Bogdan Rymanowski – chłopak z Nowej Huty, gwiazda telewizji

"To ikona dziennikarstwa"

Bogdan Rymanowski

Mówi o sobie, że jest „chłopakiem z Nowej Huty” i kibicuje Wiśle Kraków. Krzysztof Ziemiec nazywa go ikoną dziennikarstwa, a Tomasz Lis nie lubi jego specyficznej maniery. Kim jest Bogdan Rymanowski? Nie ulega wątpliwości, że do swoich programów potrafi ściągnąć największych polityków partii rządzącej. – To wzór koleżeństwa, człowiek niesłychanie spokojny, z bardzo dużym poziomem empatii. Bardzo niewiele takich osób spotkałem w życiu, a jestem dziennikarzem od blisko 40 lat. On ma coś, co można nazwać życiową mądrością – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Piotr Semka.

Bogdan Rymanowski, zanim zaczął karierę dziennikarką, w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku działał w Federacji Młodzieży Walczącej, konspiracyjnej organizacji młodzieżowej, która powstała w czasach PRL i wydawała w podziemiu takie pisma, jak „Bunt” czy „Nasze wiadomości”. FMW była otwartą platformą skupiającą zarówno młodzież, jak i robotników oraz studentów. Członkowie organizacji malowali hasła niepodległościowe na murach, organizowali akcje ulotkowe i niezależne wykłady, a także kolportowali prasę podziemną. W organizacji działał też Jacek Czarnecki, dziennikarz związany od 1992 r. z Radiem ZET. Nie chciał jednak opowiadać o Bogdanie Rymanowskim. – Nie rozmawiam o swoich kolegach – skomentował krótko.

Pierwsze kroki dziennikarskie Bogdan Rymanowski stawiał jako reporter w Radiu Kraków w 1990 r. Później przeniósł się do RMF FM, gdzie pracował przez siedem lat, do 1997 r. W tym czasie współpracował także z TVP1, gdzie prowadził program „Puls dnia”. Było to za prezesury Wiesława Walendziaka, który skupił wokół siebie grupę nazywaną „pampersami”. Wprowadzili oni do telewizji publicznej programy o charakterze konserwatywnym, m.in. publicystyczny „Puls dnia”, satyryczny „WC Kwadrans”, „Frondę” czy „Kulturę duchową narodu”. Do środowiska „pampersów” zaliczano Cezarego Michalskiego, Jana Pospieszalskiego, Jarosław Sellina, Piotra Semkę i właśnie Bogdana Rymanowskiego. Pampersi reprezentowali konserwatywne wartości w sferze obyczajowej i liberalizm w sferze gospodarczej. Opowiadali się za wizją Polski będącą w opozycji do dominującego wówczas przekazu „Gazety Wyborczej”.

Później Rymanowski przeszedł do TVN, gdzie w latach 1997-2001 prowadził czwartkową i piątkową (do czasu rezygnacji z tej emisji) „Kropkę nad i” oraz „Fakty południe”. Równolegle w Radiu Plus miał swoją audycję „Twarzą w twarz” oraz „W samo południe” (1998-2001). W 2001 r. przeszedł do TV Puls, gdzie został szefem i prowadzącym program informacyjny „Wydarzenia”. Wkrótce stacja utraciła płynność finansową z powodu nadmiernych wydatków i wycofania się Prokomu ze spółki z anteny zdjęto sztandarowy program informacyjny „Wydarzenia”, a 1 kwietnia 2003 r. TV Puls zakończyła nadawanie.

Bogdan Rymanowski pracował w TVN24 przez 17 lat

Zanim do tego doszło, Bogdan Rymanowski powrócił do TVN24, gdzie pracował przez kolejnych 17 lat. Najpierw został jednym z prowadzących magazyn publicystyczny „24 godziny”. We wrześniu 2003 r. został prezenterem weekendowych wydań „Faktów” TVN na zmianę z nieżyjącym już Marcinem Pawłowskim. W lutym 2004 r. ze stacji został zwolniony Tomasz Lis, który według zarządu TVN, miał „wielokrotnie naruszać zasady umowy zawartej ze stacją, mówiące o konieczności uzyskiwania zgody na publiczne wystąpienia i wypowiedzi”. Stało się to po tym, jak w tygodniku „Newsweek” ukazał się sondaż wyborczy, wskazujący, że Lis zająłby drugie miejsce w wyścigu do fotela prezydenckiego.

