitoringu Towarzystwa Dziennikarskiego opracował listę manipulacji i technik propagandowych zastosowanych w tym programie. Wczoraj przedstawiono podsumowanie.
Zespół monitoringu Towarzystwa Dziennikarskiego wziął pod lupę główne wydania „Wiadomości” od 11 września do 13 października br.
Patologie panujące w TVP
– Początkowo chcieliśmy skoncentrować się na ironicznym opisie przekazu propagandowego „Wiadomości” – mówi dr Andrzej Krajewski, pomysłodawca i koordynator projektu. – Jednak po przymiarkach w sierpniu br. zorientowaliśmy się, że program całkowicie utracił funkcję informacyjną i musimy poddać go szczegółowej analizie. Efekt przerósł nasze oczekiwania. Dwaj pracujący w ramach zespołu medioznawcy: prof. Stanisław Jędrzejewski i dr Krzysztof Grzegorzewski opracowali obszerną ocenę programu, która pośrednio dotyczy całej TVP Info. Ten raport może pełnić rolę świadka koronnego ujawniającego patologie panujące w TVP – dodaje.
Przez miesiąc poprzedzający wybory parlamentarne członkowie zespołu monitorującego co tydzień przedstawiali raport, na który składał się opis prezentowanych w „Wiadomościach” materiałów i stosowanych w nich technik manipulacji i metod propagandowych. Wczoraj zaprezentowali podsumowanie.
Czytamy w nim, że w ciągu miesiąca przed wyborami w głównym wydaniu „Wiadomości” dominowało szczucie na Donalda Tuska i opozycję. Pozytywne skojarzenia były łączone jedynie z kandydatami i działaniami władzy.
„Uparcie powtarzano kilka tematów propagandowych: zagrożenie imigracją narzuconą przez Unię Europejską; podwyższenie wieku emerytalnego przez rządy PO-PSL i wizja utraty niepodległości przez Polskę, jeśli wygra je opozycja. Krzepić wyborców miało to, że polskie wojsko rośnie w siłę, ludziom żyje się dostatniej, a Niemcy i Rosja zapłacą za historyczne krzywdy” – czytamy w raporcie.
Donald Tusk wymieniony 547 razy
Zespół monitorujący TD w podsumowaniu podkreśla, że „Wiadomości” promowały kandydatów PiS w wyborach do Sejmu. „Pokazywane i komentowane były spoty wyborcze PiS i kandydatów tej partii, szczególnie premiera Morawieckiego. Pokazywano i przeceniano wydarzenia kampanii PiS, a pomijano i wyszydzano kampanię opozycji” – czytamy.
Raport TD zauważa, że ostatniego dnia przed ciszą wyborczą „Wiadomości” trwały godzinę zamiast 30 minut, a kolejne pół godziny zajęła rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim. Ogółem w 33 wydaniach „Wiadomości” Jarosław Kaczyński miał 121 wypowiedzi, średnio 4 dziennie.
Nazwisko Donalda Tuska zostało wymienione 547 razy, średnio 17 razy w każdych 30 minutach „Wiadomości”; 10 października padło aż 35 razy. Kontekst cytowań Kaczyńskiego i Tuska był całkowicie przeciwstawny.
Wystąpiło 83 kandydatów na posłów i senatorów, w tym 50 z PiS, 26 z PO, 5 z Trzeciej Drogi i 2 z Lewicy. Z Konfederacji nikt, choć mówiono o startującym z jej listy synu prezesa NIK. Poza Jarosławem Kaczyńskim najczęściej występowali premier Mateusz Morawiecki (18 razy) i marszałkini Sejmu Elżbieta Witek (11).
Program nacechowany perswazją
Autorzy raportu zauważyli, że wiele materiałów było wyraźnie tworzonych po to, by mogli w nich się pokazać i wypowiedzieć kandydaci PiS w wyborach. Np. 26 września w materiale o sędziach („Przestępcy w togach bez immunitetu”) wypowiada się Adam Borowski, szef klubów „Gazety Polskiej” w Warszawie, który kandydował do Sejmu z PiS. A 28 września: w materiale „Szczelniej na południowej granicy” złapanie uchodźców komentował szef inspekcji drogowej i kandydat PiS do Sejmu Alvin Gajadhur.
