Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, broni okładki, na której wybito: „Uchodźcy przynieśli śmiertelne choroby”. Dziennikarze, prawnicy i działacze społeczni porównują ją do propagandy nazistowskiej. Sprawa trafiła już do prokuratury. Manipulacją oburzeni są też fotoreporterzy, których reporterskie zdjęcia z Iraku i Afganistanu wykorzystano do kolażu na okładce.
Na okładce „GP” widać grupę ludzi stojących nad łóżkami z ciałami. Na ilustracji umieszczono napis: „Wstrząsający niemiecki raport. Uchodźcy przynieśli śmiertelne choroby”. – Praca jest słaba graficznie. Przekaz propagandowy stał się ważniejszy niż wartość artystyczna – ocenia Jacek Utko, wielokrotnie nagradzany konsultant graficzny.
Okładka wywołała oburzenie. – Ciekawe, że „Gazeta Polska”, która zawsze śledzi bieżące wydarzenia polityczne, zdecydowała się akurat teraz podjąć temat uchodźców. W tym wypadku mamy grę na emocjach, a nie przekaz informacyjny – mówi Michał Szułdrzyński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” (Gremi Media).
Jenne Jan Holtland, korespondent holenderskiego „Volksrant” w Europie Środkowo-Wschodniej, napisał na Twitterze: „Gazeta Polska” stacza się na same dno”. Christian Davies, korespondent „The Guardian” w Polsce: „nieakceptowalne jest robienie tego w tak niecywilizowany sposób. Wstyd!”. Z kolei Marcin Antosiewicz, koordynator redakcji zagranicznej Telewizji WP, zauważył: „To nie jest polska gazeta! Do polskich wartości należy solidarność, zrozumienie, współczucie i miłosierdzie, a nie nienawiść i szczujnia!”. Pojawiły się też porównania z nazistowską gazetą „Der Stürmer”. Reporter Cezary Łazarewicz zestawił na Facebooku okładki „GP” i „Der Stürmera” z dopiskiem: „Znajdź różnicę”.
Serwis Niezalezna.pl (tak jak „GP” wchodzi w skład grupy Strefa Wolnego Słowa) opublikował tekst broniący okładki „GP”. Napisano w nim, że „Okładka »Gazety Polskiej« porównywana jest przez funkcjonariuszy politycznej poprawności do hitlerowskich wydawnictw. Jeśli przyjąć by ich tok myślenia, to o hitleryzm trzeba by oskarżyć także niemiecki Sanepid, arabskie i niemieckie media oraz naukowców na całym świecie”. Dodano, że tekst w „GP” o chorobach uchodźców powstał na podstawie raportu niemieckiej agencji rządowej Robert Koch Institute i informacji z zagranicznej prasy.
– Nie rozumiem histerii związanej z ta okładką. Niektórzy lewicowi dziennikarze mówią nawet, że chcemy kogoś eliminować. Ta okładka wskazuje na niebezpieczeństwo, które się zbliża – mówi Tomasz Sakiewicz. – Przecież nam nie chodzi o eliminowanie uchodźców. Po pierwsze trzeba ich leczyć, a po drugie trzeba pomóc tym Europejczykom, którzy ewentualnie się zarażą – dodaje.
Oburzeni okładką „GP” zwracają uwagę, że Sakiewicz nie rozumie zarzutów. – Problem nie polega na tym, że raporty i prasowe doniesienia mówią o chorobach rzekomo przenoszonych przez uchodźców. Ta okładka ma odczłowieczyć uchodźców, nawołuje do nienawiści na tle narodowościowym i przypomina hitlerowskie plakaty propagandowe. W Trzeciej Rzeszy takie przedstawianie wrogów doprowadziło do ludobójstwa – podkreśla w rozmowie z „Presserwisem” Krzysztof Śmiszek, prawnik Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Otwarta Rzeczpospolita Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii 26 lipca br. złożyło doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. – Grafika i znajdujący się wewnątrz gazety artykuł naruszają polski kodeks karny. Uważamy, że okładka nie tylko znieważa osoby o odmiennym kolorze skóry, wyznaniu, pochodzeniu etnicznym i narodowym, podsyca nienawiść, ale również za sprawą tytułu propaguje ustrój faszystowski, nawiązując do propagandy III Rzeszy i znanego plakatu propagandowego przedstawiającego Żydów jako nosicieli zarazy, tyfusu plamistego i wszy – mówi Damian Wutke, sekretarz Stowarzyszenia.
Serwis Wyborcza.pl poinformował, że okładka została zmontowana z trzech zdjęć. Autorem dwóch przetworzonych na okładce „Gazety Polskiej” fotografii jest Rafał Wojczal, który wykonał je w irackim obozie dla uchodźców wewnętrznych w Al-Khazar. Trzecia fotografia została zrobiona w 2007 roku w Afganistanie przez Wojciecha Wilczyńskiego podczas przeprowadzania przez polskich żołnierzy akcji pomocy humanitarnej.
Na okładce „GP” można rozpoznać poszczególne osoby, które zostały sfotografowane w innym miejscu i innej sytuacji, niż sugeruje „GP”. Wszystkie trzy zdjęcia pochodzą z agencji fotograficznej Forum, z którą współpracują autorzy fotografii. Agencja wydała oświadczenie, w którym zaznaczyła: „Jesteśmy oburzeni sposobem wykorzystania tych zdjęć, całkowicie odmiennym od kontekstu ich powstania i intencji autorów”. Forum poinformowała nas, że jeszcze nie podjęto decyzji, czy agencja podejmie w tej sprawie jakieś inne kroki oprócz wydania oświadczenia.
Do Tomasza Sakiewicza nie trafia argument, że „GP” wykorzystała wizerunek konkretnych osób do straszenia chorobami przenoszonymi przez uchodźców i dopuściła się manipulacji, zmieniając wartość informacyjną zdjęć reporterskich. – To są imigranci, którzy z całą pewnością wiedzieli o tym, że są im robione zdjęcia. A zdjęcie to zdjęcie, nie robi się go w kontekście, lecz wyłącznie utrwala obraz. Jeśli fotograf chciał, aby można było jego zdjęcie wykorzystać wyłącznie w danym kontekście, powinien to zaznaczyć w jego opisie – uważa Sakiewicz.
Fotografowie, których zdjęcia wykorzystała „GP”, nie kryją oburzenia. „Zdjęcia zostały zrobione 26 lutego 2016 roku i nie mają nic wspólnego z chorobami i imigrantami, którzy trafiają do Europy. To jest obóz wewnętrzny pod Mosulem, trafili tam ludzie, którzy uciekli przed działaniami wojennymi kilkadziesiąt kilometrów od swojego domu. To nie są fotografie stockowe, którymi można ilustrować każdy temat, to są zdjęcia prasowe, każde z nich zostało opisane, znane są miejsca i daty. Nie zgadzam się, żeby służyły do takiego fotomontażu jako ilustracja do tematu oderwanego od kontekstu. Wykorzystywanie zdjęć w taki sposób uważam za obrzydliwą manipulację” – powiedział Wyborczej.pl Rafał Wojczal.
Wojciech Wilczyński zapewnia, że nie zostawi sprawy bez reakcji. – Nie możemy pozwalać na takie rzeczy, bo to są elementarne sprawy dotyczące etyki zawodowej. – Wykorzystanie zdjęć reporterskich do tego fotomontażu jest pogwałceniem zasad dziennikarstwa – mówi „Presserwisowi” Wilczyński.