Kiedy Lis został odsunięty od prowadzenia programu, jego miejsce zajął Rymanowski. Od stycznia 2004 r. prowadził wydania „Faktów” w ciągu tygodnia, na zmianę z Justyną Pochanke. „Fakty” po raz ostatni poprowadził 3 marca 2006 r. Potem prowadził niedzielny program „Kawa na ławę”, emitowany na antenach TVN (do czerwca 2010) i TVN24. Przez dwa lata prowadził także wieczorny program TVN24 „Rozmowa Rymanowskiego”, a od 2012 r. do 2018 r. program „Jeden na jeden”, nadawany w porannym paśmie w ramach TVN24.

Głośno było wtedy o kulisach odejścia dziennikarza z „Faktów”. Jak pisał portal Wirtualna Polska w lutym 2006 r., Rymanowski miał zapowiedzieć przełożonym, że nie będzie pracować w jednym programie z Kamilem Durczokiem, który w maju miał zostać redaktorem naczelnym i prowadzić „Fakty”. TVN obiecała mu wtedy własny program publicystyczny.

Tak też się stało. Premiera „Kawy na ławę” odbyła się 23 kwietnia 2006 r. na antenie TVN24 i TVN. Program od początku miał formułę debaty polityków na żywo, komentujących wydarzenia minionego tygodnia. Program Rymanowskiego był prekursorem telewizyjnych śniadań z politykami. Później pojawiła się audycja „Woronicza 17”, prowadzona przez Michała Rachonia i „Śniadanie w Polsat News”, którego gospodarzem był Piotr Witwicki. W maju 2021 r., trzy lata po przejściu Rymanowskiego do Polsatu, program zmienił nazwę na „Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii”.

– Kocham rozmowy z politykami na trochę większym luzie. Taka formuła daje szansę na wyciągnięcie z nich informacji, których normalnie bym nie wyciągnął. A moim zaproszonym gościom zaprezentowania się jako wyrazistych osobowości, które mają coś więcej do powiedzenia, niż tylko oficjalne przekazy dnia – komentował nam wówczas Bogdan Rymanowski.

Tomasz Lis: Nie przeszkadzały mi jego poglądy

Edward Miszczak, obecny dyrektor programowy Polsatu, pracował z Rymanowskim w RMF FM, a potem w TVN. – Z Bogdanem Rymanowskim ma jedno ulotne, a może mocne, skojarzenie. Do dzisiaj z tym walczę, nawet jak go widzę w TVN24. Mówię: „Chłopie, znowu ci ta prawica wyszła oczami. Możesz to opanować? Powinieneś być apolitycznym dziennikarzem”. Osobiście sobie przypisuję, że Bogdan Romanowski się uśmiecha. To była moja stała prośba. Przypisuję też sobie, że podaje rękę przeciwnikom politycznym. Pamiętam, jak na Kopiec [na Kopcu Kościuszki w Krakowie siedzibę ma RMF FM – red.] przyszedł Jaś Rokita jako młody polityk Unii Demokratycznej. Rymanowski uważał go za sprzedajnego liberała i nie chciał mu ręki podać. Przeszedł długą drogę – wspominał przed laty w RMF FM Miszczak.

Z taką opinią nie zgadza się Krzysztof Ziemiec, który pracował z Rymanowskim w TVN24.

