Daniel Obajtek osobiście podjął decyzję o wycofaniu tygodnika „NIE” ze sprzedaży w sieci Orlen z powodu okładki z Janem Pawłem II. Podobną decyzję potwierdziła wczoraj „Presserwisowi” Poczta Polska. – Wycofanie tytułu na podstawie arbitralnych decyzji zarządzających sieciami stoi w sprzeczności z zasadą wolności słowa – mówi Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”.
Prezesowi PKN Orlen nie podoba się okładka „NIE” ze zdjęciem papieża opartego o pastorał, w który wmontowano lalkę, co ma być komentarzem do obecnego sporu wokół roli Karola Wojtyły w tuszowaniu przypadków pedofilii w Kościele. „Podjąłem decyzję o wycofaniu ze wszystkich punktów sprzedaży Orlenu nowego wydania Tygodnika NIE, którego okładka przekracza wszelkie granice. Mamy miejsce dla wszystkich tytułów prasowych, ale nie ma zgody na mowę nienawiści i niszczenie autorytetu Świętego Jana Pawła II” – napisał na Twitterze prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
To kolejny kontrahent, który wycofał numer ze swoich placówek. Dzień wcześniej spółka Urma, wydawca tygodnika, upubliczniła e-mail Poczty Polskiej, w którym zaleca się nieeksponowanie tytułu. Wczoraj w e-mailu przesłanym do redakcji „Presserwisu” biuro prasowe Poczty Polskiej potwierdziło: „Uprzejmie informujemy, że z uwagi na kalkulacje i ryzyka biznesowe podjęliśmy decyzję o wycofaniu tego tytułu prasowego, począwszy od bieżącego numeru”.
Poczta, która ma ok. 7 tys. placówek w całej Polsce, chwali się sprzedażą ok. 2 tys. tytułów prasowych, które – jak pisze – są „wydawnictwami reprezentującymi różnorodne nurty i środowiska”.
Nieznana jest na razie decyzja Ruchu dotycząca sprzedaży tygodnika. Orlen od połowy 2020 roku jest większościowym udziałowcem tej spółki (posiada 65 proc. akcji) i rekomendacje Daniela Obajtka muszą być brane pod uwagę. Jak wynika z doświadczeń Krzysztofa Zyzika – wieloletniego redaktora naczelnego „Nowej Trybuny Opolskej” (Polska Press), a teraz szefa tygodnika „O!Polska” – firma pod kierunkiem Daniela Obajtka ma w Ruchu najwięcej do powiedzenia. – Zimą ubiegłego roku Orlenowski Ruch przekazał nam, że nie wyraża zgody na dystrybucję naszego tytułu na ich stacjach benzynowych. Domyślam się, że nasz feler w ich oczach polegał na tym, że patrzymy władzy na ręce. Tymczasem Kolporter przyjął nas bez problemu i mamy w ich sieci dobrą, stabilną sprzedaż – mówi nam Zyzik.
– Nie sięgam po „NIE”, nie zniżam się nawet do dostrzegania jego istnienia na rynku – zastrzega Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczypospolitej”. – Lecz ogólne reguły są takie, że jeżeli wydawnictwo nie łamie prawa, to powinno być dystrybuowane. Wycofanie tytułu na podstawie arbitralnych decyzji zarządzających sieciami stoi w sprzeczności z zasadą wolności słowa i jest wbrew wolności głoszenia poglądów.
Chrabota dodaje: – Rozumiem, że kogoś mogą dotykać treści, które to pismo prezentuje na okładce, ale od rozstrzygania są tu sądy: postępowania cywilne albo karne. Co więcej, jeżeli sąd uzna, że tego typu okładka obraża uczucia, to może profilaktycznie domagać się wstrzymania dystrybucji. Może nałożyć pewne ograniczenia dystrybucyjne w wyroku albo w zabezpieczeniu.
Dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, zwraca uwagę na niebezpieczeństwo takiej sytuacji. – Dziś spotkało to tygodnik „NIE”, uznawany za mało poważny, ale jutro to samo może spotkać „Gazetę Wyborczą” czy „Rzeczpospolitą” lub „Newsweek”, co akurat nietrudno sobie wyobrazić po jego ostatniej okładce. Skoro rządzącym nie podoba się okładka z papieżem, który ostatnio jest poddawany ostrej krytyce – inna sprawa czy słusznej, czy nie – za chwilę mogą powiedzieć: nie podoba nam się okładka „Newsweeka”, artykuł czołówkowy „Gazety Wyborczej” czy tytuł w „Rzeczpospolitej”, więc nie będziemy tych tytułów sprzedawać na Poczcie Polskiej i Orlenie.
Szynol potwierdza: – Od rozstrzygnięć są sądy, a nie widzimisię pana z poczty. To z regułami demokratycznego państwa ma niewiele wspólnego.
– Wcale nie można wykluczyć, że kolejnym tytułem na celowniku Orlenu będzie „Newsweek” – komentuje Dariusz Ćwiklak, zastępca redaktora naczelnego „Newsweek Polska”. – Skoro pan prezes jednoosobowo podejmuje takie decyzje, mamy do czynienia z komercyjną cenzurą. Nie urzędową, ale komercyjną.
Dalej Ćwiklak: – Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pan Obajtek nie siedzi na tym fotelu dlatego, że jest najlepszym menedżerem świata. Został mianowany politycznie i realizuje zadania, które wyznacza mu partia. I prawdopodobnie takim zadaniem jest uczestniczenie w kampanii obrony wizerunku św. Jana Pawła II. Jedni w ramach tej kampanii fotografują się ze zdjęciami papieża na sali sejmowej, inni ograniczają dostęp do rzekomo obrazoburczych okładek.
Tygodnik „NIE” trafiał na stacje Orlenu w kolportażu Ruchu. Do placówek Poczty Polskiej dostarczał go Garmond Press. Z jego prezesem nie udało nam się skontaktować. Jak poinformowało nas natomiast biuro prasowe Kolportera – największej w tej branży firmy w Polsce – spółka nie zamierza wycofywać tygodnika z własnych punktów sprzedaży. Ze sprzedaży „NIE” nie wycofuje się również koncern Legardere, prowadzący saloniki Inmedio na dworcach i lotniskach. Jak informuje Anna Gut-Mostowy z biura prasowego Empiku – aktualne wydanie Tygodnika „NIE” jest dostępne także w salonach tej sieci.
Według polskiego prawa prasowego pracownicy kolportażu nie mogą utrudniać rozpowszechniania gazet. Art. 3. Prawa prasowego brzmi: „Pracownik poligrafii oraz kolportażu nie może ograniczać ani w jakikolwiek inny sposób utrudniać drukowania i nabywania przyjętych przez przedsiębiorstwo do druku i rozpowszechniania dzienników, czasopism lub innych publikacji prasowych z powodu ich linii programowej albo treści”. W art. 49 tej samej ustawy doprecyzowano: „Kto narusza przepisy art. 3 (…) – podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.
Małgorzata Daniszewska, właścicielka „NIE»”, wdowa po Jerzym Urbanie, podsumowuje: – Trudno wyobrazić sobie lepszą promocję. I dodaje, że wydawnictwo już zaangażowało prawników, którzy zajmują się decyzjami zarówno Poczty Polskiej, jak i Orlenu.
Daniszewska ma pewne doświadczenie z wycofywaniem tytułu z sieci kolporterskiej. W 2000 roku w Ruchu spotkało to jej miesięcznik „Zły”. Powodem były drastyczne treści. Jak mówi, zawarła wtedy ugodę na wysoką kwotę, ale „Zły” przestał się ukazywać.