„Gazeta Radomszczańska” wygrała w sądzie z miejską spółką

O swoim sądowym zwycięstwie gazeta poinformowała na okładce najnowszego wydania

Prawomocnym wyrokiem na korzyść „Gazety Radomszczańskiej” zakończył się proces wytoczony redakcji przez samorządowe Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Radomsku. Gazeta ujawniła prawdę o wniosku dotyczącym wielomilionowej dotacji, który spółka złożyła, nie mając potrzebnych dokumentów.

Tekst „Milionowa dotacja i lewe oświadczenie PGK” ukazał się w styczniu 2021 roku. Dziennikarskie śledztwo „Radomszczańskiej” wykazało, że spółka, która starała się o 24 mln dotacji z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na rozbudowę Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Płoszowie, złożyła wniosek, a w nim m.in. oświadczenie o posiadaniu dokumentów potrzebnych do przetargów. „Takie oświadczenie ma swoją wagę, bo jest składane pod rygorem odpowiedzialności karnej. Według naszych ustaleń tych dokumentów w spółce nie było” – napisał w obszernym komentarzu redakcyjnym Andrzej Andrysiak, wydawca gazety.

Gminna spółka nie tylko nie wyjaśniła sprawy, ale przez wynajętych za publiczne pieniądze prawników zagroziła gazecie sądem i zażądała 50 tys. zł zadośćuczynienia. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu. Ten w pierwszej instancji uznał, że dziennikarze dochowali należytej staranności, a w uzasadnieniu stwierdził, że teksty zostały przygotowane rzetelnie, natomiast za publikacjami stał ważny interes społeczny. Uznał też jednak, że w spółce nie było nieprawidłowości.

Spółka od wyroku się odwołała, ale i w drugiej instancji sąd nie uznał jej tłumaczenia. W uzasadnieniu ustnym sędzia Sądu Apelacyjnego w Łodzi Jacek Pasikowski stwierdził, że dziennikarze dochowali należytej staranności przy tworzeniu materiału, ale też napisali o faktach, bo PGK nie miała potrzebnych specyfikacji, choć złożyła takie oświadczenie. Dokumenty, które w czasie procesu przedstawiła PGK, według sądu specyfikacją nie są. Sąd zwrócił też uwagę, że gdyby spółka odpowiednie dokumenty miała, wystarczyłoby ich udostępnienie gazecie i zwrócenie się do redakcji o sprostowanie. Takie żądanie sprostowania się pojawiło, ale nikt „Radomszczańskiej” dokumentów nie przekazał, bo ich nie było.

– To był nasz pierwszy proces za materiał śledczy, a trochę ich publikujemy – podsumowuje Andrzej Andrysiak. Przypomina też komentarz, jaki zamieścił w marcu 2021 roku po żądaniach PGK: „Jesteśmy od zadawania pytań. Pytamy w imieniu obywateli, czasami w zastępstwie. Jeśli nasza lokalna Polska, nasze miasto, mają być dobrym miejscem do życia, muszą być przejrzyste”.