Rafał A. Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”: „Dziennikarstwo słabo ma się do tego, co się dziś dzieje w mediach. Dziennikarstwo to był kiedyś etos (…). Dzisiaj jest kilka koncernów medialnych w całym kraju i media utrzymują się nie ze sprzedaży, ale z reklam. Kto rządzi? No kto daje kasę, ten rządzi”.
Konrad Piasecki z TVN 24: „To, co jest dobre dziś w dziennikarstwie, to wielość kanałów, w których ludzie mogą się realizować. Dziś, kiedy mamy podcasty, YouTube’a, cały świat internetu, nagle okazuje się, że możemy robić superpodcasty o wojskowości, o zagranicy, o winie. To czas najlepszy dla polskiego dziennikarstwa w tym aspekcie. W innych nie”.
Jacek Żakowski z „Polityki”: „To jest coś pomiędzy szołbizem a polityką (…). Teraz się często robi błyskawiczne kariery. Człowiek ma 30 lat i staje się gwiazdą wylansowaną przez jakieś medium (…). Chodzi już nawet nie o to, żeby nie spaść, ale żeby nie narobić wstydu”.
Gorzkie sądy o kondycji polskich mediów padły latem ubiegłego roku. Wysłuchał ich Żurnalista, autor podcastu „Rozmowy bez kompromisów”. Paradoks polega na tym, że kiedy były formułowane, część mediów rozpisywała się o kłopotliwej przeszłości gospodarza.
PRZEPRASZAM PO NORWESKU
Nie zdradza swojego nazwiska, nie pokazuje twarzy. Do zdjęć pozuje w kapturze głęboko nasuniętym na głowę. Jego ciało pokrywają liczne tatuaże. Jeden z nich układa się w słowo „przepraszam”, inny w wyraz „miłość”, tyle że po norwesku. Informacje na swój temat dawkuje skąpo. Wiadomo, że pochodzi z miasteczka na północy Polski, że w rodzinie było dużo przemocy, że do Warszawy sprowadził się ledwie kilka lat temu. Popularność budował stopniowo. Wiersze i sentymentalne wpisy w mediach społecznościowych, wydawane jeden po drugim tomiki poezji, w których motyw przewodni stanowią trudne dzieciństwo i zranione uczucia, sponsorowane posty i artykuły. Jeden z nich w styczniu 2021 roku ukazał się na Glamour.pl. „Miał złamane serce, teraz pisze najpiękniejsze książki o miłości. Rozmawiamy z Żurnalistą, najbardziej tajemniczym pisarzem ostatnich lat” – głosi tytuł, a tuż obok widnieje dopisek „współpraca reklamowa”. Zagadnęliśmy o to redakcję magazynu i rzeczniczkę wydawnictwa, ale nasze maile pozostały bez odpowiedzi.
Rozmawiać nie chce również Żurnalista. Prosi o przesłanie pytań drogą elektroniczną, a w ciągu kilku godzin odpisuje: „Bardzo dziękuję za mail i za zainteresowanie. Nie mam obecnie w planach żadnych innych aktywności medialnych, poza tymi na moich kanałach i w mediach społecznościowych”.
Tymczasem budowanie marki nie kończyło się na reklamie. Żurnalista sam oferował swoje usługi tradycyjnym mediom. – Nasza redakcja rozmawiała z nim o możliwej współpracy. Został wskazany przez jedną z autorek magazynu jako osoba zainteresowana pisaniem dla tytułu. Jednak do niczego nie doszło. Żurnalista przesłał próbkę tekstu, ale odmówił spotkania z naczelną – słyszę od pracowników „Wysokich Obcasów”. Podobnie było z radiem Tok FM. – Żurnalista skontaktował się z nami w sprawie możliwej współpracy, nie zgłosił jednak żadnej propozycji audycji radiowej – słyszę. Jednak strategia, którą obrał, przyniosła skutek. Na Facebooku zebrał 213 tys. followersów, na Instagramie – prawie pół miliona. Sprzedał ponoć kilkaset tysięcy książek. Za tajemniczym wrażliwcem zaczęły chodzić plotkarskie media, ktoś ujawnił, że był w przelotnym związku z dziennikarką TVN Dorotą Gardias, wkrótce wystartował z marką odzieżową Miło(ść), wreszcie ze swoim podcastem. Pierwszy odcinek ukazał się w czerwcu 2021 roku. Gościem był aktor Michał Koterski. Potem poszło już z górki. W ubiegłym roku „Newsweek Polska” nazwał Żurnalistę spowiednikiem polskich celebrytów i nie ma w tym cienia przesady. Małgorzata Rozenek-Majdan opowiadała mu o tym, że lubi imprezować, Joanna Przetakiewicz zwierzyła się z miłości do pieniędzy, Katarzyna Warnke z marzeń seksualnych, zaś Dorota Szelągowska przyznała, że „jest słaba w związki”. – Zadziałał tutaj klasyczny efekt śniegowej kuli. Żurnalista umiejętnie podsycał zainteresowanie świata show-biznesu, grał na emocjach i niedopowiedzeniach – ocenia dr Emilia Zakrzewska, specjalistka od mediów społecznościowych i influencer marketingu z Uniwersytetu Warszawskiego. – Pierwsza rozmowa była prowadzona żywym, nierzadko dosadnym językiem. Koterski mówił na przykład, że „ćpa Boga”. Audycja zyskała spore zasięgi. I to zadziałało jak wabik. Poza tym celebryci tak po ludzku byli ciekawi: jak wygląda ten tajemniczy gospodarz – dodaje. U Żurnalisty szybko zaczęli gościć nie tylko bohaterowie plotkarskich mediów, ale też sportowcy, pisarze, dziennikarze. Podcast kwitł. Aż przyszła wiosna 2022 roku i maski opadły.
