Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich stanęło w obronie Dominiki Ćosić, brukselskiej korespondentki TVP, po tym jak została zaatakowana w sieci z powodu wpisu na platformie X dotyczącego Ukrainy. Zdaniem Marka Palczewskiego, byłego szefa portalu SDP.pl, jej „news” nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, dociekaniem prawdy i chęcią ustalenia faktów.
„W Brukseli mówi się nieoficjalnie, że ponoć Niemcy i Francja obiecały władzom Ukrainy szybkie wejście do UE jeśli Kijów pomoże w obaleniu obecnego polskiego rządu” – napisała Dominika Ćosić na platformie X (dawnym Twitterze) 25 września. Wpis dotarł do ok. 1,4 mln użytkowników, został podany dalej ponad 3,15 tys. razy, polubiony ponad 6,35 tys. razy i skomentowany niemal 2,4 tys. razy.
Większość komentujących skrytykowała Dominikę Ćosić, zarzucając jej uprawianie propagandy. Wypominają jej, że wcześniej doradzała premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, co ma wynikać z maili, jakie wyciekły ze skrzynki Michała Dworczyka, i w tym kontekście odczytują jej spekulacje.
Zdaniem CMWP wulgarne epitety oraz insynuacje zawarte w komentarzach „naruszają dobra osobiste red. Dominiki Ćosić podważając zaufanie do niej zarówno odbiorców jej dziennikarskich przekazów, jak i jej przełożonych, które jest niezbędne do wykonywania zawodu dziennikarza telewizyjnego”. CMWP zadeklarowało, że udzieli korespondentce wszelkiego wsparcia i nieodpłatnej pomocy prawnej, jeżeli ta zdecyduje się wystąpić na drogę sądową.
Do wpisu Ćosić odniósł się również serwis Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, przytaczając tekst z felietonu (opublikowanego w „Angorze”) Marka Palczewskiego – byłego członka zarządu SDP i redaktora naczelnego portalu SDP.pl. „Albo ten »news« został całkowicie zmyślony, albo korespondentka została wkręcona, by czyjeś opinie »podać dalej«, albo zmanipulowany, gdyż świadomie nie oddzielono informacji od publicystyki i cudzą, służącą politycznym celom opinię przekazano jako »informację«. Być może był to próbny balon wypuszczony po to, by zobaczyć, jak zareaguje opinia publiczna (zwłaszcza wyborcy PiS-u) lub rząd Ukrainy” – napisał Palczewski, który jest autorem książek o dziennikarstwie.
„Od dziennikarzy wymagamy odpowiedzialności za słowo. I słusznie, bo nie możemy być posądzani o konfabulacje, bo to oznaczałoby koniec naszej profesji. Jakkolwiek by było, ów »news« nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem, dociekaniem prawdy i chęcią ustalenia faktów! O cudzych intencjach nie rozprawiam, bo przecież mógłbym napisać, że korespondentka działała z polecenia władz lub we współpracy z nimi i przypisywać jej makiaweliczne zamiary. Ale – podkreślę – tego nie przesądzam, a chciałbym wierzyć, że stała się mniej lub bardziej nieświadomym narzędziem w politycznej walce!” – napisał Palczewski.