Część prorządowych mediów nie może się pogodzić z wynikami wyborów do parlamentu. Przekonują, że wygrało PiS i ta partia ma dużą szansę utrzymać władzę. W TVP uspokoili przekaz, ale z manipulowania widzami nie zrezygnowano. Prezes TV Republika i naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz winę za niekorzystny dla PiS wynik wyborów zrzuca na niewystarczające dofinansowanie mediów sprzyjających partii Jarosława Kaczyńskiego.
„To już pewne: Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory” – tymi słowami rozpoczął się serwis informacyjny we wtorek przed południem w Polskim Radiu 24, gdy znane były ostateczne wyniki wyborów parlamentarnych. Dopiero później słuchacze państwowego radia informacyjnego dowiadywali się, że PiS, pomimo zajęcia pierwszego miejsca w wyborczym wyścigu, prawdopodobnie będzie musiało oddać władzę, gdyż utraciło większość parlamentarną i nie ma zdolności koalicyjnych. Jednak o tym też informowano w zawoalowany sposób.
Uwierzyć we własną propagandę
PR 24 idzie starym, propagandowym torem, nie zauważając, że kampania wyborcza się już skończyła. Próbują zaklinać rzeczywistość. Z wypowiedzi prowadzących audycje w tej rozgłośni i ich gości wynika, że politycy PiS już rozpoczynają rozmowy z innymi ugrupowaniami o utworzeniu wspólnego rządu. „Historyczny sukces”; „Po ogłoszeniu wyników wyborów rozpoczną się rozmowy nt. tworzenia nowej większości”; „Wybory pokazały, że Donald Tusk jest za słaby, żeby wygrać z Jarosławem Kaczyńskim” – to niektóre cytaty z wypowiedzi w PR 24 Joanny Lichockiej, posłanki PiS i członkini Rady Mediów Narodowych.
Jednak nawet prowadząca rozmowę z Lichocką w PR 24 Dorota Kania, redaktorka naczelna przejętego przez państwowy Orlen wydawnictwa Polska Press, nie ukrywała, że wynik wyborów nie jest korzystny dla partii rządzącej. „Sondaże, które jeszcze wczoraj wydawały się blamażem, bardzo się potwierdziły” – mówiła w rozmowie z Lichocką.
Członkini RMN sugerowała, że walka wyborcza nie była równa, a to dlatego, że PiS było atakowane przez niezależne media. „Trzeba bardzo podziękować wyborcom Prawa i Sprawiedliwości za ich determinację w tym, że popierają nas i że głosowali na nas, pomimo takiego wielkiego hejtu, który został zorganizowany wobec Prawa i Sprawiedliwości, wobec wyborców Prawa i Sprawiedliwości przez większość mediów, w tym oczywiście tych mediów niemieckich, wydawanych po polsku i mediów komercyjnych, postkomunistycznych, tych należących np. do Georga Sorosa” – mówiła Lichocka, przy okazji ujawniając, jak widzi i rozumie rzeczywistość medialną w Polsce.
Wygląda jednak na to, że gospodarze audycji w PR 24 i ich goście, głównie politycy PiS i komentatorzy wspierający tę partię, uwierzyli we własną propagandę produkowaną w czasie kampanii wyborczej. Według większości z nich przejęcie władzy przez opozycję byłoby takim nieszczęściem dla Polski, że trzeba zrobić wszystko, żeby nie doszło do katastrofy. „Jeżeli chcemy uniknąć chaosu, PiS powinno rządzić dalej” – podkreśliła Lichocka w rozmowie z Kanią.
Przemiany w Telewizji Polskiej
Natomiast Piotr Cywiński kilka godzin później na antenie państwowej rozgłośni informacyjnej ostrzegał, że utworzenie rządu przez opozycję oznacza utratę przez Polskę niepodległości. Dlatego politycy PSL powinni wykazać się patriotyzmem, czyli rozpocząć rozmowy z PiS na temat utworzenia koalicyjnego rządu.
Kilka dni po wyborach większe przemiany widać w TVP Info. Jeszcze niedawno na tzw. pasku stacja ta wybijała dużymi literami na czerwonym tle hasła: „Tusk zapowiada Polakom koniec dobrobytu” lub „Tusk atakuje polską suwerenność”. Niemal każdy element w emitowanych materiałach straszył wyborców tragicznymi konsekwencjami dojścia opozycji do władzy.
