Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Michał Adamczyk miał się znęcać nad swoją dawną partnerką. „Usiadł mi na klatce i zaczął na mnie pluć. Kosmyki moich włosów owijał wokół palców i kolejno je wyrywał” – Onet przytoczył dawne zeznania kobiety, powołując się na ustalenia prokuratury i sądu. Adamczyk oświadczył, że „czyny opisane w artykule nie miały miejsca”, a prezes TVP nie planuje zmian kadrowych. Ośmielona publikacją Onetu Karolina Pajączkowska, dziennikarka TVP Info, publicznie sugeruje mobbing w TVP.
Portal Onet w artykule Mateusza Baczyńskiego „Bił mnie pięściami po twarzy, wyrywał włosy i groził śmiercią. Mroczna przeszłość gwiazdora TVP” opisał, jak Michał Adamczyk w 2000 roku wyjechał na narty do Starego Smokowca na Słowacji z 29-letnią mężatką, która była wówczas jego partnerką. Adamczyk pracował wtedy jako trójmiejski reporter TVN. Onet relacjonuje, że kobieta podczas tego wyjazdu powiedziała Adamczykowi, iż chce zakończyć ich związek. To miało wyprowadzić Adamczyka z równowagi. Miał przewrócić kochankę na łóżko, usiąść na jej klatce piersiowej, wyzywać ją, pluć jej w twarz i wyrywać włosy z głowy. Wykręcał jej też palce obu dłoni i próbował zdjąć obrączkę. Kobieta błagała go, żeby przestał.
Prokuratura oskarżyła Adamczyka o pobicie
„Na chwilę przerwał i siedząc na mnie zapytał, czy mam dość. Powiedziałam, że tak. Odpowiedział, że on jeszcze nie. Zaczął mnie wtedy okładać pięściami po twarzy. Jeszcze siedząc na mnie powiedział, że rozwiąże nasz problem inaczej. Udusi mnie, włoży do samochodu i wyrzuci w górach – opowiadała później śledczym” – relacjonuje Onet.
Adamczyk oprócz przemocy fizycznej, miał też znęcać się nad kobietą psychicznie. Wysyłał jej obraźliwe SMS-y: „To że cię ruchałem powinno być dla ciebie zaszczytem”, a także groził, pisząc: „Ciesz się suko dniem dzisiejszym. Gdybyś wiedziała, co cię czeka jutro, wolałabyś się nie obudzić”.
Kobieta zgłosiła sprawę na policję. „Na początku marca 2000 roku Prokuratura Rejonowa w Toruniu podejmuje decyzję o ściganiu z urzędu Michała Adamczyka. Stawia mu zarzuty naruszenia nietykalności osobistej 29-latki (poprzez bicie pięściami po całym ciele i wyrywanie włosów), stosowania gróźb pozbawienia życia, znieważenia słowami wulgarnymi oraz wielokrotnego grożenia popełnieniem przestępstw na szkodę ofiary lub jej rodziny” – czytamy w Onecie.
Prokuratura oskarżyła Adamczyka o pobicie 29-latki, kierowanie w jej stronę gróźb pozbawienia życia oraz popełnienia przestępstw na szkodę pokrzywdzonej lub jej najbliższych, jak również kradzież 1 tys. zł.
Adamczyk: „To atak na Telewizję Polską”
1 stycznia 2002 roku sąd uznał, że „sprawstwo i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości i zostały potwierdzone dowodami zebranymi w sprawie”. Zdecydowano się jednak warunkowo umorzyć sprawę, wyznaczając jednocześnie dwuletni okres próby i zobowiązując Michała Adamczyka do wpłacenia 1500 zł na Fundację „Daj Szansę”.
Michał Adamczyk – który w 2001 roku z TVN przeszedł do katolickiej TV Puls, a następnie do TVP – oświadczył wczoraj w prorządowym serwisie Wpolityce.pl, że „czyny opisane w artykule nie miały miejsca”. Poinformował też: „Podjąłem już działania prawne wobec autora tekstu oraz portalu Onet”.
Zdaniem dyrektora TAI artykuł w Onecie to atak na Telewizję Polską: „Pracując na stanowisku dyrektora TAI jestem narażony na ataki, ale w tym przypadku Onet brutalnie wchodzi w moją sferę prywatną i uderza w moich bliskich. (…) Termin publikacji artykułu przedstawiającego wydarzenia sprzed 24 lat w sposób całkowicie zmanipulowany wskazuje, że celem ataku jest przede wszystkim mój pracodawca, czyli Telewizja Polska. Złożyłem wniosek o urlop i oddaję się do dyspozycji zarządu TVP”.
Kariera Michała Adamczyka w TVP przyspieszyła po tym, jak PiS w 2016 roku przejął media publiczne i zaczął je przekształcać w tuby propagandowe. Ostatnio Adamczyk prowadził „Wiadomości” TVP i program „Strefa starcia” w TVP Info.
Biuro Informacji TVP nie odpowiedziało nam, jak TAI i TVP zamierzają zareagować na publikację Onetu. Michał Adamczyk nie odebrał od nas telefonu. Wczoraj po południu Onet poinformował, że Adamczyk znika z anten TVP.
