Cyberatak na serwery tygodnika „Polityka” rozpoczął się w poniedziałek ok. 9 rano. Przestał działać serwis Polityka.pl, a subskrybenci płatnych treści stracili do nich dostęp – m.in. do e-wydań „Polityki” i dodatków do tygodnika w formie elektronicznej. Serwis udało się ponownie uruchomić dopiero ok. godz. 22. Był to największy cyberatak na „Politykę” w historii.
Przeprowadzony został atak DDoS, polegający na zapchaniu serwera lub łącza internetowego do serwera przez skierowanie ogromnego ruchu sieciowego z tysięcy komputerów na całym świecie – najczęściej zainfekowanych wirusami. W konsekwencji zaatakowany w ten sposób serwis internetowy przestaje działać.
– Pomimo że atak DDoS trwał, udało się nam i firmom, które obsługują nas informatycznie, przywrócić działanie serwisu – wyjaśnia Łukasz Lipiński, zastępca redaktora naczelnego „Polityki” ds. wydań cyfrowych i naczelny Polityka.pl.
Do cyberataku na „Politykę” przyznała się w komunikatorze Telegram rosyjska grupa hakerska, występująca tam pod nazwą NoName057. Z wpisów w ich kanale wynika, że mszczą się oni za pomoc dla Ukrainy i materiały w mediach, które uznają za antyrosyjskie. „Naszego ataku nie wytrzymał portal polskiego tygodnika »Polityka«” – poinformowali na Telegramie. „Zwycięstwo jest z nami!” – grupa NoName057 zakończyła wpis po rosyjsku, używając w nim łacińskiej litery „Z”, która w Rosji stała się symbolem rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wcześniej grupa NoName057 zapowiadała ataki na polskie strony internetowe, jako odpowiedź za plany utworzenia w Polsce bazy remontowej czołgów Leopard przekazanych ukraińskiej armii przez kraje zachodnie.
– Nie możemy potwierdzić, że zostaliśmy zaatakowani na pewno przez tę grupę, która przyznała się do tego. Jednak zdajemy sobie sprawę, że możemy być celem ataków rosyjskich hakerów. Zamieszczamy dużo materiałów o rosyjskiej agresji na Ukrainę, dostarczanych przez ekspertów, reporterów i publicystów – tłumaczy Łukasz Lipiński.
Szef Polityka.pl zapewnia, że serwis działa już normalnie, a jego użytkownicy odzyskali dostęp do prawie wszystkich publikowanych w nim treści (wczoraj przywracany był jeszcze dostęp do blogów). – Gdy trwał atak na nas, a serwis nie działał, w mediach społecznościowych nikt nie miał do nas pretensji, że stracił dostęp do treści. Przeciwnie, dostaliśmy od naszych czytelników wiele zapewnień, że rozumieją trudną sytuację i nas wspierają. Bardzo za to dziękujemy – mówi Łukasz Lipiński. I dodaje, że zostaną wprowadzone rozwiązania, które w razie podobnego cyberataku na serwery pomogą zapobiegać wyłączeniu całego serwisu.