– Nigdy nie uzewnętrzniał się z żadnymi poglądami, z nikim na ten temat nie rozmawiał. Nigdy nie było sytuacji, w której by mówił, że „nie ten polityk, bo go nie lubię”. Bogdan zachowuje się pod tym względem jak rasowy, wzorowy dziennikarz. Kiedyś ówczesny prezes TVP Robert Kwiatkowski powiedział, że„dziennikarz przed wejściem do telewizji zostawia swoje poglądy, jak palto w szatni”. I tak zachowuje się Rymanowski. Niestety, dzisiaj jest wojna i dziennikarze, którzy tak robią, są nieszanowani i niecenieni, a ci, którzy zachowują się jak żołnierze na froncie, są awansowani – podkreśla dziennikarz.

Inne zdanie ma Tomasz Lis, który również pracował z Rymanowskim w TVN24.

– Nigdy nie przeszkadzały mi jego poglądy w kwestiach wiary, bo to jego prywatna sprawa. Tym bardziej, że w czasach, gdy pracowaliśmy razem, też miałem dość konserwatywne poglądy. Dopiero jako widz dostrzegłem, że niespecjalnie jest w stanie ukrywać sympatie dla PiS. Znowu, jego prawo, zakładając, że PiS jest normalną, demokratyczną partią, choć według mnie nie jest. Zabawne jest, że ze źródeł w Polsacie słyszę, iż zdaniem jego szefowej, jest niepewny politycznie i ma zbyt duże odchylenie centrowe. To nawet zabawne – mówi nam Tomasz Lis.

W 2018 r. Rymanowski odszedł z TVN do Polsatu, gdzie początkowo prowadził „Wydarzenia”. Został też jednym z prowadzących program publicystyczny „Gość Wydarzeń”, który ukazuje się zaraz po wieczornym wydaniu informacyjnym. Od 24 lutego 2023 r. przeprowadził pierwszy wspólny wywiad telewizyjny z prezydentem Polski Andrzejem Dudą i prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Od maja 2021 r. dziennikarz prowadzi też niedzielny program „Śniadanie Rymanowskiego”, emitowany na antenie Polsatu News i na portalu Interia.

Dlaczego po tylu latach zdecydował się opuścić TVN? – Są takie momenty w życiu, kiedy człowiek mówi sobie: „dość, wystarczy tego, co zrobiłem”. Trzeba pójść w inną stronę, zrobić coś nowego i innego. W tym zawodzie człowiek, który stoi w miejscu, tak naprawdę cofa się. To była podstawowa przyczyna tej zmiany – powiedział dziennikarz portalowi tvpolsat.info pod koniec września 2018 r.

Rymanowski przyznał, że od wielu lat próbowano go ściągnąć do Polsatu. – Nie jest żadną tajemnicą, że pierwsze spotkanie z prezesem Solorzem odbyłem kilkanaście lat temu. Nie będę zdradzał nazwy restauracji, w której rozmawialiśmy. Wtedy była pierwsza próba. Później to kuszenie trochę trwało, ale moment, kiedy Dorota [Gawryluk – red.] została szefową Pionu Informacji i Publicystyki, był najistotniejszy. Wtedy jej osoba skłoniła mnie do wejścia w to na sto procent. Bardzo cenię Dorotę jako dziennikarkę. Poznałem ją teraz jako świetnego menadżera, który musi poradzić sobie z zespołem liczącym kilkaset osób. Cieszę się, że mogę z nią pracować – podkreślił.

Bogdan Rymanowski w Radiu Zet robi wywiady z wierchuszką PiS

W sierpniu ubiegłego roku Rymanowski niespodziewanie pojawił się też w radiu. Od 29 sierpnia prowadzi tam program „Gość Radia Zet”. Początek był mocny. Pierwszym gościem dziennikarza był prezydent Andrzej Duda, a wywiad z nim był szeroko cytowany w mediach. Komentatorzy nie mieli wątpliwości, że Rymanowski miał do stacji ściągnąć najbardziej znaczących ludzi władzy.

– Oczywiste jest, że Bogdan Rymanowski został ściągnięty do Zetki po to, by pojawiali się tam najważniejsi politycy Zjednoczonej Prawicy. I tak się dzieje, a pierwszym sygnałem, że o to chodzi, była rozmowa z prezydentem Dudą – powiedział nam wówczas Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski.

