Podczas dzisiejszej debaty przedwyborczej w Telewizji Polskiej nie będzie wszystkich liderów komitetów. Głównym nieobecnym jest Jarosław Kaczyński, ale także Lewica zdecydowała, że nie będą jej reprezentować przywódcy. Podobnie jak Konfederacja – zabraknie Sławomira Mentzena. Debata może być jednak istotnym punktem kampanii. Tak też było historycznie, choć zdecydowanie większe znaczenie mają telewizyjne starcia przed wyborami prezydenckimi, kiedy uwaga widzów koncentruje się na konkretnych kandydatach, a nie na partiach. Przypominamy ważne debaty przedwyborcze.
Lech Wałęsa kontra Alfred Miodowicz (1988 rok)
Debata telewizyjna między Alfredem Miodowiczem, szefem OPZZ i Lechem Wałęsą odbyła się 30 listopada 1988 roku. Było to pierwsze pojawienie się Lecha Wałęsy w telewizji od wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku.
Działacze związkowi spotkali się w studiu telewizyjnym w stolicy. Za plecami rozmówców, zgodnie z życzeniami doradców Wałęsy, umieszczono zegar, aby udowodnić telewidzom, że debata nie jest cenzurowana. Stremowany Miodowicz mówił o problemach dnia codziennego, braku towarów w sklepach i kolejkach. Następnie podważył tezę Wałęsy o pomocy ze strony Zachodu w legalizacji NSZZ „Solidarność”. Miodowicz przypomniał także fałszywą tezę, że do pustek w sklepach doprowadziła działalność „Solidarności”.
Lech Wałęsa najpierw zwrócił się do widzów, dziękując im, że nie zwątpili w jego działalność. Następnie mówił o wadach systemu komunistycznego, braku pluralizmu oraz doprowadzeniu do biedy i zacofania w Polsce przez monopolistyczne rządy. Po debacie popularność Wałęsy jeszcze wzrosła.
Aleksander Kwaśniewski kontra Lech Wałęsa (1995 rok)
W 1995 roku do telewizyjnego starcia z urzędującym prezydentem Lechem Wałęsą stanął Aleksander Kwaśniewski, którego sztab przygotował koronkowy plan. Zgodnie z ustaleniami obydwu sztabów 40-letni wówczas polityk SLD miał pojawić się w studiu pierwszy i poczekać na urzędującego prezydenta.
Gdy Wałęsa przyjechał do studia, okazało się, że Kwaśniewskiego nie ma. Legendarny przywódca „Solidarności” był tym wyraźnie poirytowany. Kwaśniewski pojawił się tuż przed wejściem na antenę, podał na powitanie rękę dziennikarzom, ale pominął prezydenta. To wyprowadziło z równowagi Lecha Wałęsę. Niemal przez cały czas debaty nie był w stanie ukryć wzburzenia.
Zwieńczeniem planu sztabowców Kwaśniewskiego była próba podania przez niego ręki Wałęsie na koniec rozmowy. Kiedy podszedł do Wałęsy, ten odparł, że może mu podać co najwyżej nogę.
Zwycięstwo Kwaśniewskiego było jednoznaczne. Lech Wałęsa próbował nadrobić straty podczas drugiej debaty. Był opanowany: przeprosił za nogę, końcowe przemówienie odczytał z kartki.
Jednak po debacie nie potrafił powstrzymać emocji. Zwrócił się do Kwaśniewskiego słowami: „To pan w niedzielę wszedł tu jak do obory i ani be, ani me, ani kukuryku”.
Według badania CBOS Kwaśniewski pokonał Wałęsę w debatach 68 proc. do 15 proc. (reszta pytanych nie miała zdania). W rezultacie w późniejszych wyborach Aleksander Kwaśniewski pokonał Lecha Wałęsę niewielką przewagą głosów.
Lech Kaczyński kontra Donald Tusk (2005 rok)
W 2005 roku przed drugą turą doszło aż do trzech debat pomiędzy Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Żaden pojedynek nie miał wyraźnego zwycięzcy. Jednym z wątków utrwalonych w świadomości społecznej była podnoszona przez sztab PiS historia dziadka Tuska, który rzekomo służył w Wehrmachcie. Ale debaty nie miały wysokiej temperatury. Wybory wygrał Lech Kaczyński.
Donald Tusk kontra Jarosław Kaczyński (2007 rok)
W 2007 roku Donald Tusk wyciągnął wnioski z porażki sprzed dwóch lat. Podczas debaty w kampanii telewizyjnej przypuścił ofensywę na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, osiągając nad ówczesnym premierem zdecydowaną przewagę.
Donald Tusk był pewny siebie i uzbrojony w argumenty. Jego „mów mi Donek” oraz skierowane wprost do przeciwnika pytanie o ceny artykułów spożywczych przesądziły o porażce Kaczyńskiego.
Bronisław Komorowski kontra Jarosław Kaczyński (2010 rok)
Podczas debat w kampanii prezydenckiej w 2010 roku Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński sięgnęli po gadżety. Kandydat PiS przyniósł ze sobą teczkę z dokumentami przyjętymi za rządów PO, które miały zdemaskować błędy i fałszerstwa tej formacji.
Komorowski wziął na debatę egzemplarz Konstytucji, którym zaskoczył kontrkandydata, proponując, by razem wystawili ją na aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Oba pojedynki według badania Gfk Polonia wygrał Komorowski: pierwszą 52 do 28 proc., drugą – 41 do 37 proc.
Andrzej Duda kontra Bronisław Komorowski (2015 rok)
Pięć lat później podczas debaty telewizyjnej role się odwróciły: zaskoczony został starający się o reelekcję Bronisław Komorowski. Kandydat PiS Andrzej Duda ustawił na jego pulpicie chorągiewkę z logo PO. Chciał przez to zaznaczyć, że przeciwnik jest politykiem Platformy, wówczas już dołującej w sondażach. Badania opinii wskazywały, że to Komorowski wygrał dwie debaty (pierwszą – według Millward Brown – 41 do 35 proc., drugą – według TNS – 42 do 31 proc.), ale w wyborach poniósł klęskę.
Podczas ostatnich wyborów prezydenckich w 2020 roku odbyły się wprawdzie dwie debaty, ale główni kandydaci: Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski w nich się nie spotkali. Kandydat Koalicji Obywatelskiej nie przyjął zaproszenia na debatę TVP w Końskich, w przekonaniu, że telewizja publiczna jest częścią sztabu wyborczego urzędującego prezydenta, a materiały głównego wydania dziennika TVP 1 „Wiadomości” wyglądają jak klipy wyborcze Andrzeja Dudy.
Natomiast Andrzej Duda nie chciał debaty w TVN, widząc w tej stacji „prywatną telewizję pana Trzaskowskiego”.