MÓJ COMING OUT
– O Żurnaliście wiedziałem niewiele. Raz czy dwa na Facebooku przewinął mi się sponsorowany post z jego wierszami. Potem kolega podrzucił mi link do jego wierszy. Zacząłem czytać, były banalne. Zadałem sobie pytanie, kim jest facet, który w tak krótkim czasie stał się gwiazdą – wspomina Jakub Wątor, dziennikarz internetowego magazynu Spider’s Web+. Rychło okazało się, że anonimowość Żurnalisty może być nie tylko promocyjnym chwytem, ale też sposobem na ucieczkę od problemów z przeszłości. Dziennikarskie śledztwo wykazało, że gwiazda Spotify ma na koncie długi sięgające kilkuset tysięcy złotych – zarówno z czasów, gdy mieszkał w Bydgoszczy, jak i z późniejszych, warszawskich. Narzekali na niego raperzy, którym przed laty miał pomóc w organizacji koncertów, współpracownicy nieistniejącego już pisma „Manager+”, gdzie był redaktorem naczelnym, właściciel studia, w którym kiedyś nagrywał swoje podcasty. Żurnalista miał też przekraczające 200 tys. zł długi wobec Poczty Polskiej z nieuregulowanych faktur za wysyłkę ubrań i książek. Podcasterem szybko zainteresowały się też media plotkarskie. W kwietniu ub.r. Pudelek donosił, że toruńska prokuratura zarzuciła mu kilkanaście przypadków oszustwa, a w pewnym momencie wystąpiła nawet z wnioskiem o areszt. Sąd go jednak nie uwzględnił. Ostatecznie jeszcze w marcu 2020 roku zdecydowal się warunkowo umorzyć postępowanie karne. Z kolei przed sądem w Bydgoszczy toczyły się sprawy cywilne o zapłatę. Wierzyciele byli wściekli, bo Żurnalista pozostawał nieuchwytny dla komorników. Kiedy zainteresował się nim „Newsweek”, z mediami już nie rozmawiał. Wiosną na łamach Spider’s Web+ przyznał, że wstydzi się swojej przeszłości, dawne błędy stara się naprawić, a długi zwrócić. Wynajął nawet prawnika. Nieco wcześniej, wiedząc już, że powstaje publikacja na jego temat, zamieścił na Instagramie obszerny wpis. „To mój coming out” – pisał. Snuł opowieść o trudnym dorastaniu, depresjach, próbie samobójczej. A już po ukazaniu się reportażu napisał na Facebooku: „Jeżeli dla Jakuba Wątora miałem powiesić się na klamce, OK, Otworzyłem nią drzwi, które dały mi szansę, by naprawić swoje życie”.
– Zaraz po pierwszym tekście w social mediach rzucili się na mnie fani Żurnalisty. A jednocześnie zaczęły się zgłaszać kolejne osoby, które poczuły się przez niego oszukane. Ja sam odczułem to poniekąd na własnej skórze. Przygotowując się do tekstu, zamówiłem jego książkę. I nie dostałem jej do dziś – przyznaje Wątor. Tymczasem mimo kolejnych publikacji, w których pojawiło się nawet prawdziwe nazwisko Żurnalisty (Dawid Swakowski; teraz można je znaleźć nawet w biogramie na Wikipedii), on sam kryzys przetrwał. Choć Empik wyrzucił go z listy nominowanych do nagrody za najlepszy podcast, a firma Janusza Palikota zerwała z nim umowę o współpracy. Nadal jednak może liczyć na wsparcie firm. A przede wszystkim na gości.
***
To tylko fragment tekstu Łukasza Zalesińskiego. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.