Tomasz Lis o anty-PiSowskich wpisach twitterowych: tylko ślepiec nie widzi śmiertelnego zagrożenia dla demokracji

Tomasz Lis

W ostatnich dniach redaktor naczelny „Newsweek Polska” Tomasz Lis na swoim profilu twitterowym mocno krytykował Jarosława Kaczyńskiego i zachęcał do demonstracji przeciw reformie sądownictwa. – Tylko ślepiec nie widzi śmiertelnego zagrożenia dla demokracji. Ja ślepcem nie jestem. Jestem obywatelem, który broni swych praw. Robię to tak, jak uważam za stosowne – tłumaczy Lis portalowi Wirtualnemedia.pl.

Od mniej więcej tygodnia parlament zajmuje się nowelizacjami ustaw o Krajowej Radzie Sądowniczej i Sądzie Najwyższym. Pierwsza została już przyjęta przez Sejm i Senat, nad drugą debatowali posłowie na sali plenarnej i w komisji sprawiedliwości, na czwartek po południu zaplanowano głosowanie nad jej przyjęciem.

We wtorek późnym wieczorem podczas dyskusji sejmowej prezes PiS Jarosław Kaczyński ostro wypowiedział się o politykach opozycji, głównie Platformy Obywatelskiej. – Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, zamordowaliście go, jesteście kanaliami -stwierdził.

Obie nowelizacje są mocno krytykowane przez większość środowisk opozycyjnych, przed Sejmem i Pałacem Prezydenckim w ostatnich dniach odbywały się demonstracje. W niedzielę przed Sejmem oprócz działaczy KOD-u oraz liderów PO i Nowoczesnej przemawiali m.in. publicysta „Polityki” Jacek Żakowski i redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik.

Z kolei Tomasz Lis krytykował polityków obozu rządzącego, alarmował, że uchwalane zmiany w sądownictwie są antydemokratyczne. Szczególnie ostro pisał o Jarosławie Kaczyńskim po jego wtorkowym wystąpieniu sejmowym.

– Ludzie, tu są dwa rozwiązania. Polską rządzi wariat. Więc albo kaftan albo taczka. Rozwalenie kraju, wprowadzenie dyktatury, niszczenie instytucji i ludzi, to dość drogo jak na terapię psychiatryczną dla jednego pacjenta. Sprawdziłem w konstytucji (art.4)- „Władza zwierzchnia w RP należy do Narodu”. Nic w niej nie piszą o żadnym psychopacie czy paranoiku – stwierdził w kolejnych wpisach.

W środę wieczorem Jarosław Kaczyński w „Gościu Wiadomości” wyjaśnił m.in., że kierował się imperatywem moralnym, mówiąc o „zdradzieckich mordach” i „kanaliach”. Przypomniał, że Lech Kaczyński był ostro krytykowany przez polityków PO i część mediów, co potem określono jako „przemysł pogardy”. Zaraz przed wywiadem pokazano w „Wiadomościach” materiał na ten temat.

– Kaczyński zachował się jak kompletny świr. „To był imperatyw moralny”- mówi. Czyli on ma nawet imperatyw, żeby być świrem. Możliwe – skomentował to na Twitterze Tomasz Lis. – Jeden wariat i 38- milionowy kraj w stanie wrzenia. A tępe PIS-owskie ćwoki wykonują wolę świra. Wybraliście wariata i jego drużynę, to macie wariatkowo – stwierdził w kolejnych wpisach.

Oto powód tragedii Polski. pic.twitter.com/npL2UypdDX

— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 19 lipca 2017

Ponadto Tomasz Lis mocno zachęca do udziału w manifestacjach przeciw proponowanym przez PiS zmianom w sądownictwie. – Kochani. Jeszcze nie wszystko stracone. Proszę, wzywam, apeluję- wyjdźmy dziś wszyscy na ulice. Brońmy Polski. Brońmy demokracji. Zabierzcie rodzinę, przyjaciół, znajomych i nieznajomych. Kochani, wszyscy na ulice. „Gramy do końca, Polacy, gramy do końca”. Cała Polska broni demokracji i wolności. Dziś!!!! – napisał w czwartek rano.