Raport końcowy opisujący mechanizmy manipulacji opracował dr Krzysztof Grzegorzewski. „W toku badań zostało potwierdzone empirycznie założenie, że program »Wiadomości« w omawianym okresie nie był programem informacyjnym, a nacechowanym perswazją. Jako taki realizował cele propagandowe na rzecz partii Prawo i Sprawiedliwość i jej koalicjantów, a także wywodzącego się z tego obozu prezydenta RP Andrzeja Dudy. Propaganda była równocześnie wymierzona przeciwko ugrupowaniom opozycyjnym w Polsce, a w szczególności Koalicji Obywatelskiej i jej przewodniczącemu, Donaldowi Tuskowi” – pisze dr Grzegorzewski.
Podkreśla, że w programie dostrzeżono liczne mechanizmy propagandowe i manipulacyjne, całkowicie sprzeczne z podstawowym zadaniem serwisu informacyjnego w mediach publicznych: rzetelnym informowaniem obywateli przy jak najstaranniejszym zachowaniu bezstronności.
„Dodatkowo widzom nie umożliwiono zapoznania się z wieloma istotnymi w kraju wydarzeniami i nie przedstawiono im różnych punktów widzenia. Przekaz »Wiadomości« zdominowała agresja i jednostronność: działaniom władz poświęcano materiały przygotowywane w stylu propagandy sukcesu PRL z lat 70., jednocześnie atakując i niszcząc przeciwników” – dodaje.,
W ocenie dra Grzegorzewskiego wydawcy „Wiadomości” wielokrotnie dokonywali manipulacji kształtem formalnym programu, która polega na świadomym odstępstwie od założeń gatunkowych, nieuzasadnionym merytorycznie, lecz propagandowo.
- Manipulacja kształtem formalnym programu
„Manipulowano czasem »Wiadomości«: wydanie z 13.10 zostało wydłużone aż dwukrotnie i wypełnione w większości już wcześniej poruszanymi treściami (tylko dwa nowe newsy). Uzupełniono je 30-minutowym wywiadem z Jarosławem Kaczyńskim. Podobnie wydłużono do 40 minut wydanie z 15 IX, by zmieścić w nim atak ministra Zbigniewa Ziobry na marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (KO)” – czytamy w raporcie.
- Kłamstwa wprost
W analizowanych wydaniach Grzegorzewski zauważył kilka metod dezinformacji, którymi posługiwali się autorzy tego programu. To w jego ocenie m.in. metoda polegająca na kłamstwach podawanych wprost, jak stwierdzenie o rzekomo urojonej aferze wizowej, która w rzeczywistości zaistniała, czy zaniżenie liczby uczestników Marszu Miliona Serc.
- Przemilczenia
Autor raportu podkreśla, że manipulacją były też w jego ocenie przemilczenia, przejawiające się w notorycznym unikaniu podawania istotnych dla widzów informacji, np. złej sytuacji w ochronie zdrowia czy ogromnych wydatków na honoraria w TVP.
- Manipulacje agendą
W ocenie dra Grzegorzewskiego manipulacje agendą polegały też na prezentowaniu wydarzeń, które są mało albo w ogóle nieistotne, a obecność ich wynika z celów propagandowych władzy albo z jej obsesji. Zaznacza, że spełniały je np. materiały o kryzysie imigranckim na odległej Lampedusie, domaganie się reparacji wojennych od Niemiec, informowanie o wygenerowanych przez władzę propagandowych eventach, jak koncerty dla żołnierzy i pograniczników.
- Półprawdy
W ocenie głównego badacza inną metodą manipulacji w „Wiadomościach” było prezentowanie półprawd. Do tej kategorii autor raportu końcowego zaliczył materiały informujące o finansowaniu przez samorząd warszawski filmu „Zielona granica” (w rzeczywistości pieniądze pochodziły z Mazowieckiego Funduszu Filmowego i była to bardzo niewielka kwota) oraz cytat z fragmentu odtajnionej strategii obronnej Polski za czasów PO-PSL. W rzeczywistości było to teoretyczne rozważanie najgorszego przypadku, gdyby w razie ataku rosyjskiego siły NATO nie wspomogły Polski (autorzy każdej strategii mają obowiązek zakładać i najgorsze warianty).