Rymanowski jest nie tylko dziennikarzem. Na koncie ma też pięć książek: „Towarzystwo Lwa Rywina” (napisana wspólnie z Pawłem Siennickim), „Ubek. Wina i skrucha” (opowieść o Januszu Molce, agencie bezpieki, który donosił m.in. na Kaczyńskiego, Tuska i Borusewicza), „Zamach na prawdę” (wywiad rzeka z Małgorzatą Wassermann), „Gracze” i „Dopaść Morawieckiego: życie doczesne i wieczne Kornela Buntownika”.

Na spotkaniu autorskim Bogdana Rymanowskiego, które dotyczyło jego ostatniej książki i odbyło się na początku grudnia ubiegłego roku, pojawił się sam premier Mateusz Morawiecki. Sam Rymanowski nie ukrywał, że darzy podziwem i szacunkiem bohatera swojej książki. – Książka jest o człowieku z krwi i kości. Nazywa się Kornel Morawiecki. Większość Polaków zna go jako sympatycznego ojca premiera. Ja chciałem pokazać prawdziwego bohatera lat 80., 90. Człowieka, który miał w sobie odwagę walki o niepodległą Polskę – powiedział wówczas dziennikarz.

Bogdan Rymanowski i afera mailowa

Nazwisko Bogdana Rymanowskiego padło w czasie tzw. afery mailowej. Wybuchła w 4 czerwca 2021 r. po publikacji w serwisie Telegram prywatnej korespondencji ze skrzynki pocztowej ówczesnego szefa KPRM Michała Dworczyka. 8 czerwca 2021 r. na koncie żony Michała Dworczyka na Facebooku opublikowano post informujący, że doszło do włamania na skrzynkę mailową jej męża. Podano tam link prowadzący do kanału na Telegramie „Poufna Rozmowa”. Przez następne miesiące publikowano tam wykradzione maile zawierające kulisy prowadzenia polityki przez otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego. Polski rząd odmówił szerszego skomentowania sprawy twierdząc, że za atakiem stoją służby rosyjskie, którym nie należy pomagać w destabilizacji kraju. Nie potwierdził ani nie zaprzeczył prawdziwości korespondencji. Prawdziwość pojedynczych maili potwierdzili były wicepremier Jarosław Gowin, minister aktywów państwowych Jacek Sasin oraz europoseł Patryk Jaki.

Mail, w którym pojawia się nazwisko Bogdana Rymanowskiego, ma pochodzić z 7 listopada 2018 r. Michał Dworczyk, ówczesny szef KPRM miał go napisać do premiera Mateusza Morawieckiego, Mariusza Chłopika (ówczesnego doradcy szefa rządu), Tomasza Matyni (dyrektora Centrum informacyjnego Rządu), Tomasza Filla (wtedy wiceprezesa Polskiego Funduszu Rozwoju ds. komunikacji, a w wcześniej dyrektora departamentu strategii i komunikacji internetowej KPRM).

„Panowie, w ciągu ostatnich 30 minut dostałem kilka telefonów w tym od Sakiewicza, Rymanowskiego i ludzi z TVP. Wszyscy pytają: kto odpowiada za kontakt z mediami, jeżeli chodzi o marsz, do kogo zgłaszać się, jak chcą ludzie przyjeżdżać zorganizowanymi grupami, np. kluby gazety Polskiej? Proszę o info” – napisał Michał Dworczyk.

„Tak, to jak najszybciej i trzeba też legendę zrobić, że to wieczorem właśnie wszystko bardzo sprawnie zostało przeprowadzone – w sumie właściwie zgodnie z prawdą” – odpisał Morawiecki. „Ja wysłałem tez komunikat Bogdanowi i Dorocie oraz info, żeby patrzyli rano na social media KPRM, bo będzie nowy spot z zaproszeniem na marsz” – dodał Tomasz Fill.

