Marsz opozycji zorganizowany 4 czerwca od dawna zapowiadał się na najważniejsze wydarzenie politycznej wiosny. Początkowo impreza miała nawiązywać głównie do rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych z 4 czerwca 1989 roku, które doprowadziły do upadku komunizmu w Polsce. Waga wydarzenia jednak tylko rosła po tym, jak prezydent Andrzej Duda najpierw podpisał ustawę powołującą komisję mającą badać wpływy rosyjskie na szczytach polskiej władzy, a potem próbował się z niej wycofać, zgłaszając istotne poprawki do podpisanego już dokumentu.
Media rządowe przystąpiły do ataku na zapowiadany marsz i jego głównego organizatora, czyli przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska.
- Zmiana znaczenia: 4 czerwca to Olszewski
Jednym z częstszych chwytów propagandowych stosowanych już przed marszem było udowadnianie, że 4 czerwca nie świętujemy pierwszych wolnych wyborów, ale rocznicę obalenia rządu Jana Olszewskiego w 1992 roku, określanego w rządowej rozgłośni jako „pierwszy demokratyczny rząd” po upadku komunizmu. To ciekawe, bo w Polskim Radiu 24 wciąż przecież można usłyszeć, że komunizm w naszym kraju trwa w najlepsze.
Prowadzący audycje i ich goście podkreślali, że w 1989 roku nie doszło do żadnego zwycięstwa nad komunistami, tylko porozumienia się kolaborantów z ówczesnej opozycji z władzą komunistyczną, mającej tej drugiej zapewnić utrzymanie władzy i wpływów w Polsce. Po takim zabiegu Jerzy Kropiwnicki, minister pracy w rządzie Olszewskiego, mógł 3 czerwca tłumaczyć słuchaczom, że Donald Tusk „wtedy obalał rząd w sposób demokratyczny, teraz dąży do odsunięcia rządu Mateusza Morawieckiego metodami pozaparlamentarnymi. To metody bolszewickie”.
Prowadzący programy w Polskim Radiu 24 nie przerywają swoim gościom takich tyrad. A należało przypomnieć, że gabinet Jana Olszewskiego był słabym, mniejszościowym rządem, który upadłby i bez pomocy Tuska czy ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy. W rządowej rozgłośni wrogie opozycji wywody lub wychwalanie władzy PiS przerwać mogą tylko konferencje prasowe polityków PiS, które są nadawane na żywo.
- Teorie spiskowe
Gospodarze audycji wysłuchują do końca nawet teorii spiskowych. Jan Parys, minister obrony w rządzie Olszewskiego, poinformował słuchaczy, że Lech Wałęsa, który teraz wsparł marsz opozycji, w 1992 roku pomógł w obaleniu patriotycznego rządu Olszewskiego w porozumieniu z Rosjanami. „Widać, że bezpośrednim impulsem była wizyta Lecha Wałęsy w Moskwie. Możemy się zastanawiać, dlaczego Lech Wałęsa podjął taką decyzję. Czy ktoś mu kazał? A może poczuł się urażony szyfrogramem, który wysłał do niego do Moskwy premier Olszewski?” – zastanawiał się już 1 czerwca Jan Parys w audycji „Temat dnia/Gość PR24”, prowadzonej przez Pawła Zielińskiego. Potem Parys jednym ruchem powiązał swoje teorie z zapowiadanym wtedy marszem: „Nie wiem, jaki będzie przekaz tej demonstracji. Czy będzie odwoływanie się do 4 czerwca 1992 roku? Wtedy Donald Tusk razem z komunistami postanowił chronić komunistyczną agenturę”.
- Przekaz – marsz nienawiści
Rano 4 czerwca trzy godziny przed rozpoczęciem marszu do studia Polskiego Radia 24 przyszedł Radosław Fogiel z PiS i ujawnił, jaki przekaz propagandowy ma dominować tego dnia. W partyjnej propagandzie szerzonej przez państwowe media rządowe wykorzystano wideo z aktorem Andrzejem Sewerynem w roli głównej, które pojawiło się w internecie. „Tym wszystkim Trumpom, Kaczyńskim, Orbanom pierd…ym trzeba przyp…lić. Żadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego rozumienia, debat, porozumienia, nie ku…a – przyp…lić. Faszystom trzeba przyp…lić, a nie dyskutować (…) To są bandyci” – mówił w nagraniu Seweryn.
„Widzimy od kilku dni, że ten marsz jest marszem nienawiści. Świadczy o tym to, co wczoraj widzieliśmy, ohydne, knajackie, wzywające do nienawiści i przemocy nagranie Andrzej Seweryna (…). Jestem przekonany, że to będzie pokaz hejtu, pokaz nienawiści, pokaz kompletnego niezrozumienia demokracji” – komentował w Polskim Radiu 24 Radosław Fogiel.
Żaden propagandysta PiS nie wspominał oczywiście o filmie opublikowanym na oficjalnym koncie tej partii na Twitterze, w którym pośrednio powiązano wybierających się na marsz i jego zwolenników z oprawcami z Auschwitz. Zamiast tego przekonywano słuchaczy, że w marszu udział wziąć mogą tylko agresywni degeneraci, „wysługujący się Moskwie”.
- Propaganda sukcesu – jest dobrobyt
W Polskim Radiu 24 wyjątkową aktywnością propagandową charakteryzują się poranki prowadzone przez znanego z TVP Info Michała Rachonia. Dzień po marszu u Rachonia wystąpił były senator PiS Bogdan Pęk. Dziwił się, że w Polsce ktoś demonstruje, bo przecież dzięki rządom PiS jest krajem szczęśliwym i bogatym. „Nigdy w naszej historii nie było takiego dobrobytu, jaki jest za rządów koalicji prawicowej, wszystkie wskaźniki ekonomiczne i społeczne są co najmniej 100 czy 200 proc. lepsze od okresu, kiedy rządził Tusk ze swoimi koalicjantami. Oni przeciwko temu protestują, bo nie chcą suwerennego państwa polskiego” – zaznaczył gość audycji. I wciągnął wniosek: „Był to marsz nienawiści wobec suwerennego państwa polskiego”.
- Skrajni goście
W porankach Michała Rachonia często wypowiadają się goście, którzy z powodu skrajności prezentowanych tez i poglądów są oszczędnie zapraszani nawet do TVP. W Polskim Radiu 24 swobodnie może szerzyć nienawiść Marian Kowalski, niegdyś związany z ruchami nacjonalistycznymi, obecnie piewca PiS, a Jan Pietrzak bez przeszkód straszy słuchaczy zagrożeniem nie tylko ze wschodu, ale też z zachodu i opowiada o zdrajcach z opozycji, którzy Polskę oddają wrogom.
Zadaniem Polskiego Radia 24 w rządowej machinie propagandowej jest nie tylko utrwalanie głównych komunikatów przedstawianych w TVP, ale prezentowanie ich w jeszcze ostrzejszej formie. W państwowej rozgłośni radiowej nie trzeba się gryźć w język.