Zabierzcie rodzinę, przyjaciół, znajomych i nieznajomych. Kochani, wszyscy na ulice. „Gramy do końca, Polacy, gramy do końca”.🇵🇱🇵🇱🇵🇱💪💪💪

— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 20 lipca 2017

Lis jest najpopularniejszym polskim dziennikarzem na Twitterze, jego profil ma 724 tys. obserwujących (konto drugiego pod tym względem Jarosława Kuźniara śledzi 601 tys. użytkowników). Naczelny „Newsweeka” w ciągu dwóch lat (uaktywnił się na portalu w połowie 2015 roku) zamieścił 11,2 tys. wpisów.

Zapytaliśmy Tomasza Lisa, czy tak ostre wpisy i zachęcanie do manifestacji przystoi redaktorowi naczelnemu tygodnika opinii? – Za chwilę o tym, kto będzie w Polsce wykonywał pracę dziennikarza, może decydować Pan Kaczyński i jego podwykonawcy. Tylko ślepiec nie widzi śmiertelnego zagrożenia dla demokracji. Ja ślepcem nie jestem. Jestem obywatelem, który broni swych praw. Robię to tak, jak uważam za stosowne – odpowiedział nam redaktor naczelny „Newsweek Polska”. – A co do określeń: te są w sumie delikatne. Całkowicie uzasadnione byłyby znacznie mocniejsze – dodał.

Tomasz Lis od końca 2015 roku regularnie bierze udział w demonstracjach Komitetu Obrony Demokracji, o czym informuje na Twitterze, zachęcając do tego innych. Podobnie postępują m.in. niektórzy dziennikarze „Gazety Wyborczej”. W pierwszej połowie ub.r. „GW” szczegółowo zapowiadała i relacjonowała te demonstracje, do jednego z wydań dodano nawet znaczek KOD.

Z kolei Tomasz Lis w grudniu 2015 roku przemawiał na demonstracji KOD (dziennikarz prowadził jeszcze wtedy swój program publicystyczny w TVP2). Przedstawiciele Ringier Axel Springer Polska tłumaczyli, że Lis wziął udział w manifestacji jako osoba prywatna, dlatego firma nie zamierza tego komentować. Kolejny raz naczelny „Newsweeka” przemawiał do demonstrantów w połowie grudnia ub.r. przed parlamentem, w dniu kiedy przerwano posiedzenie Sejmu po wykluczeniu z obrad posła PO (jednocześnie media protestowały przeciw zapowiedzianym ograniczeniom w pracy dziennikarzy w parlamencie).

Dziennikarzom zajmującym się polityką zdarza się zdradzać, nie tylko na Twitterze, swoje sympatie i antypatie oraz dosadnie komentować bieżące wydarzenia. Przykładowo pod koniec października 2015 toku, tuż po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych, Rafał Ziemkiewicz w programie Telewizji Republika wystąpił z sylwestrowymi ozdobami, ciesząc się z utraty władzy przez PO. – Uważam tę partię za toksyczną, nigdy tego nie ukrywałem – wyjaśniał portalowi Wirtualnemedia.pl.

Z kolei Cezary Gmyz na początku stycznia br. napisał na Twitterze: „Odnoszę wrażenie, że PiS mogłoby jeszcze trochę wzrosnąć gdyby zdecydował się na lekki wpierdol” (w domyśle: wobec posłów PO i Nowoczesnej blokujących mównicę sejmową). Dziennikarz przeprosił za ten wpis. – Rzeczywiście korespondent TVP nie powinien używać takie słownictwa. Choć mój wczorajszy wpis był wrażeniem z zasłyszanej rozmowy, uważam go za niewłaściwy i za niego przepraszam – wyjaśnił.

Niektóre media sprzyjające obecnemu obozowi rządzącemu współorganizowały demonstracje poparcia dla niego. Tak było m.in. w marcu br. w dniu głosowania nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra środowiska Jana Szyszki, kiedy akcję poparcia dla niego mocno wspierała „Gazeta Polska Codziennie”. Niedługo potem Szyszko w ogłoszeniu na łamach „GPC” podziękował za to m.in. członkom klubów „Gazety Polskiej”, słuchaczom Radia Maryja i widzom Telewizji Trwam.