Polska Press odmówiła Trzeciej Drodze i Lewicy publikacji ogłoszeń wyborczych. Nie pierwszy raz – zaznaczmy – PP zachowała się tak wobec konkurentów politycznych PiS-u. Ta samo było przed Marszem 4 czerwca. To oczywisty skandal w świetle prymitywnej propagandy PiS, jaką koncern uprawia w swoich gazetach i serwisach internetowych. Niestety ma prawo nie publikować reklam, które nie podobają się Kaczyńskiemu, Obajtkowi i Kani – pisze Marek Twaróg, szef „Presserwisu”.
Polska Press odmówiła publikacji reklam Lewicy w kieleckim „Echu Dnia” i w serwisie echodnia.eu. Uznała, że „wartości lewicowe i rozumienie polskiej racji stanu prezentowane przez przedstawicieli lewicy” są „nie do pogodzenia z linią programową”. PP powołała się na prawo prasowe oraz „zasady ogólne przyjmowania ogłoszeń” obowiązujące w Polska Press. Podobne pismo dostali działacze Trzeciej Drogi, którzy chcieli zamieścić ogłoszenie w orlenowskim piśmie „Nasze Miasto Gorzów”. Poinformowali o tym przedstawiciele komitetów wyborczych w mediach społecznościowych.
To oczywisty skandal w świetle tego, co robi Polska Press w swoich tytułach i swoich serwisach internetowych. Uprawiana tam tępa propaganda jest przedmiotem zarówno analiz publicystyczno-naukowych, jak i tematem memów. Trudno bowiem poważnie podejść do gazet, które od pierwszej strony lukrują rzeczywistość i wychwalają jedynie rządzących. Całkiem niedawno pisaliśmy w „Presserwisie” o żenujących treściach w bezpłatnej gazetce „Polska Cafe” rozdawanej tysiącom kierowców na stacjach Orlenu. W ostatnim numerze mutacji śląskiej tego pisma na 22 strony redakcyjne 16 to rozmowy z kandydatami PiS w wyborach.
To oczywisty skandal także w świetle tego, co w 2021 roku mówił Daniel Obajtek. „Orlen nie kupił dzienników po to, żeby mieć siłę medialno-polityczną dla PiS. Kupiliśmy je po to, aby rozwijać nasz biznes” – twierdził Obajtek w „Rzeczpospolitej” 21 kwietnia 2021 r. w rozmowie z Michałem Niewiadomskim i Jackiem Nizinkiewiczem.
Przypomnijmy, że w Press.pl już kilka razy opisywaliśmy koncern Polska Press, który odmówił reklam ze względów politycznych. W październiku 2021 r. Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego nie doczekał się publikacji w „Dzienniku Bałtyckim” rozmowy z marszałkiem województwa na temat wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego unijnego prawa (tekst zatytułowany był: „PiS zaczyna wyprowadzać Polskę z Unii”).
Z kolei w „Nowościach Dzienniku Toruńskim” (to trzeci tytuł Polska Press w województwie kujawsko-pomorskim obok „Gazety Pomorskiej” i „Expressu Bydgoskiego”) nie zamieszczono reklamy tegorocznego Marszu 4 czerwca.
Niestety Polska Press ma prawo odmówić publikacji reklam, nawet jeśli jest to ewidentnie niezgodne z regułami demokracji oraz poczuciem obywatelskiej sprawiedliwości.
Art. 36 Prawa prasowego dotyczy „ogłoszeń i reklamy” i ma 5 punktów. Brzmi w całości tak:
„Zamieszczanie odpłatnych ogłoszeń i reklam
1. Prasa może zamieszczać odpłatne ogłoszenia i reklamy.
2. Ogłoszenia i reklamy nie mogą być sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego.
3. Ogłoszenia i reklamy muszą być oznaczone w sposób nie budzący wątpliwości, iż nie stanowią one materiału redakcyjnego.
4. Wydawca i redaktor mają prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy, jeżeli ich treść lub forma jest sprzeczna z linią programową bądź charakterem publikacji.
5. Na żądanie organów upoważnionych do tego na podstawie odrębnych przepisów wydawca lub redaktor są obowiązani do ujawnienia posiadanych nazw i adresów przedsiębiorców lub osób fizycznych, zamieszczających odpłatne ogłoszenia lub reklamy w sprawach działalności gospodarczej. W tym wypadku art. 15 tajemnica dziennikarska ust. 1 i 2 nie stosuje się.”
W świetle punktu 4 prawnicy mogliby dociekać, czy linia taka gdziekolwiek została zapisana (nie zawsze w mniejszych tytułach tworzy się dokumenty określające linię i inne ogólne reguły, którymi kieruje się redakcja), ale co do zasady – odmówić publikacji można.
Natomiast przytoczony w odmowach dokument wewnętrzny zatytułowany „Zasady ogólne przyjmowania ogłoszeń”, który w Polska Press określa zarówno zasady ogólne, warunki emisji, reklamacji, jak i cenniki i przepisy dotyczące ochrony danych, brzmi w punkcie 5:
„Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy przyjęcia lub odmowy publikacji albo też wstrzymania publikacji ogłoszenia, bez podania przyczyny, w szczególności, gdy: treść lub forma ogłoszenia jest niezgodna z prawem, zasadami współżycia społecznego lub linią programową tytułu lub serwisu internetowego, w przypadku zgłoszenia zastrzeżeń przez osobę trzecią lub właściwy organ lub instytucję powołaną do czuwania nad przestrzeganiem zasad etyki mediów lub etyki reklamy, siły wyższej, braku zapłaty w terminie ustalonym w zleceniu za zamieszczane wcześniej ogłoszenia lub opóźnienia w zapłacie wynagrodzenia”.
Prawo prasowe pochodzi zasadniczo z 1984 r. i wielokrotnie było nowelizowane. Od dawna całe środowisko wie, że trzeba je napisać na nowo, przepisy przede wszystkim nie nadążają za zmianami technologicznymi. W demokratycznej Polsce nikt nie wyobrażał sobie sytuacji, w której państwo posuwa się tak daleko, że w mediach wykupionych na rynku za publiczne pieniądze ogranicza przedwyborczą debatę polityczną.
Pora więc zrozumieć wreszcie, co stoi za ideą nacjonalizowana mediów. Duże, tradycyjne tytuły regionalne były pierwsze, ale zapewne nie będą ostatnie.