Chodzi o Marsz Niepodległości, organizowany corocznie przez narodowców 11 listopada. W 2018 r. trwały obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, a prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz zakazała organizacji marszu, motywując to niemożnością zapewnienia bezpieczeństwa oraz przypuszczalnymi treściami agresywnego nacjonalizmu. Organizatorzy marszu odwołali się i sąd uznał ich argumenty.

Niespodziewanie, kilka dni przed wydarzeniem, Stowarzyszenie Marszu Niepodległości ogłosiło, że marsz jest współorganizowany z rządem Mateusza Morawieckiego. Tak też się stało. Marsz rozpoczął się przemówieniem prezydenta Andrzeja Dudy, wygłoszonym na rondzie Romana Dmowskiego. Prezydent objął marsz honorowym patronatem, a następnie przeszedł w nim razem z przedstawicielami rządu. Nie obyło się jednak bez palenia rac, spalono również flagę Unii Europejskiej.

Bogdan Rymanowski jako „siewca głupoty” na okładce „Newsweeka”

W grudniu 2021 r. „Newsweek” opublikował okładkę, na której umieścił twarze kilku znanych osób – m.in. Edyty Górniak, Jana Pospieszalskiego i Bogdana Rymanowskiego – i zapowiedź tekstu: „Siewcy głupoty. Kwestionują pandemię, zniechęcają do szczepień, mieszają prawdę z fake newsami. Dlaczego miliony Polaków wierzą antyszczepionkowcom?”

Bogdan Rymanowski trafił na okładkę m.in. dlatego, że w czerwcu 2021 roku zaprosił do „Gościa Wydarzeń” psychiatrę, dr Katarzynę Ratkowską, która stwierdziła na antenie Polsatu, iż w Wielkiej Brytanii osoby zaszczepione na covid dużo częściej umierają po zakażeniu wariantem Delta. Z tymi słowami polemizowało m.in. Centrum Informacyjne Rządu, a zaproszenie Ratkowskiej do programu skrytykowali niektórzy dziennikarze.

Po tej okładce „Newsweeka” oburzony Rymanowski zapowiedział kroki prawne. – Oświadczam, że wpis Tomasza Lisa, zamieszczony w dniu 5 grudnia 2021 roku na Twitterze o treści: „Najnowszy «Newsweek» – dlaczego podważają skuteczność szczepionek na COVID albo propagują dezinformację o ich szkodliwości, narażając na śmierć tysiące ludzi?”, będący komentarzem do okładki pisma, jest pomówieniem i narusza moje dobra osobiste – skomentował dziennikarz na Facebooku. – Słowa o „narażaniu na śmierć tysięcy ludzi” są obrazą i mogą spowodować utratę zaufania niezbędnego w pracy dziennikarskiej, dlatego zamierzam podjąć w tej sprawie odpowiednie kroki prawne – zapowiedział.

Przez długi czas nie składał jednak pozwu. Kiedy portal Wirtualnemedia.pl zapytał go o to pół roku po ukazaniu się okładki, Rymanowski odpowiedział: – Pozew jest w przygotowaniu. W tej chwili jestem na urlopie. Myślę, że najpóźniej pod koniec wakacji będzie już gotowy. Nie wskazał, dlaczego prawnicy tak długo pracują nad pozwem.

Jak dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl, doszło do ugody. – Zawarliśmy ugodę. Uznałem, że mam za dużo otwartych frontów i że pewne kwestie należy po prostu odpuścić. Skorzystałem więc z oferty jego przedstawiciela prawnego, uznając, że akurat ten topór mogę bez problemów zakopać. Z Rymanowskim może mnie różnić bardzo wiele, ale to nie jest wróg. Wrogowie są gdzie indziej. A jak mówią Amerykanie: „pick your fights” [wybierz swoją walkę – red.] – powiedział nam Tomasz Lis, były redaktor naczelny „Newsweeka”.

