„Na szczęście mam już nową pracę, ale do tej pory walczymy o swoje pieniądze od #Astro SA – producenta programu #Familiada i właściciela kanału #news24” – napisała na Facebooku Milena Harzyńska. Zaznaczyła, że nie ma zamiaru oczerniać byłego pracodawcy. „Komunikuję jedynie jak realnie wygląda sytuacja moja i wielu innych (już byłych) pracowników. Wypowiedzi władz stacji z ostatnich dni – jakobyśmy dostali już zaległe pieniądze nie mają pokrycia w rzeczywistości” – dodała.
– Od początku miesiąca pracuję jako wydawca i producent form wideo w Gazeta.pl. – mówi w rozmowie z „Presserwisem” Milena Harzyńska. – Ale nie wszyscy pracownicy News24 są w tej szczęśliwej sytuacji – zaznacza.
Jak informowaliśmy w „Presserwisie”, z kanału informacyjnego News 24 (Astro) odeszła grupa pracowników. Odejście potwierdzili m.in. Adam Kisiołek, który przygotowywał materiały i prowadził program „Co potem, co po PiS?”, oraz Marcelina Bednarska, która m.in. była gospodynią magazynu „Interweniujemy”. Z ramówki zniknął też program „Istota rzeczy”, który prowadził Jarosław J. Szczepański.
Stacja zaczęła ograniczać programy na żywo, tłumacząc to oszczędnościami. Pojawiły się też problemy z regularnym wypłacaniem pensji. Karolina Szymańska, dyrektorka News 24, przyznawała nam tydzień temu, że były opóźnienia w płatnościach. Dodawała jednak: – Teraz mamy kilka dobrych perspektyw finansowych, o których jednak nie mogę jeszcze mówić, zanim nie dojdzie do finalizacji umów.
Zmiany w ramówce, czyli ograniczenie pasma na żywo, tłumaczyła Szymańska następująco: – Staramy się zmniejszyć wydatki, dopóki nie mamy pełnego zasięgu technicznego. Przestaliśmy wyłącznie inwestować w stację, ma teraz finansować się też z tego, co zarobimy.
– Osób, które odeszły, ale nie zostały im wypłacone zaległe pensje, jest kilkadziesiąt – mówi były pracownik stacji proszący o zachowanie anonimowości. – To nie tylko dziennikarze, również producenci, wizażystki. Astro zalega im z wypłatami za ostatnie miesiące pracy – dodaje.