Program w TVP Info „Fakty czy kłamstwa?” ma dyskredytować media, które patrzą władzy na ręce

Program Jakuba Maciejewskiego „Fakty czy kłamstwa?” w trakcie kampanii wyborczej ma utrzymywać przy PiS żelazny elektorat tej partii

Telewizja Polska zapowiadała, że program „Fakty czy kłamstwa?” ma rozprawiać się z kłamstwami i manipulacyjnymi pojawiającymi się w mediach. To jednak propagandowe narzędzie mające dezawuować efekty pracy niezależnych dziennikarzy oraz mediów, które docierają do tego, co władza wolałaby ukryć.

„Chcą nas okłamać, zdezinformować tak, żebyśmy bronili ich interesów, a nie interesów naszego kraju” – mówił w zapowiedzi cotygodniowego programu „Fakty czy kłamstwa?” jego prowadzący Jakub Maciejewski, który pracuje w prorządowym, zasilanym hojnie z budżetu państwa tygodniku „Sieci” (Fratria).

Jednak już w pierwszym materiale wyemitowanym w „Fakty czy kłamstwa?” 30 maja widać, że celem programu nie jest wcale demaskowanie fake newsów.

Prowadzący nie nawiązuje nawet do aktualnych wydarzeń. W pierwszym wydaniu programu zajął się najpierw kryzysem uchodźczym na polsko-białoruskiej granicy, wywołanym przez białoruskie władze w lecie 2021 roku. Jakub Maciejowski z przejęciem zauważał, że „Fakty” TVN mówiły „właściwie językiem Aleksandra Łukaszenki”. Na dowód przytoczył wypowiedź Piotra Kraśki, który prowadząc „Fakty” TVN 25 sierpnia 2021 roku, mówił: „Żeby wiedzieć, w jakim stanie mogą być teraz uchodźcy na granicy z Białorusią, wystarczy sprawdzić, jaka tam była temperatura ostatniej nocy i jak jest teraz pogodna za oknem”. Następnie Jakub Maciejewski przytoczył słowa Łukaszenki, zaznaczając, że „podobieństwo tych wypowiedzi jest aż niewiarygodne”. Łukaszenka mówił, że biedni ludzie siedzą bez dachu nad głową, gdy temperatura w nocy spada już do 8-7 stopni. Maciejewski po zestawieniu wypowiedzi Kraśki i Łukaszenki zapytał, niczym rzecznik prasowy partii rządzącej: „Z nienawiści do rządu PiS wspierać się kremlowską propagandą?”.

W wypowiedzi Piotra Kraśki trudno było weryfikować fałsz, bo go nie było. Ale nie o to chodziło. Przygotowującym program „Fakty czy kłamstwa?” zależało, żeby zdyskredytować TVN i przypiąć mu łatkę telewizji prorosyjskiej i wspierającej białoruski reżim w atakowaniu polskiej granicy.

Nietrudno się domyślić, dlaczego akurat teraz Maciejewski zajął się porównywaniem archiwalnych wypowiedzi Piotra Kraśki i białoruskiego dyktatora. Dzień przed emisją pierwszego wydania tego programu prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę powołującą komisję badającą wpływy rosyjskie w Polsce. Ustawa, jak i pomysł powołania komisji były krytykowane nie tylko przez ekspertów w niezależnych mediach, ale też m.in. Departament Stanu USA. Politycy i propagandyści PiS rzucili wtedy wszystkie siły na oskarżanie krytyków o prorosyjskość. Warto zwrócić też uwagę na to, że to TVP Info wykorzystała propagandowe nagranie wypowiedzi Łukaszenki do odbierania wiarygodności niezależnej telewizji.

