Prezes Orlenu we wtorek zdecydował, że z punktów sprzedaży koncernu wycofane zostanie wydanie tygodnika „Nie” (Urma), na okładce którego widnieje Jan Paweł II z krucyfiksem, do którego przybita jest lalka. „Przekracza wszelkie granice” – stwierdził Daniel Obajtek. Nasi rozmówcy zwracają jednak uwagę, że skandaliczne jest blokowanie sprzedaży tytułu. – „Nie” posługuje się poetyką hejtu. Ale skoro mieści się w granicach wolnego słowa, powinien być dystrybuowany – uważa Bogusław Chrabota.
„Podjąłem decyzję o wycofaniu ze wszystkich punktów sprzedaży Orlenu nowego wydania Tygodnika NIE, którego okładka przekracza wszelkie granice. Mamy miejsce dla wszystkich tytułów prasowych, ale nie ma zgody na mowę nienawiści i niszczenie autorytetu Świętego Jana Pawła II” – napisał we wtorek na Twitterze Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen.
W poniedziałek wydawca tygodnika alarmował, że ze sprzedaży numer wycofuje Poczta Polska. „Bardzo proszę o pilne zdjęcie z ekspozycji tego wydawnictwa do czasu wycofania tego nr-u przez Garmond Press (poniedziałek, najpóźniej wtorek – 13-14.03 br.) – przekażę Państwu informację w tym temacie” – pisze w opublikowanym w mediach społecznościowych „Nie” okólniku Dariusz Zieliński z Poczty Polskiej.
Garmond Press to kolporter, który dostarcza prasę Poczcie Polskiej. W poniedziałek spytaliśmy Pocztę Polską i Garmond Press, czy faktycznie wycofano ze sprzedaży wydanie „Nie”. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W oświadczeniu przesłanym wczoraj poczta pisze: „Z uwagi na kalkulacje i ryzyka biznesowe podjęliśmy decyzję o wycofaniu tego tytułu prasowego, począwszy od bieżącego numeru”.
Wydawca wzywa pocztę do zaprzestania „niezgodnych z prawem działań”
Odpowiedzi od obu podmiotów nie otrzymał sam wydawca. – Poczta milczy i nie odpowiada na nasze maile – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marta Miecińska, prezeska wydawnictwa Urma. – Wysłaliśmy dzisiaj [we wtorek – red.] przez prawników pytania, kto wydał taką decyzję i na jakiej podstawie oraz wezwanie do zaprzestania takich niezgodnych z prawem działań i to właściwie tyle wiemy – zaznacza.
Nie wiadomo też, czy wydania nie wycofa Ruch, w którym Orlen ma 64,94 proc. udziałów (spytaliśmy o to biuro prasowe dystrybutora, czekamy na odpowiedź). – Wysłaliśmy też pismo do Ruchu z prośbą o odpowiedzi, co się dzieje, ale nie ma odpowiedzi – mówi Miecińska. Natomiast tytuł bez zmian dostępny jest w sieci Kolportera. – Nie wycofujemy – przekazało nam krótko biuro prasowe Kolportera.
„Nie” zapowiada, że to nie koniec tematu. – Na pewno w tygodniku będziemy chcieli przyjrzeć się temu, co robi Poczta Polska i Orlen, w najbliższych numerach skupimy się na tych dwóch firmach – mówi Miecińska. – Nie zdejmiemy nogi z gazu, jeśli chodzi o okładki. Nie widzimy nic złego w tej, o którą jest to całe zamieszanie. Ona idealnie wpisuje się w całą dyskusję, która się teraz toczy – dodaje. W ostatnich dniach głośno jest bowiem po reportażu „Franciszkańska 3” Marcina Gutowskiego pokazanym przez TVN24 o tuszowaniu zjawisk pedofilii w polskim Kościele katolickim i roli, jaką miał w tym odegrać przyszły papież Jan Paweł II, jeszcze jako metropolita krakowski.
– Nie ma w tej okładce nic, co mogłoby kogokolwiek obrażać – twierdzi prezeska wydawcy „Nie”. – Nasi czytelnicy na social mediach deklarują wsparcie, publikują zdjęcia z tego, jak kupują wydanie online, piszą, że będą chodzić i podrzucać na pocztę kupione gdzie indziej egzemplarze. To fajny odzew od naszych czytelników. Odzywają się też ludzie, którzy nie są naszymi czytelnikami, ale to, co się dzieje, jest dla nich oburzające. Zdaje się więc, że rzeczywiście przybędzie nam fanów – uważa Miecińska.
„Wolność słowa toleruje różne poglądy”
Prezes Izby Wydawców Prasy Marek Frąckowiak nie chce komentować samej okładki. – Możemy tylko przypominać, jak zresztą to czyniliśmy w sprawie działań jednego z kolporterów parę lat temu wobec „Gazety Polskiej”, że bez postanowienia sądu żaden dystrybutor nie powinien wstrzymywać legalnie ukazującego się tytułu prasowego. Jeżeli taka interwencja jest konieczna, to sąd może to uczynić dość szybko, co pokazał właśnie w przypadku „Gazety Polskiej” – mówi.
