We wtorek Michał Adamczyk zastąpił Jarosława Olechowskiego na stanowisku dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Były prezes Telewizji Polskiej Robert Kwiatkowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl porównuje zmianę do starć między „betonem” i „reformatorami” w PRL. Ci drudzy mieli dojść do wniosku, że obecna formuła TVP bardziej PiS-owi szkodzi niż pomaga.
W poniedziałek Onet poinformował, że do władz Prawa i Sprawiedliwości trafiła anonimowa skarga, której autorem mógł być Olechowski. Informował w niej, że prezes TVP Mateusz Matyszkowicz chce złagodzić przekaz programów informacyjnych, emitować w „Wiadomościach” więcej luźniejszych tematów, które mogą zainteresować także kobiety, a nie ograniczać się tylko do twardej polityki i wojny. Były już szef TAI miał narzekać, że Matyszkowicz podważa jego autorytet wśród współpracowników. Zaczął bowiem pojawiać się na piątkowych kolegiach „Wiadomości” i pozwolił dziennikarzom ignorować część sugestii kierownictwa TAI. Autor anonimowego listu w zmianach widział zagrożenie dla wysokich notowań PiS-u.
Kiedy list wyciekł do mediów, Olechowski kategorycznie zaprzeczył, jakoby był jego autorem. We wtorek Matyszkowicz odwołał go ze stanowiska. Nowym nadzorującym „Wiadomości”, TVP Info i TVP3 został Michał Adamczyk, w ostatnich latach prowadzący głównego wydania sztandarowego programu informacyjnego TVP i programu publicystycznego „Strefa Starcia”. Adamczyk w latach 1997-1999 był gdańskim reporterem „Faktów” TVN. Później krótko pracował w TV Puls, a od 2001 roku jest związany z TVP, gdzie pracował m.in. jako reporter i korespondent w Brukseli.
Silniejsza pozycja Matyszkowicza
Usunięcie ze stanowiska Olechowskiego to odejście kolejnego bliskiego współpracownika byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego.
– Mateusz Matyszkowicz chciał się pozbyć szefa TAI Jarosława Olechowskiego od dawna. Odrzucał ten „spadek” po Jacku Kurskim. Nie chciał być uzależniony od ludzi „Kury”, który wedle Matyszkowicza chciałby go wysadzić z fotela prezesa TVP. By móc się poczuć pewnie, a nie otoczony wrogami czy rywalami, musiał się pozbyć kolejnych ludzi Kurskiego, a spośród nich najważniejszymi byli Stanisław Bortkiewicz i właśnie Olechowski. W końcu dopiął swego. Dostał do ręki doskonały pretekst – przypisany szefowi TAI donos z wypowiedzeniem lojalności. Matyszkowicz wręcz musiał zwolnić Olechowskiego, by nie wyjść na słabeusza bez cojones – ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dziennikarz polityczny Gazeta.pl.
Władze Prawa i Sprawiedliwości nie musiały poprzeć Matyszkowicza. Wrześniowe odwołanie Kurskiego ze stanowiska pokazuje, że Rada Mediów Narodowych może zmienić szefa TVP w ekspresowym tempie. Podobny los mógł spotkać Matyszkowicza, gdyby Nowogrodzka zgodziła się z tezami zawartymi we wspomnianym wcześniej anonimie. – Wydawało się, że linia Kurskiego będzie kontynuowana, bo do tej pory była kontynuowana. Doszło jednak do zachwiania kruchej równowagi między Matyszkowiczem i Olechowskim. Kontrolę i odpowiedzialność przejął w całości Matyszkowicz. Na pewno to umocnienie jego pozycji – zauważa Kwiatkowski, który zasiada w RMN.
Z cytowanego przez Onet anonimu wynikało, że szef TVP miał zaproponować dziennikarzom, żeby kontaktowali się bezpośrednio z nim, jeśli nie zgadzają się z decyzjami szefa TAI. Olechowski mógłby kwestionować takie rozstrzygnięcia, wykorzystując kontakty w obozie władzy. – Prezes Matyszkowicz zwolnił dyrektora Olechowskiego, bo nie mógł sobie pozwolić, bez utraty twarzy, na tolerowanie skrajnej nielojalności podwładnego – przekonuje Jan Ordyński, były dziennikarz TVP.
Łagodniejszy kurs?
We wtorkowym wydaniu „Wiadomości” nie zabrakło materiałów uderzających w opozycję i Donalda Tuska. Obok nich pojawiały się „offy” na temat Międzynarodowego Dnia Świadomości Zagrożenia Hałasem, wystawy o Mikołaju Koperniku na Zamku Królewskim w Warszawie. Dziennik rozpoczął się od relacji ze spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z premier Estonii. Podkreślono, że mimo trudnej sytuacji międzynarodowej, jej partia ponownie wygrała wybory.
Czy TVP zaczyna łagodzić przekaz? – Naiwnością byłoby oczekiwanie, że teraz coś się istotnie zmieni w programach informacyjnych i publicystycznych TVP. Jarosław Olechowski nie został wyrzucony, dlatego, że dysponent polityczny był niezadowolony z tego co on robi, tylko z powodu personalnych konfliktów. Teraz oczekiwania obozu rządzącego będzie realizować ktoś inny. Parę materiałów lifestyle’owych w TVP Info czy „Wiadomościach” nic nie zmieni. Media publiczne są dziś całkowicie podporządkowane oczekiwaniom politycznego dysponenta, czyli partii rządzącej i będą te oczekiwania spełniać – mówi Wirtualnemedia.pl Krzysztof Luft, opozycyjny członek rady programowej TVP.