W drugim materiale autorzy programu „Fakty czy kłamstwa?” wzięli się za „Gazetę Wyborczą”, wypominając redaktorowi naczelnemu Adamowi Michnikowi, że kiedyś pojechał do Rosji na spotkanie Klubu Wałdajskiego. Nie dodali, że przyjeżdżało tam wtedy wiele wpływowych osób z całego świata. Chodziło jednak głównie o zdyskredytowanie gen. Janusza Noska, z którym wywiad „GW” opublikowała w weekendowym wydaniu. W materiale Maciejewski znów pytał z trwogą w głosie: „Kim trzeba być, by przekonywać, że władza, która pokrzyżowała Putinowi plan inwazji na Ukrainę, popiera Kreml?”. A po wyemitowaniu materiału wezwał: „Może więc spokojnie z tymi pańskimi oskarżeniami”. I po chwili znów zadał pytanie: „I kto tu jest prorosyjski?”.

W ubiegłym tygodniu niezależne media zwracały uwagę na gigantyczny baner, który pojawił się na siedzibie Narodowego Banku Polskiego z komunikatem: „Obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację wpisuje się w narrację Kremla”. Na ulicach Warszawy pojawiły się też samochody z tablicami NBP, informującymi, że główną przyczyną inflacji w Polsce jest wojna w Ukrainie i pandemia. Dziennikarze pytali, czy NBP, który w założeniu powinien być instytucją apolityczną, bierze udział w rozpoczynającej się kampanii wyborczej i kto oraz ile zapłacił za banery NBP. Jakub Maciejewski tłumaczył widzom TVP Info, że „media, tak gorliwie wspierające opozycję, lubią zapominać o zbrodniczej, rosyjskiej inwazji. Ostatnio zabolała ich nawet akcja informacyjna Narodowego Banku Polskiego o skutkach napaści Kremla na Ukrainę”. Po tych słowach widzowie TVP Info zobaczyli Anitę Werner, która w „Faktach TVN” zauważyła, że NBP nie to ma wpisane w Konstytucji, tylko m.in. zajmowanie się walką z inflacją. Maciejewski bagatelizował: „Przecież to są tylko niewinne zdania, o których każdy w Polsce powinien wiedzieć” i przeszedł do starego już argumentu, którym władza odrzuca oskarżenia o nieudolność w walce z drożyzną: wszędzie w Europie wzrosła inflacja. „Ale w TVN nie lubią, gdy ktoś przypomina o rosyjskiej inwazji na Ukrainę” – dodał Maciejewski.

Widz TVP Info ponownie dostał fałszywy komunikat, że TVN jest telewizją prorosyjską i dlatego czepia się polskich władz. W tm przypadku to zupełnie bezpodstawny zarzut, gdyż materiały dotyczące wojny w Ukrainie zajmują sporo miejsca w „Faktach” TVN czy na antenie TVN 24. Ponadto, nikt w niezależnych mediach nie wiązał propagandowych banerów NBP z wojną w Ukrainie. Wątpliwości polegały właśnie na tym, że rząd i NBP próbują nieudolność w walce z inflacją przykrywać dramatem, jaki Rosja zgotowała Ukrainie.

Kończąc swój program, Jakub Maciejewski mówił o korzystaniu przez „media opierające się na obcym kapitale” z „dezinformacji łudząco podobnej do tej pisanej na Kremlu”. Tylko że to właśnie „Fakty czy kłamstwa?” łudząco przypomina format programów propagandowych często wykorzystywany w telewizjach na Białorusi i kontrolowanych przez Kreml w Rosji. W tych krajach niezależne media zostały zniszczone lub wypędzone, więc ich prowadzący starają się dyskredytować to, co się pojawia na temat Rosji i Białorusi w zagranicznych mediach. Podobieństwo widać w sposobie prowadzenia tych programów. Ich prowadzący również lubią posługiwać się dramatycznie brzmiącymi pytaniami, niedomówieniami, podmienianiem kontekstów.

„Fakty czy kłamstwa?” to program, który w trakcie kampanii wyborczej ma utrzymywać przy PiS żelazny elektorat tej partii. Widzom TVP Info, którzy zetknęli się z mediami kontrolującymi władzę, Maciejewski ma je obrzydzić i przekonać, żeby nie wierzyli w to, co tam zobaczyli, usłyszeli lub przeczytali.