W 2019 roku IWP skrytykowała Empik i innych dystrybutorów prasy za decyzję o wycofaniu ze sprzedaży wydania „Gazety Polskiej” z naklejkami „Strefa wolna od LGBT”. Sąd stwierdził wtedy, że naklejka narusza dobra osobiste aktywisty Barta Staszewskiego i nakazał wycofać ją z dystrybucji.
– Teraz mogłoby się to odbyć w ten sam sposób. Co do zasady, kolporterzy nie powinni, zgodnie z prawem prasowym, ograniczać dystrybucji legalnie ukazujących się tytułów prasowych. Póki są legalne – zastrzega Frąckowiak.
Podobnie uważa redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota. – Osobiście nie przepadam za tygodnikiem „Nie”, uważam, że to tytuł, który posługuje się poetyką hejtu. Ale skoro mieści się w granicach wolnego słowa, powinien być dystrybuowany – podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
– Wolność słowa toleruje różne poglądy. Jeśli ktoś czuje się obrażony tego typu okładką, powinien wnieść sprawę w trybie cywilnym albo nawet karnym. Wtedy sąd zdecydowałby, czy nie należałoby w trybie prewencyjnym czy profilaktycznym zakazać dystrybucji tytułu. Natomiast wyrzucanie go z dystrybucji uważam za sprzeczne z ideą wolności słowa – uważa Chrabota.
Czy sama okładka „Nie” obraża uczucia naczelnego „Rzeczpospolitej”? – Unoszę się powyżej poziomu tygodnika „Nie”, czyli nie czytam, nie oglądam, nie chcę wiedzieć, że on istnieje, nie komentuję. Ale czym innym jest wolność słowa jako zasada – podkreśla.
„Akcja polityczna”
– Nie podoba mi się, ale to nie ma nic do rzeczy – mówi natomiast o okładęe tygodnika wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Roman Imielski. – Nie oceniam jej, to czytelnicy lub sądy są od tego, żeby ocenić, czy przekracza granice. To, co się dzieje, to skandaliczna próba cenzury i ona może dotyczyć każdego. Widziałem wcześniej okładki „Gazety Polskiej”, „Gazety Polskiej Codziennie” czy periodyku braci Karnowskich i jakoś nikt się nie oburzał, są one wystawiane w widocznych miejscach na stacjach Orlenu czy w placówkach poczty. Absolutnie jest to akcja polityczna – ocenia Imielski.
Tak myśli także redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk, który dla odmiany nie widział samej okładki. – Władza chce zrobić z Jana Pawła II temat kampanii wyborczej i wszystko, co w tę kampanię się wpasowuje, zostanie wykorzystane. Dla mnie to żaden temat, Orlen nie jest od tego, by mówić, która okładka jest okej, a która nie. To nie ich decyzja – podkreśla.
– Chyba że otwarcie sobie powiemy, że wracamy do czasów PRL. Założymy komitet, na czele proponuję postawić pana Świrskiego [Macieja, obecnego przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – red.] i będziemy mieli cenzurę prewencyjną. Bo szkoda pieniędzy na papier. Niech jakaś instytucja finansowana przez Orlen czy bezpośrednio z budżetu państwa mówi, co wolno, a czego nie – ironizuje Węglarczyk.
Czy rozgłos, jaki może uzyskać wydanie „Nie” po wycofaniu ze sprzedaży, nie sprawi, że efekt będzie odwrotny – jeszcze więcej ludzi zobaczy okładkę, a może nawet kupi numer? – Dzięki temu, że władza obraziła się na reportaż o podkomisji smoleńskiej w TVN, pokazali go wszyscy, zobaczyło go wielokrotnie więcej ludzi – mówi naczelny Onetu. Po tym, jak KRRiT postanowiła zająć się reportażem „Siła kłamstwa” Piotra Świerczka, materiał zamieściło na swoich stronach wiele redakcji, w tym Wirtualnemedia.pl.
– Oczywiście, że ten numer tygodnika stanie się egzemplarzem kolekcjonerskim. Natomiast wszystko to jest na rękę władzy, bo ona chce zrobić z tego temat wyborów. Już nie rozmawiamy, czy media państwowe powinny mieć standardy dziennikarskie, czy nie – mówię o historii ze Szczecina – tylko o tym, co wolno powiedzieć o Janie Pawle II. To wygodna dla władzy dyskusja. Tu chodzi wyłącznie o politykę, o nic innego – ocenia Węglarczyk.
Marta Miecińska jest prezeską wydawnictwa Urma od jesieni ub.r.. Spółka w obecnej formule została założona w połowie 2001 roku. Od początku właścicielem 100 proc. jej udziałów oraz prezesem i jedynym członkiem zarządu był Jerzy Urban, równocześnie redaktor naczelny „Nie”. Po jego śmierci nastąpiły zmiany. Choć naczelnym na papierze wciąż pozostajeUrban, udziały Urmy odziedziczyła Małgorzata Daniszewska, jego trzecia żona, związana z nim przez ponad 30 lat.
W 2021 roku przychody spółki Urma wyniosły 3,87 mln zł netto, z czego zdecydowana większość (3,85 mln zł) pochodziła z działalności wydawniczej. Nakład „Nie” w roku ubiegłym wynosił w sumie 2,95 mln egzemplarzy, sprzedaż w ujęciu rocznym – 1,11 mln egz. Strata netto firmy pogłębiła się z 584,4 do 619,2 tys. zł.