- Nadinterpretacja
Kolejnym przykładem manipulacji jest według dra Grzegorzewskiego notoryczne stosowanie metod nadinterpretacji. „Doskonałym przykładem są eksploatowane w »Wiadomościach« treści z serialu »Reset« w reżyserii Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza. Przedstawiona przez autorów spiskowa teoria dziejów jest rzeczywiście oparta na istniejących dokumentach. Są one jednak poddane propagandowej obróbce (w tym wyrywaniu z kontekstu, przemilczaniu istotnych fragmentów całkowicie zmieniających ich sens), a następnie poddawane nadinterpretacji” – pisze autor raportu.
- Nieoddzielanie komentarzy od informacji
Dr Grzegorzewski zwraca również uwagę na nagminne nieoddzielanie informacji od komentarza. „Jest to cecha nagminna w »Wiadomościach« w badanym okresie, a polega ona na tym, że prowadzący i reporterzy podają swoje własne opinie, oceny rzeczywistości albo zgoła propagandowe tezy jako informacje. Przykładem mogą być bezczelne lub złośliwe zachowania reporterów wobec uczestników Marszu Miliona Serc (Adrian Borecki: »Będę się za pana modlił«; Małgorzata Gałka strofująca jednego z uczestników). Jednak bezpośrednim łamaniem tej podstawowej dla dziennikarstwa zasady są napisy na paskach »Wiadomości«: – »Marsz jadu i agresji«, »Agresja i frekwencyjna klapa« – o Marszu Miliona Serc; – »Filary bezpieczeństwa« – propagandowa ocena zakupów sprzętu wojskowego z GB i USA” – zauważa dr Grzegorzewski.
- Propaganda jako informacja
Autor raportu zwraca też uwagę na prezentowanie przez „Wiadomości” materiałów propagandowych jako informacji. „Ten mechanizm dezinformacyjny był stosowany regularnie, a ze szczególną intensywnością występował w okresie 1-13 X. Polega on na przedstawianiu wypowiedzi, poglądów czy opinii przedstawicieli władzy jako obiektywnych informacji. W przypadku materiałów mających kreować wspólnotę strachu przez imigrantami cytowano Jarosława Kaczyńskiego czy Mateusza Morawieckiego. W materiałach propagujących rzekome sukcesy PiS prezentowano opinie lub twierdzenia Mariusza Błaszczaka, Roberta Telusa, Piotra Glińskiego czy innych ministrów. Chwyt wywodzi się z łamania zasady o oddzielaniu informacji od komentarza – jego ordynarność polega jednak na tym, że opinie i poglądy władzy są pokazywane jako rzeczywistość, obiektywna prawda” – pisze dr Grzegorzewski.
- Powtórki
Ekspert zauważa, że „Wiadomości” stosowały również metodę propagandy polegającą na uporczywym powtarzaniu. „W wymiarze tematycznym dobitnym tego przykładem jest uporczywie występująca propaganda referendalna, która pojawiała się na marginesie co najmniej jednego lub więcej newsów w każdym wydaniu w omawianym okresie” – zauważa.
- Fałszywe autorytety
W jego ocenie przejawem działalności propagandowej „Wiadomości” było nagminne stosowanie chwytu polegającego na notorycznej prezentacji fałszywych autorytetów.
„Polega on na tym, że do uwiarygodniania przedstawianej rzeczywistości wykorzystuje się ludzi bądź instytucje wyłącznie »związane bezpośrednio lub pośrednio z władzą«, nie dopuszcza się do głosu nikogo o poglądach niekompatybilnych z propagandą władzy, a wśród autorytetów naukowych cytuje się te, których narracja i argumenty są z tą propagandą zgodne. Oznacza to brak pluralizmu” – napisał dr Grzegorzewski.