Prywatne telewizje lokalne na politykę przeznaczają 40 proc. czasu antenowego

I dzielą go sprawiedliwie

Telewizje lokalne obawiają się, że proponowana przez rząd tzw. ustawa pilotowa doprowadzi do likwidacji wielu lokalnych kanałów

Prywatne telewizje lokalne na publicystykę i politykę poświęcają nawet 40 proc. czasu antenowego, po równo dzieląc go pomiędzy polityków różnych opcji – wynika z ankiety, którą w marcu przeprowadziła Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, zrzeszająca operatorów i nadawców telewizyjnych. Przedstawiciele telewizji lokalnych ostrzegają, że proponowana przez rząd ustawa pilotowa może doprowadzić do likwidacji wielu lokalnych kanałów, przez co stracą nie tylko widzowie, ale też politycy.

W ankiecie wzięły udział 52 telewizje lokalne. Z przesłanych odpowiedzi wynika, że w ich programach goszczą lokalni i ogólnokrajowi politycy ze wszystkich opcji. Czas antenowy poświęcany na publicystykę i politykę różni się w zależności od stacji, dochodząc do nawet 40 proc. całości.

Programy publicystyczne o tematyce politycznej i samorządowej posiada 98 proc. ankietowanych stacji. Większość zaprasza do swoich programów lokalnych polityków (98 proc.), jak i ogólnokrajowych (90 proc.) ze wszystkich ugrupowań. Z ankiety wynika też, że w programach lokalnych nadawców politycy samorządowi, jak i krajowi, ze wszystkich ugrupowań mają do dyspozycji podobny czas antenowy.

Telewizje lokalne obawiają się, że proponowana przez rząd tzw. ustawa pilotowa doprowadzi do likwidacji wielu lokalnych kanałów. Dlatego, że przewiduje ona zajęcie pierwszych miejsc na pilocie przez kanały TVP. Obecnie w wielu sieciach kablowych na pierwszych pozycjach są właśnie stacje lokalne.

– Jeśli kanał zostanie przesunięty na odległe miejsce na liście, to w konsekwencji widzowi trudniej będzie do niego dotrzeć. To może spowodować spadek oglądalności, ale też zmniejszyć zasięg treści, także publicystycznych, które są nadawane na antenach telewizji lokalnych – mówi „Presserwisowi” Tomasz Nykiel, wiceprezes wrocławskiej stacji Echo 24. – Na takiej zmianie mogą więc stracić nie tylko widzowie, ale też politycy, wykorzystujący telewizje lokalne jako kanał komunikacji z wyborcami.

Z kolei Jerzy Straszewski, prezes PIKE, ocenia, że politycy, przygotowujący zapisy tej ustawy, nie byli do końca świadomi, że uderzy ona również w telewizje lokalne, które są ważnym źródłem komunikacji także dla polityków. – Właśnie dlatego nagłośniliśmy całą sprawę, m.in. w czasie wysłuchania publicznego. Na razie pojawiło się sprawozdanie z tego wysłuchania, ale nie mamy jeszcze żadnych informacji z kręgów rządowych, żeby któryś z naszych postulatów został uwzględniony. Jako branża niezmiennie apelujemy o wykreślenie z projektu wszystkich szkodliwych zapisów dotyczących rynku mediów – mówi nam Straszewski.

Z ankiety PIKE wynika też, że choć większość telewizji lokalnych emituje reklamy (94 proc.), to przychody z reklam pokrywają maksymalnie 10 proc. ich kosztów (73 proc. ankietowanych).

– Reklama w telewizjach lokalnych nie jest głównym źródłem ich utrzymania. Trzeba poszukiwać też innych źródeł, np. współpracy z firmami i samorządami, ale kanały lokalne przychody czerpią również z produkcji telewizyjnej, także na potrzeby zewnętrzne – mówi Tomasz Nykiel.

Jak dodaje, w przypadku budowania telewizji lokalnej trzeba wykonać mrówczą pracę. – Czym więcej ludzi spotkamy na ulicy z kamerą, czym więcej ludzi przepytamy w studiu, tym większa jest nasza rozpoznawalność i oglądalność. Dla nas świetnym rozwiązaniem – które mogłoby jeszcze mocniej zwiększyć tę rozpoznawalność i oglądalność – byłoby włączenie kanałów lokalnych do pakietu must carry (obowiązkowo udostępnianych przez operatorów – przyp. red.). Nadal bowiem pojawiają się problemy z dołączeniem takich kanałów jak nasz do sieci kablowych, zwłaszcza tych większych – mówi Nykiel.

Ustawa pilotowa wciąż jest przedmiotem prac sejmowej komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii. Jej najbliższe posiedzenie, na którym komisja zajmie się ustawą pilotową, odbędzie się 29 marca.