Bogdan Rymanowski należał do subkultury poppersów

Dziennikarz i publicysta Piotr Semka wspomina, że z Rymanowskim łączyło go to, że jeszcze w latach 80. obaj należeli do subkultury poppersów. – Słuchaliśmy muzyki new romantic, nosiliśmy długie grzywki, przykładaliśmy duże znaczenie do strojów, do demonstracyjnie wystudiowanej eleganckości, co znacznie odbiegało od szarzyzny PRL. Nie byliśmy jednak oderwani od zwyczajnego życia, obaj chodziliśmy na potyczki z ZOMO, ja w Gdańsku, a on w Krakowie. Nie raz dostaliśmy zomowską pałą w tyłek. Ten rys jest u Bogdana bardzo silny, napisał o tych czasach dwie książki. Jedna jest poświęcona diaboliczej postaci, którą osobiście poznałem, Januszowi Molko, który przedstawiał się jako uczestnik antykomunistycznego Ruchu Młodej Polski, prowadził u gdańskich Dominikanów kursy z historii przygotowujące do matury, a jednocześnie był aktywnym informatorem Służby Bezpieczeństwa. Druga książka, też bardzo dobra, jest poświęcona Solidarności Walczącej – opowiada Piotr Semka.

Semka współpracował z Rymanowskim na początku lat 90. w TVP. Był wówczas wydawcą „Pulsu dnia”, który prowadził Rymanowski. Obaj należeli do grupy „pampersów”, środowiska skupionego wokół ówczesnego prezesa telewizji publicznej Wiesława Walendziaka. – Był bardzo ciekawym rozmówcą. Nigdy nie podnosił głosu, nie urządzał awantur, zawsze był bardzo stonowany. Ten dobry model przez ostatnie 30 lat tylko doskonalił. Już wtedy, w latach 90., zawsze był doskonale przygotowany do wywiadów, uważnie czytał gazety. Wiele osób to robi, ale nie wszyscy potrafią z nich wyciągnąć punkt wyjścia do ciekawego pytania – dodaje dziennikarz.

Jak dodaje, „był zawsze pod wrażeniem jego etyki dziennikarskiej. – Nie pamiętam rozmowy, w której chciał swojego gościa upokorzyć, zniszczyć, sprawić, że czuł się źle – podkreślił Semka.

Wpadka Rymanowskiego w Radiu Mariackim

Piotr Semka wspomina zabawną anegdotę związaną z Rymanowskim. Rzecz działa się w 1991 r., kiedy Rymanowski pracował w „Radiu Mariackim”, rozgłośni katolickiej, a właśnie odbywała się czwarta pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. – Był na wieży Bazyliki Mariackiej, skąd relacjonował wjazd papieskiego papamobile na rynek krakowski. I w pewnym momencie powiedział: „A teraz właśnie u moich stóp widzę Jana Pawła II”. Siedział na wieży, więc faktycznie ołtarz papieski był u jego stóp, ale słuchacze byli oburzeni – śmieje się dziennikarz.

Semka protestuje przeciwko nazywaniu Rymanowskiego „prawicowym dziennikarzem”. – Nie zgadzam się z tym, stosowanie takich etykietek służy w warunkach polskich do piętnowania, przykładania naklejek. Na pewno Bogdan do takich naklejek się nie nadaje – oburza się.

– To wzór koleżeństwa, człowiek niesłychanie spokojny, z bardzo dużym poziomem empatii. Bardzo niewiele takich osób spotkałem w życiu, a jestem dziennikarzem od blisko 40 lat. On ma coś, co można nazwać życiową mądrością. Takie komplementy są często wygłaszane na wyrost, ale w przypadku Bogdana są jak najbardziej zasłużone – podsumowuje publicysta.