W poniedziałek po południu dużego, czerwonego paska nie było już na ekranach TVP Info. Zmienił się też język agresywnego do tej pory przekazu. Korespondenci z regionalnych oddziałów informowali o wynikach wyborów w regionach. W sprawie objęcia władzy przez opozycję pokazywano wypowiedzi opozycyjnych polityków, którzy apelują do prezydenta o to, by im od razu powierzył misję formowania rządu. Wcześniej przedstawiciele opozycji pojawiali się na ekranach TVP Info tylko po to, żeby ich wyśmiać lub straszyć ich zmanipulowanymi wypowiedziami. Tym razem pokazano nawet Donalda Tuska, jak zwraca się z do prezydenta o szybkie załatwienie sprawy z powołaniem nowego rządu, a nie jak mówi po niemiecku.
Autorzy głównych wydań „Wiadomości” TVP po wyborach też nieco złagodzili przekaz. Widać, że się starają, bo ugrzeczniono nienawistne hasła na paskach przy zapowiedziach kolejnych materiałów. Nie udało się im jednak pozbyć przyzwyczajenia do manipulowania i szerzenia absurdalnych teorii. Główny program propagandowy TVP sprawę utrzymania władzy przez PiS relacjonuje już jako niemal już dokonaną. „Potrzebne będą przepływy z Trzeciej Drogi” – usłyszeli widzowie „Wiadomości”, jakby porozumienie z PSL, wchodzącym w skład Trzeciej Drogi, było już tylko formalnością. Bo gdyby się zdarzyło, że rząd utworzy opozycja, to – jak informuje autor materiału w „Wiadomościach” Konrad Wąż, będzie „to taka koalicja chaosu”.
„Wiadomości” przekonują, że Tusk skłamał
W dalszej części „Wiadomości” rytualnie straszono migrantami. Tym razem wykorzystano do tego tragedię, do jakiej doszło w Belgii, gdzie jak podkreślono muzułmanin zastrzelił dwóch Szwedów. Informacja o tragedii w Belgii była oczywiście tylko wstępem do przekonywania widzów, że nie można ufać Donaldowi Tuskowi w jego zapewnienia, że on nie będzie wpuszczał imigrantów do Polski, jeżeli dojdzie do władzy.
Rządy dotychczasowej opozycji są w interesie Niemców i Rosjan – wynika z materiału „Wiadomości” o tym, jak niemieckie media opisują wyniki wyborów w Polsce. Zdaniem autorów tego serwisu opozycja u władzy umożliwi Niemcom kolejny „reset” z Rosją.
Wisienką na torcie we wtorkowym wydaniu „Wiadomości” był materiał o tym, że Donaldowi Tuskowi wystarczyły 24 godziny, żeby nie dotrzymać obietnic wyborczych. Autor Adrian Borecki przez kilka minut przekonywał, że Tusk skłamał, bo powiedział, że dzień po wyborach pojedzie do Brukseli i odblokuje pieniądze dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy.
Karnowski martwi się o los upartyjnionych instytucji
W mediach udających prywatne, a w rzeczywistości uzależnionych od dotacji dla nich organizowanych w różnej formie przez PiS, czuć po wyborach szok i niedowierzanie. Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „Sieci”, przyczyn niekorzystnego wyniku wyborów dla PiS upatruje w rekordowej frekwencji, zwłaszcza w dużych miastach. I ma w tej sprawie swoją teorię spiskową.
„Trzeba też znaleźć odpowiedź na pytanie o źródła bezprecedensowej mobilizacji wyborców w dużych miastach, których przyczyną może być aktywność finansowanych z zagranicy organizacji »pozarządowych«. To w istocie rodzaj zewnętrznej ingerencji w polski proces wyborczy” – napisał Karnowski w serwisie Wpolityce.pl, który jest powiązany z tygodnikiem „Sieci”.
W innym tekście w tym samym serwisie Karnowski nie łudzi się, że PiS utrzyma władzę. Jego zdaniem to mało prawdopodobne. Martwi się jednak o los instytucji upartyjnionych przez PiS, które nazywa niezależnymi: „Czy uda się obronić niezależne instytucje – takie jak TVP, Trybunał Konstytucyjny, Narodowy Bank Polski, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji – przed pragnieniem zemsty ze strony totalnej władzy, do niedawna zwącej się totalną opozycją?” – pisze Karnowski.
W TV Republika komentator tej stacji Marian Kowalski oświadczył, że wybory zostały sfałszowane. Jednak prezes tej stacji i jednocześnie naczelny „Gazety Polskiej” winy za wynik wyborów upatruje w tym, że władza PiS nie dość wspierała finansowo przychylne jej media. „Jak wyglądają prawicowe media po tych rządach? One są równie słabe pod względem finansowym, jak były na początku tych rządów. Nie zrobiono nic, a w wielu sprawach nawet zaszkodzono. To była krótkowzroczność, której ja nigdy nie mogłem pojąć. Żyli w jakiejś euforii, że będzie zawsze tak samo. To jest coś, za co przyjdzie zapłacić wielką cenę” – tłumaczył Sakiewicz widzom TV Republika we wtorek rano.