„Nie chodzi o więcej materiałów na temat mody i przyrody”
Zdaniem Kwiatkowskiego na efekty ewentualnych zmian trzeba trochę poczekać. – Olechowski był zwolennikiem twardej linii. Nie chce mi się wierzyć, że został odwołany po to, żeby pokazywać więcej materiałów o modzie i przyrodzie. Nie wiem jak miałyby się zmienić programy informacyjne, bo zmian wymaga cała telewizja, a nie jedna czy druga audycja. „Po owocach poznacie”. Myślę, że po pierwszym tygodniu będziemy mogli już sobie wyrobić opinię na ten temat – przewiduje były szef TVP. Przez prawdziwe zmiany rozumie rezygnację z zajadłej krytyki opozycji i charakterystycznych pasków TVP Info.
Część obozu władzy i dziennikarzy mu bliskich mogła dojść do wniosku, że nieustanne powtarzanie „für Deutschland” Donalda Tuska, osłabia partię Jarosława Kaczyńskiego. – Szkoły były dwie. Jedna, żeby kontynuować twardą linię Jacka Kurskiego, zajadle atakującą opozycję, zwłaszcza Donalda Tuska i przykrywającą wszystkie błędy, które PiS popełnia. Druga szkoła sprowadzała się do krytyki pierwszej i mówiła, że paździerzowa propaganda, reprezentowana przez pierwszą szkołę, bardziej PiS-owi szkodzi niż pomaga. Potrzebny jest bardziej zniuansowane podejście. Znamy z PRL-u określenia „beton” i „reformatorzy”. Byli tam przedstawiciele „betonu”, jak Kurski i „reformatorów”, jak Matyszkowicz. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Historia jednych i drugich oceniła mniej więcej tak samo – przekonuje Kwiatkowski.
Prezes TVP już po objęciu stanowiska chciał zwiększyć liczbę informacji o sprawach zagranicznych i kulturze w „Wiadomościach”. – Matyszkowiczowi zgrzyta brutalna propaganda i gardzi on młócką, którą widzi w „Wiadomościach”. Po zmianie szefa TAI i przy próbach ręcznego sterowania programami informacyjnymi linia TVP i tak nie może się istotnie zmienić, a jedynie kosmetycznie, poprzez inny dobór narzędzi, ludzi, komentatorów czy też większą ekspozycję premiera Mateusza Morawieckiego. „TVP light” nie będzie. TVP na celu nadal będzie mieć służbę PiS-owi i niszczenie opozycji. Centrala PiS oczekuje twardej linii i jeśli Matyszkowicz chce przetrwać w fotelu prezesa, to musi zadowolić widzów z Nowogrodzkiej, gdzie zresztą czasami bywa, by rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim – zauważa Gądek.
Adamczyk przejmuje władzę
Przy okazji odejścia Jarosława Olechowskiego, realną władzę zyskał Michał Adamczyk, który do programu „Strefa Starcia” chętnie zaprasza mniej znanych i doświadczonych polityków Lewicy, aby skonfrontowali się z tuzami medialnymi obozu rządzącego, takimi jak Dominik Tarczyński czy Patryk Jaki. Wydawcą programu jest Samuel Pereira. Kierowany przez niego portal tvp.info szybko ogłosił zmianę szefa TAI.
– Nominacja Michała Adamczyka niczego na dobre w sferze informacji w TVP nie zmieni. To, tak jak jego poprzednik, człowiek bez właściwości. Mogę tak twierdzić, bo z oboma pracowałem w TAI do stycznia 2016. Nigdy wówczas nie zgłaszali żadnych zastrzeżeń do ówczesnej linii programowej. Dopiero po wygranych przez PiS wyborach stali się radykalnymi zwolennikami tej partii i pilnymi realizatorami jej wymagań politycznych w TVP – ocenia Ordyński.
Adamczyk obok Danuty Holeckiej był w ostatnich latach jedną z czołowych twarzy TVP. To on poprowadził słynną debatę prezydencką w Końskich z udziałem samego prezydenta Andrzeja Dudy (Rafał Trzaskowski nie zdecydował się na udział w niej). – Michał Adamczyk był jedną z głównych twarzy tego koszmarnego interesu, więc nic tutaj się nie zmienia. To jakieś konflikty i zmiany personalne ale w najmniejszym stopniu nie zmieniają faktu, że Telewizja Polska jest instrumentem ordynarnej i nachalnej propagandy władzy. TVP powinna być telewizją publiczną, a nie przedmiotem partyjnych gierek w obozie władzy – przekonuje Luft.
Choć Adamczykowi blisko dzisiaj do Pereiry, który miał być niedawno przymierzany do funkcji wiceszefa TAI, to jest jednym z nielicznych dziennikarzy TVP, który zachowali w niej pracę po 2015 roku. – Michał Adamczyk jest w obozie PiS pogardzany, bo przemalował się na radykalnego propagandystę PiS, choć wcześniej był wobec tego obozu krytyczny. Nawet politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach żartują, że kiedyś służył Platformie, a teraz nam. Jednocześnie jest też doceniany za swoją gorliwość i to, że jest bardziej lotny niż na przykład Danuta Holecka. Z pewnością będzie wierny, bo dokąd w mediach mógłby odejść? – pyta retorycznie Gądek.