Nowe oskarżenia o mobbing
Karolina Pajączkowska, która od maja nie pojawia się na antenach TVP, a jej kontrakt ze stacją kończy się w listopadzie, sugerowała we wpisach w serwisie X (dawny Twitter), że miała niedawno konflikt z Adamczykiem. Ogłosiła: „Brawo Onet.pl. Tylko nie rozumiem, dlaczego w tekście użyto słowa mroczna »przeszłość«. Czyżby mrok znikał z człowieka z wiekiem?”. Napisała, że jest w „posiadaniu nagrań i e-maili z udziałem p. Michała A. I nie tylko pana Michała A”. Dodała jednak: „Nie zdecyduję się na publikację, gdyż TVP to dla mnie zamknięty etap”.
Kilka godzin później ujawniła treść maila, którego w maju br. wysłała do prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza. Napisała w nim, że jej „sytuacja zawodowa jest dramatyczna”, bo „od miesiąca jest przedmiotem szykan oraz zachowań noszących znamiona mobbingu”.
W kolejnych wpisach informowała o wczorajszym spotkaniu w siedzibie TAI z prezesem TVP Mateuszem Matyszkowiczem, zapowiadając: „Zapytam prezesa oficjalnie, dlaczego nie odpowiedział na mojego emaila, którego wysłałam w maju, w którym informowałam go jakim człowiekiem jest p. Michał A. i co mi zrobił”. Natomiast po spotkaniu z Matyszkowiczem relacjonowała: „Podczas spotkania w TAI prezes Mateusz Matyszkowicz zapewnił, że zmian nie będzie. Pan Michał A. udaje się jedynie na urlop. Dodał także, uwaga: »sprawy prywatne pracowników TVP to wyłącznie ich sprawa«”.
Michała Adamczyka bronił wczoraj Samuel Pereira, zastępca Adamczyka w TAI. „Na podstawie pomówienia z lat 90-tych, z pobudek politycznych chcą zgnoić niewinnego, dobrego człowieka. Onet dotąd zadziwiał tekstami o cudownym Putinie, smutnych nazistach i zaszczuciu Stryczka, dziś znowu walczy o tytuł hieny roku. Michał, trzymaj się, jesteśmy z Tobą” – napisał Pereira w serwisie X.
Mariusz Cieślik broni Adamczyka
Były wicedyrektor Programu III Polskiego Radia (w latach 2018-2020), a także autor programów w TVP Kultura Mariusz Cieślik, w serwisie internetowym „Rzeczpospolitej” napisał, że Onet zajmując się dawną prywatną sprawą Adamczyka „grzebie w brudach” i działa z pobudek politycznych. „Pech chciał, że Adamczyk został gwiazdą TVP i dyrektorem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. A, jak już się przekonaliśmy, w Polsce wobec przeciwników politycznych – a Onet z pewnością jest tu stroną – wszystkie chwyty są dozwolone. Także te poniżej pasa” – napisał Cieślik.
Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu, nie kryje oburzenia takimi komentarzami. – Komentarz pana Cieślika jest wstrząsająco chamski. Zwracam uwagę na to, że nasz tekst nie jest o tym, iż pan Adamczyk miał kochankę. Tekst dotyczy tego, że pan Adamczyk został skazany wyrokiem sądowym za pobicie kobiety. Został napisany na podstawie akt sądowych, które w oficjalny sposób dostaliśmy z sądu. Przypomnę też, że Michał Adamczyk zwolnił niedawno Jarosława Jakimowicza, argumentując, że Jakimowicz źle się odnosił do kobiet. Jako dyrektor TAI pracujący w TVP, Adamczyk jest osobą publiczną, która wyznacza standardy pracy w mediach państwowych utrzymywanych z pieniędzy podatników – podkreśla Węglarczyk.
– Michał Adamczyk stał się twarzą TVP, pracuje na eksponowanym, publicznym stanowisku. Trzeba się liczyć z tym, że prywatność jest ograniczona. Ludzie chcą wiedzieć wszystko o znanych dziennikarzach, bo oni wpływają na opinie i postawy milionów ludzi. W przypadku Michała Adamczyka dochodzi jeszcze kwestia tego, że on pracuje za publiczne pieniądze – zauważa prof. Jacek Dąbała, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wojciech Czuchnowski dziwi się, że Michał Adamczyk podważa ustalenia Onetu. – Jakie tam mogą być kłamstwa, jeżeli w tekście portalu cytowane są akt oskarżenia i wyrok sądowy? – pyta retorycznie Czuchnowski. I dodaje: – W tym przypadku nie chodzi o życie prywatne, tylko bardzo brutalne zachowania. Onet jak najbardziej miał prawo opisać historię Michała Adamczyka, tak samo jak każdej innej osoby, która odgrywa jakąś rolę w debacie publicznej. Michał Adamczyk mógł powiedzieć, że to były jego poważne błędy z młodości, za które żałuje i obiecuje zadośćuczynienie. Nic takiego nie zrobił. Nie mamy więc gwarancji, że on obecnie tak się nie zachowuje – kończy Wojciech Czuchnowski.