Odtworzenie utworu „Przeżyj to sam” na wiecu Donalda Tuska wywołało oburzenie Lombardu – zespół nie wyraził bowiem zgody na wykorzystanie piosenki. – W przypadku emisji utworu na wydarzeniu o charakterze politycznym nie wystarczy standardowa zgoda ZAiKS-u lub innego podmiotu zbiorowego zarządzania. Potrzebna jest zgoda artysty: jej brak może otworzyć furtkę do roszczeń m.in. o naruszenie autorskich praw osobistych – mówi „Presserwisowi” Wojciech Szymczak z Kancelarii Prawnej Media.
Przypomnijmy: podczas sobotniego wiecu wyborczego Donalda Tuska we Wrocławiu odtworzono powszechnie znaną piosenkę Lombardu „Przeżyj to sam”. Przebój puszczono w momencie, gdy polityk schodził ze sceny. W reakcji na to wydarzenie lider Lombardu wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że zespół „nie wyrażał i nie wyraża zgody na wykorzystywanie utworu »Przeżyj to sam« w swoim wykonaniu w kampanii wyborczej żadnej partii politycznej, ani na partyjnych wiecach”.
Niewłaściwy kontekst
W poniedziałek na profilu zespołu na Facebooku opublikowano oświadczenie: „Żyjemy muzyką, ciesząc się wolną Polską, dla której bohaterowie Solidarności wywalczyli demokrację i możliwość dokonywania politycznych wyborów przy urnie wyborczej według własnego uznania. Nie zmuszajcie nas do uczestniczenia we współczesnej kampanii wyborczej! Nie chcemy być narzędziem w rękach polityków! Z szacunku do naszych fanów o różnych poglądach i światopoglądzie zespół Lombard nigdy nie stał i nie stanie w żadnym komitecie wyborczym. Niech chociaż muzyka pozostanie wolna od wojny polsko-polskiej” – czytamy.
Jak mówi nam Wojciech Szymczak z Kancelarii Prawnej Media, w przypadku odtworzenia utworu na wiecu wyborczym lub innym wydarzeniu o charakterze politycznym nie mamy do czynienia ze standardową sytuacją. Oznacza to, że nie wystarczy jedynie uzyskanie zgody na wykorzystanie piosenki za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania, czyli np. ZAiKS. Konieczne jest dodatkowo uzyskanie zgody na wykorzystanie utworu ze strony samych artystów. Działanie zaś bez ich zgody może być przepustką do sądowych roszczeń o naruszenie autorskich praw osobistych czy też dóbr osobistych twórców i artystów.
– Podstawą do takich roszczeń może być sytuacja, gdy wykorzystamy piosenkę w sposób naruszający więź twórcy z utworem – jego psychiczny i emocjonalny związek z własnym utworem – tłumaczy Wojciech Szymczak. – Przykładem byłoby wykorzystanie piosenki w celu ośmieszenia jego twórcy czy wykonawcy. Ale nie można wykluczyć, że także jej odtworzenie na wiecu politycznym, gdzie np. głoszone są hasła sprzeczne ze światopoglądem twórcy lub deklarowaną apolitycznością, mogłoby naruszyć jego dobra. W doktrynie wskazuje się bowiem, że pośrednim naruszeniem prawa do integralności utworu może być jego wykorzystanie w niewłaściwym kontekście – np. komercyjnym lub politycznym.
Prawnik dodaje, że o tym, czy faktycznie doszło do naruszenia dóbr twórcy, musiałby rozstrzygnąć sąd, który może nakazać np. złożenie przeprosin lub wypłatę zadośćuczynienia.
Promocja kontrowersyjnych wydarzeń
Dodatkowo za brak licencji zezwalającej na publiczne odtworzenie piosenki lub naruszenie jej warunków możliwe jest żądanie odszkodowania, w tym ryczałtowego w wysokości dwukrotności należnych opłat licencyjnych. – W doktrynie zauważa się bowiem także, że skoro sposób korzystania z utworu powinien być co do zasady zgodny z charakterem i przeznaczeniem utworu oraz przyjętymi zwyczajami, to „nie należy wykorzystywać utworu zwłaszcza do promocji kontrowersyjnych wydarzeń politycznych oraz społecznych, ilekroć nie zostało to z autorem uzgodnione” – tłumaczy Szymczak i przypomina, że w 2015 roku miała miejsce podobna sytuacja z utworem Lombardu „Przeżyj to sam”.
Piosenka została wówczas odtworzona podczas poznańskiej demonstracji KOD. „Wczoraj 12.12.2015 r. w Poznaniu Komitet Obrony Demokracji podczas manifestacji wykorzystał utwór »Przeżyj to sam« w wykonaniu zespołu LOMBARD do swoich politycznych celów, bez naszej wiedzy i zgody. »Przeżyj to sam« – hymn pokoleń Polaków bez względu na poglądy polityczne czy przynależność partyjną. Oburza nas ten fakt tym bardziej, iż zrobiono to w przededniu rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Smutnej rocznicy, kiedy »uzbrojonych w broń palną braci wyprowadzono na ulicę przeciw nieuzbrojonym braciom«” – przekazał wówczas w oświadczeniu Lombard.
– Sprawa zakończyła się wtedy na dobrowolnych przeprosinach – przypomina Wojciech Szymczak.