Po niemal trzech miesiącach poszukiwań Ringier Axel Springer Polska ogłosił, że nowym redaktorem naczelnym dziennika „Fakt” zostanie Michał Wodziński, który w dzienniku pracował do 2015 r. – Redakcja była zaskoczona tą decyzją – mówi nam pracownik “Faktu”. – Ta nominacja to dowód na to jak ważne jest przenoszenie tabloidu do internetu – ocenia Bogusław Chrabota, szef „Rzeczpospolitej”.
Wodziński stanowisko redaktora naczelnego “Faktu” obejmie od listopada br. Będzie odpowiedzialny za pracę redakcji oraz strategię rozwoju dziennika oraz jego portalu internetowego Fakt.pl. Zastąpi Katarzynę Kozłowską, która na początku lipca br. zrezygnowała z kierowania gazetą, po czterech i pół roku pełnienia tej funkcji z powodów osobistych. Od tego czasu firma poszukiwała nowego szefa dla “Faktu”.
– Michał Wodziński posiada wieloletnie i wszechstronne doświadczenie w pracy w mediach informacyjnych – świetnie zna rynek polski, jak również bardzo sprawnie działa w środowisku międzynarodowym – powiedział Aleksander Kutela, CEO Ringier Axel Springer Polska. Nieoficjalnie wiadomo, że chętnych na bycie redaktorem naczelnym miało być kilkudziesięciu.
Kutela podziękował Marcinowi Kowalczykowi, zastępcy redaktora naczelnego dziennika Fakt, który „z powodzeniem kierował gazetą i serwisem przez ostatnie miesiące”. Pomagała mu druga wicenaczelna Aldona Toczek.
– Zespół liczył, że szefem będzie jednak Kowalczyk – mówi nam osoba z redakcji. – Plotki, że Michał Wodziński zostanie naczelnym pojawiały się od miesiąca i dotarły do niektórych ludzi z redakcji, potem jednak zapadła cisza w tej sprawie. Ogłoszenie Michała Wodzińskiego jako nowego naczelnego było dla wszystkich zaskoczeniem – dodaje nasz rozmówca.
Dla branży decyzja ta też była pewnym zaskoczeniem. – Nie jest to osoba rozpoznawalna w środowisku, nie jest to ktoś znany z jakiejś charyzmy, wcześniejszych dokonań – mówi Wirtualnemedia.pl medioznawca Adam Szynol. Jego zdaniem ta decyzja to trochę kwestia wypełnienia wakatu na stanowisko naczelnego. – To jest korporacja i źle to wygląda jeśli miesiącami, nie ma kogoś kto kieruje gazetą numer jeden w Polsce – dodaje. Jego zdaniem, Wodziński nie jest jednak wybierany na to, by docelowo kierować „Faktem” przez kolejną dekadę.
Michał Wodziński pracował w “Fakcie” dziewięć lat
A tak było w przeszłości. – Od pojawienia się “Faktu” na polskim rynku minie wkrótce okrągłe 20 lat, a w tym czasie jego newsroomem kierowało zaledwie trzech redaktorów naczelnych – podkreślił Michał Wodziński, cytowany w komunikacie. Pierwszym był Grzegorz Jankowski – to właśnie za jego czasów do „Faktu” dołączył Wodziński. Było to w 2006 r.
– To Grzegorz Jankowski go stworzył – mówi nam pracownik „Faktu”. Nazywany był nawet “małym Jankowskim”. Wodziński zaczął w od bycia redaktorem sportowym, reporterem i korespondentem, relacjonującym wydarzenia sportowe na całym świecie. Przez pewien czas reprezentował dziennik w kanale Orange Sport, prowadząc program „Fakt Sport”. W kwietniu 2013 roku awansował – objął stanowisko redaktora naczelnego serwisu Fakt.pl.
