Zwycięską fotografię, Zdjęcie Roku Grand Press Photo, Wojciech Grzędziński zrobił 15 stycznia w ukraińskim mieście Dniepr, dzień po rosyjskim ataku rakietowym na blok mieszkalny. Zginęły tam wtedy 44 osoby, a 79 zostało rannych. Zdjęcie opublikował amerykański dziennik „The Washington Post”.
– To jest zdjęcie z miasta, w którym mieszkam. Mniej więcej połowa ludzi w tym bloku to byli przesiedleńcy z innych rejonów Ukrainy i ta wojna znów ich dopadła w – wydawałoby się – bezpiecznym schronieniu. Dziewczyna ze zdjęcia przeżyła, ma się dobrze, mimo ciężkiej hipotermii – mówił Grzędziński podczas gali Grand Press Photo, odbierając nagrodę za Zdjęcie Roku.
Wojciech Grzędziński pracuje w Ukrainie od początku rosyjskiej inwazji na ten kraj, do której doszło 22 lutego 2022 roku. Obecnie mieszka w Dnieprze, w południowo-wschodniej Ukrainie. – Mam tam dobrą bazę wypadową do miejsc, w których toczą się walki. Gdy coś się zaczyna dziać, mogę dojechać samochodem do Charkowa w dwie i pół godziny, do Kramatorska i rejonu Bachmutu w trzy godziny, a do Chersonia na południu Ukrainy potrzebuję na dojazd około pięciu godzin – wskazuje autor Zdjęcia Roku Grand Press 2023.
Fotoreporter podkreśla, że do pracy w Ukrainie niezbędny jest mu samochód. – I to musi być samochód terenowy z napędem na cztery koła. Na wschodzie Ukrainy stan wielu dróg jest opłakany. Do niektórych miejscowości trudno się dostać, bo wysadzone są mosty. Objazdy prowadzą przez błotniste bezdroża. Po dwóch-trzech miesiącach trzeba wymieniać zawieszenie. Auto naprawiam w Polsce, bo w Ukrainie brakuje części zamiennych – tłumaczy Grzędziński. Dodaje, że wynajęcie samochodu na miejscu jest nieopłacalne. Większość wypożyczalni w Ukrainie nie zgadza się na wyjazdy ich samochodami w pobliże frontu. – Na miejscu można wynająć samochód z kierowcą, ale to kosztuje około 200 euro dziennie. Jeżeli ma to być porządny samochód terenowy, cenna rośnie o kolejne 80 euro – opowiada fotoreporter.
Obecnie pracuje jako freelancer. Najczęściej fotografuje dla „The Washington Post” i niemieckiego „Süddeutsche Zeitung Magazin”. – Pracuję też nad projektem „Pocztówki z wojny”. Jeżdżę do miejscowości, które znajdowały się na linii frontu i dokumentuję ślady, jakie zostawił tam front.