Krzysztof Ziemiec: Rymanowski to wzór dziennikarstwa

– Bogdana znam od lat. Zawsze był dla mnie wzorem dziennikarstwa. I wtedy, kiedy go poznałem i dziś. Poznaliśmy się w 2001, może 2002 r.. Byłem w pierwszym składzie TVN24, dołączyłem do zespołu, kiedy jeszcze telewizji nie było, była w laptopie. Bogdan przyszedł pół roku po tym, jak wystartowaliśmy. Był człowiekiem bardzo miłym dla wszystkich, uczciwym i dobrym. Nigdy nie krzyczał na ludzi, nie wywyższał się, a mógłby, bo pełnił ważną rolę w redakcji. Był też bardzo dobrym dziennikarzem. Prowadził wówczas magazyn „24 godziny”, który był podsumowaniem dnia. Robił to perfekcyjnie i bardzo mocno się do tego przykładał. Przychodził rano na kolegia, pracował przy komputerze, potem wracał do domu na obiad. Znów przyjeżdżał po południu i już do wieczora siedział. Dla mnie to był wzór dziennikarstwa i współpracy zawodowej w redakcji – opowiada nam Krzysztof Ziemiec, dziennikarz TVP i TVP Info.

– Kiedy życie spłatało figla i stacja TVN pożegnała się z Lisem, Bogdan wskoczył na prowadzenie „Faktów”, a ja awansowałem i zająłem jego miejsce w magazynie „24 godziny”. Pamiętam, że zawsze z atencją podchodził do mnie, pytał, kogo zaprosiłem do programu, podpowiadał mi, o co gościa spytać, do czego wrócić. To człowiek, który ma dziennikarstwo w DNA. Wie, kogo zaprosić, żeby to było ciekawe i niesztampowo. W 2004 r. rozstaliśmy się, bo ja przeszedłem do „Wiadomości”, a on został w TVN i przez wiele lat robił różne programy – wspomina dziennikarz.

Krzysztof Ziemiec nie ukrywa, że „podpatrywał, co robi i jak rozwija się” Rymanowski.

– Myślę, że był punktem odniesienia dla wielu dziennikarzy i wielu stacji, bo marzeniem każdego dziennikarza politycznego jest zrobienie tak dobrego wywiadu, że jest on potem komentowany i cytowany. Jemu się to bardzo często udaje. Tak było w TVN, tak jest teraz w Polsacie i Radiu Zet. Nie ukrywam, że zazdroszczę mu, ale w sensie pozytywnym, że jest jednym z niewielu dziennikarzy dzisiaj w Polsce, do którego przychodzą wszyscy politycy. W dzisiejszych czasach to ogromny atut – podkreśla Krzysztof Ziemiec.

Czy Bogdan Rymanowski ma jakieś wady? – Musiałaby pani zapytać jego żony (śmiech). Jak ostatnio widzieliśmy na promocji jego książki o Kornelu Morawieckim, żartował, że żona chciała go niemalże z domu wyrzucić, bo ciągle go nie było – albo praca, albo zamykał się w pokoju i pisał książkę. Myślę, że jego wadą może być zbyt duża pracowitość i konsekwentne poświęcanie się zawodowi, co bywa przeszkodą w życiu prywatnym. Ale to chyba jedyna wada, którą ma. Bogdan to jedna z niewielu ikon dziennikarstwa, która cały czas trwa i nie rozmieniła się na drobne. Jemu udaje się być na topie, choć nie jest człowiekiem, który bryluje na salonach, pokazuje się na ściankach i opowiada o swoim życiu prywatnym, co w dużej mierze pomaga tworzyć wizerunek gwiazdy. U niego jest inaczej, liczy się merytoryka – podsumowuje dziennikarz TVP.

– Ikona dziennikarstwa? Na to bym nie wpadł. Mnie raczej drażni maniera pt. „X powiedział o panu albo o sprawie to i to, co pan na to?”. Uważam to za oznakę bezradności. Ale może do nazwisk czy dat ma pamięć, nie wiem, choć chyba nie przede wszystkim o to idzie w rozmowach z politykami – podkreśla Tomasz Lis, były redaktor naczelny ‚Newsweeka”.

Bogdan Rymanowski nie chciał rozmawiać o sobie. – Nie jestem aż takim narcyzem, żebym się wypowiadał sam na swój temat. Niech mówią inni – powiedział nam.