W maju 2014 r., po 11 latach pracy, Jankowski został odwołany z funkcji naczelnego „Faktu”. Na fotelu zastąpił go Robert Feluś. W listopadzie Wodziński przestał kierować Fakt.pl. Powodem miała być zbyt mocna tabloidyzacja serwisu. Przeszedł na funkcję szefa kanału wideo w newsroomie gazety. Na tym stanowisko pracował jednak bardzo krótko, bo Ringier Axel Spinger Polska w lutym 2015 r. zdecydował o rozstaniu z nim.
Ówczesna rzeczniczka prasowa wydawnictwa, pytana o sprawę, informowała dalszy rozwój portalu Fakt.pl wymaga m.in. transformacji jego zespołu – niezbędna była wtedy szeroka wiedza z zakresu biznesowego funkcjonowania formatów multimedialnych w sieci. Dodała, że w związku z tym niektóre funkcje kierownicze w redakcjach były wtedy zastępowane przez funkcje menedżerów z kompetencjami dotyczącymi biznesowego i technologicznego rozwoju produktów multimedialnych.
– Życzę mojemu ukochanego tytułowi jak najlepiej. Nie będę komentował decyzji personalnych decyzji zarządu RASP – mówi nam Robert Feluś, w przeszłości naczelny „Faktu”, pytany teraz o nominację Wodzińskiego.
W drugim kwartale br. średnia sprzedaż egzemplarzowa „Faktu” wynosiła 124 863 egz., o 11,15 proc. mniej niż rok wcześniej (dane Polskich Badań Czytelnictwa). Natomiast portal internetowy dziennika w wersji przeglądarkowej w sierpniu br. odwiedziło 9,98 mln internautów (co dało 33,78 proc. zasięgu), spędzając średnio po 12 minut i 53 sekundy (według badania Mediapanel). >
“Fakt” musi postawić mocniej na online
Przed „Faktem” konieczność przede wszystkim dalszego rozwoju w internecie, w czym może pomóc doświadczenie Michała Wodzińskiego z ostatnich lat. Kierował wtedy platformą Upday, stworzonym przez Axel Springer i Samsunga, początkowo w Polsce, a potem w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Miał pod sobą osiem centrów redakcyjnych w różnych krajach. Czym jest Upday? To platforma i aplikacja informacyjna, współpracująca z urządzeniami Samsung, w której użytkownicy mogą personalizować nadchodzące wiadomości.
– Transfer w kierunku treści cyfrowych postępuje od dekady, teraz jeszcze bardziej się nasili. Papier traci. „Fakt” ma sto kilkadziesiąt egz. sprzedaży, a podejrzewam, że za półtora roku spadnie poniżej 100 tys. To będzie spirala – mówi nam Adam Szynol.
Zdaniem Bogusława Chraboty, redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, nominacja dla Wodzińskiego to dowód na to jak ważne jest przenoszenie tabloidu do internetu. – Wodziński jest człowiekiem z kultury online i zapewne ma zadanie pompować wyniki PV i UU. To jego cel i będzie pewnie próbował mu podołać. To dobry wybór, pewnie lepszy niż wskazanie jakiegoś doświadczonego speca od papierowych wydań – ocenia Chrabota.
Kilka miesięcy temu niemiecki Axel Springer, współwłaściciel wydawcy „Faktu” ogłosił, że w ciągu kilku lat zamierza w całości przejść do internetu. Zniknąć mają mają papierowe wydania dziennika „Die Welt” i tabloidu „Bild”. Na razie nie wiadomo, kiedy z papieru mógłby zniknąć „Fakt”.
– Czy tabloid jest skazany na zamkniecie papieru? Tak, podobnie jak cała prasa, także opiniotwórcza. Czy łatwo go przenieść do internetu? Tak i nie. Łatwo, bo internet się żywi treścią „bulwarową”, trudno, bo konkurencja w „śmieciowym newsie” jest gigantyczna. Fakt rodem z internetu będzie jeszcze bardziej tabloidalny, niż wydania papierowe – podsumowuje Chrabota.