Papież Franciszek pozostał sobą i jako głowa Kościoła zaczął robić, ku zaskoczeniu wielu, to samo, co robił wcześniej jako arcybiskup Buenos Aires. Potwierdził też, że potrafi zarządzać Kościołem – powiedziała PAP argentyńska dziennikarka, watykańska korespondentka dziennika „La Nacion” Elisabetta Piqué. Zdaniem watykanistki dla papieża bardzo frustrujące jest to, że nie może nic zrobić, by przyczynić się do zaprowadzenia pokoju na Ukrainie.
W rozmowie przeprowadzonej przed przypadającą w poniedziałek 10. rocznicą wyboru kardynała Jorge Bergoglio na papieża Elisabetta Pique odnotowała, że do tamtego momentu był osobą niemal całkowicie nieznaną.
„Teraz waga jego słów jest zupełnie odmienna od tej, jaka była, gdy był arcybiskupem Buenos Aires. Tam zresztą on robił te same rzeczy, które zaczął robić jako papież, wywołując tym zaskoczenie. To na przykład odprawianie mszy w Wielki Czwartek w więzieniu, obmywanie nóg więźniom, wizyty w szpitalu” – przypomniała rodaczka Franciszka.
Podkreśliła zarazem: „To, co według mnie jest bardzo zaskakujące, to fakt, że jako papież pozostał sobą. Ale z drugiej strony, kiedy został wybrany, miał 76 lat, a to nie jest wiek, w którym człowiek się zmienia”.
„Zanim został papieżem, był bardzo słuchany i już udowodnił, że jest człowiekiem, który potrafi zarządzać, w przeciwieństwie do Benedykta XVI. Papież Ratzinger wyznał przecież, że kiedy został wybrany, miał przed sobą obraz gilotyny” – zauważyła argentyńska dziennikarka.
Dobrze czuje się w tej roli
Wskazała: „Widać, że Franciszek jest spokojny. Powiedziałabym, że jako papież dobrze czuje się w tej roli. Bo to jest człowiek, który potrafi zarządzać. On jest przyzwyczajony do kryzysów, przeżył ich wiele; kiedy był prowincjałem jezuitów, w czasach dyktatury w Argentynie , kryzysu ekonomicznego w swojej ojczyźnie. Sam mówi: +jestem spokojny+”.
„Franciszka wyróżnia właśnie ten duży wewnętrzny spokój. Jest jezuitą, osobą o głębokiej duchowości, wierzy w to, że Bóg chce, aby on był na tym miejscu. Powtarza, że od pierwszego momentu odnalazł spokój, który go nie opuścił” – powiedziała Elisabetta Pique.
W jej ocenie postawa ta wynika zarówno z jego charakteru, jak i formacji kapłańskiej.
Zdaniem dziennikarki, autorki książki o Franciszku, spośród wydarzeń jego pontyfikatu do historii Kościoła przejdzie jego pierwsza podróż na włoską wyspę Lampedusa w lipcu 2013 roku, a więc cztery miesiące po wyborze.
„To już tam oczywiste stało się, że priorytetem jego pontyfikatu są maluczcy, migranci, odrzuceni” – dodała.
Jako drugie historyczne wydarzenie 10 lat pontyfikatu rozmówczyni PAP wymieniła otwarcie Drzwi Świętych w stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej – Bangi – w 2015 roku. W ten sposób papież zainaugurował Rok Miłosierdzia w Kościele.
„To wydarzyło się w jednym z najbiedniejszych państw świata, w małym kościółku. Nigdy coś takiego nie miało miejsca w historii Kościoła. Nigdy wcześniej Rok Jubileuszowy nie został zainaugurowany poza Rzymem” – zaznaczyła watykanistka z Argentyny. W jej opinii był to wyraźny znak odejścia od – jak to ujęła – „watykanocentryzmu”, który dominował dotąd w Kościele.
Ponadto zauważyła, że Franciszek dokonał takiego „umiędzynarodowienia” Kolegium Kardynalskiego, jak nikt inny przed nim. Nie ma już, dodała, tak wyraźnej europejskiej dominacji.
Jako ważne wydarzenie wymieniła także publikację społeczno-ekologicznej encykliki „Laudato si’” w 2015 roku.
Elisabetta Pique zapytana o to, czy jej zdaniem Franciszek pójdzie w ślady swojego poprzednika, który złożył rezygnację, odparła: „Myślę, że jest szczery i autentyczny, gdy mówi, że Benedykt XVI był bardzo odważny, robiąc ten krok jako pierwszy papież od kilkuset lat”.
„Papież szczerze mówi: jeśli nie dam rady, mogę i ja to zrobić. Ale odnosząc się do swoich ograniczeń z poruszaniem się, przekonywał też, że +nie rządzi się kolanem+. W ogóle jest w dobrej formie. Jestem przekonana, że pozostanie na urzędzie do końca, o ile nie wydarzy się coś nagłego z jego zdrowiem, czego nie można przewidzieć. Myślę, że on nie ustąpi” – powiedziała.
„Chciałby przeprowadzić mediacje w wojnie, ale Rosjanie tego nie chcą”
Argentyńska dziennikarka skomentowała też słowa krytyki pod adresem papieża za to, że nie pojechał dotąd na Ukrainę.
„Byłam na Ukrainie, rozmawiałam potem z papieżem. On wie, że czekają na niego. Chciałby odwiedzić ludzi, dać im pocieszenie, ale znając go, wiem, że chciałby udać się w podróż, która naprawdę przyniesie pokój” – wyjaśniła.
Stwierdziła też: „Ponieważ nie widać dyplomatycznego rozwiązania konfliktu, myślę, że dla niego bardzo frustrujące jest to, że chciałby przeprowadzić mediacje, ale Rosjanie tego nie chcą”.
„Uważam, że nie ma w chwili obecnej warunków do tego, żeby pojechał. Papież powiedział, że chce, aby jego podróż oznaczała przełom. Chodzi mu o to, żeby nie tylko pocieszyć ludzi, co oczywiście też jest ważne, ale żeby taka wizyta wyznaczyła właśnie przełom. To dlatego powiedział, że najpierw chciałby pojechać do Moskwy, co jest rzeczą niemożliwą, jak to dobrze wiemy” – powiedziała rozmówczyni PAP.
„Widzimy, że w każdą środę podczas audiencji generalnej i w każdą niedzielę mówi o udręczonym narodzie ukraińskim. Poza tym bardzo jasno powiedział, że skoro jest udręczony naród, to jest też ten, kto go dręczy, że agresorem jest Rosja. Wskazał Rosję i Putina” – przypomniała watykanistka.
Przyznała: „Nie sądzę, aby teraz były warunki na taką podróż w krótkiej perspektywie czasowej. Ale z drugiej strony nigdy nie wiadomo”.
Elisabetta Pique zwróciła uwagę na kwestię bezpieczeństwa i całej logistyki podróży, którą trzeba byłoby odbyć pociągiem. „To także jest skomplikowane w sytuacji, gdy papież ma kłopoty z poruszaniem się” – wskazała.
„Ale ważniejsze od tych kwestii jest to, że on chce prawdziwego przełomu, a tego nie widać na horyzoncie. Widzimy absolutny upadek dyplomacji” – zaznaczyła.
„To, dlaczego Franciszek nie jedzie na Ukrainę, to połączenie dwóch kwestii; bardziej niż o problemy z kolanem chodzi o to, że nie widać światła w tunelu” – dodała Pique.