W przepisach wprowadzających Prawo komunikacji elektronicznej, poza umieszczeniem kanałów TVP na pierwszych miejscach na pilocie, przewidziano też obowiązek sprzedaży klientom przez operatorów pojedynczych kanałów (à la carte) oraz konieczność dostarczania telewizji hybrydowej, łączącej tradycyjny przekaz telewizyjny z internetowym.
Spory problem dla operatorów
Według PIKE te zmiany będą skutkowały koniecznością wymiany niemal wszystkich dekoderów w naszym kraju, czyli prawie 10 mln urządzeń. Izba szacuje, że tylko mniej niż 5 proc. dekoderów do odbioru płatnej telewizji wykorzystywanych w Polsce umożliwia dziś odbiór funkcjonalności telewizji hybrydowej.
– Telewizja hybrydowa z założenia była pomyślana jako telewizja do wykorzystania w transmisji naziemnej. W przypadku kablówek teoretycznie można wykorzystać sygnał telewizji hybrydowej, ale nie wszyscy operatorzy mają taką techniczną możliwość. Wprowadzenie telewizji hybrydowej wiązałoby się więc dla operatorów z kosztami. Ponadto nie ma określonych standardów dla telewizji hybrydowej w emisji kablowej – wyjaśnia Krzysztof Kacprowicz, prezes zarządu zrzeszającego m.in. operatorów telewizyjnych Związku Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji „Mediakom”.
– Wprowadzenie telewizji hybrydowej byłoby sporym problemem dla operatorów – przyznaje Jerzy Straszewski, prezes Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej. Jak dodaje, zarówno zaimplementowanie telewizji hybrydowej, jak i modelu à la carte, będzie wiązało się z wymianą dekoderów, których używają klienci.
Krzysztof Kacprowicz opisuje, że wszyscy operatorzy kablowi w Polsce używają standardu Conax, jednego z międzynarodowych standardów kodowania kanałów. – W jego ramach każdy z operatorów wykorzystuje od kilku do kilkunastu „access cryteriów” (zestawów komend) pozwalających przypisać określone programy do pakietów – mówi Kacprowicz. Jak dodaje, na razie nie wiadomo, czy system Conax będzie umożliwiał wykorzystanie aż 200 czy 300 zestawów komend, bo tyle może być ich potrzebnych po wprowadzeniu modelu à la carte. – Nawet, jeśli firma Conax mogłaby je technicznie wprowadzić, wiązałoby się to z dodatkowymi kosztami dla operatorów. Na świecie w zasadzie nie stosuje się modelu à la carte, więc nikt dziś nie odpowie na pytanie, jakie to mogą być koszty i czy te rozwiązania są możliwe do wprowadzenia na już istniejących dekoderach – mówi Kacprowicz.
Miliony klientów zapłacą więcej
Jerzy Straszewski podkreśla, że jedynym krajem, który obecnie stosuje model à la carte, jest Kanada, ale głównie z powodu wielojęzyczności jej mieszkańców i konieczności oferowania im kanałów w różnych językach. – W Polsce nie ma uzasadnienia dla wprowadzania modelu à la carte, tym bardziej że jego zaimplementowanie wiąże się dla operatorów z bardzo dużymi kosztami – stwierdza prezes PIKE.
Krzysztof Kacprowicz ocenia, że gdyby okazało się, że zmian nie da się wprowadzić na obecnym systemie Conax, to każdy operator musiałby wymienić swoim klientom moduł dostępu i kartę do kodowania (wchodzą w skład dekodera). – Ich komplet kosztuje co najmniej 120 zł. Trzeba by też wysłać pracownika do domu klienta, żeby przeprogramował mu telewizor. To oznacza, że koszt całej operacji wyniósłby ok. 200 zł na każdego klienta – mówi Kacprowicz. Jak dodaje, w przypadku wymiany całego dekodera koszt to od 250 zł za jeden dekoder. Według jego wyliczeń operacja może dotyczyć co najmniej 9 mln użytkowników płatnej telewizji w Polsce. – Ustawodawca nie wyjaśnił jednak, jak dużo czasu operatorzy dostaną na wdrożenie tych zmian i przede wszystkim, czy klienci mający umowy czasowe będą musieli te umowy zmienić. Jeśli tak, to kilka milionów użytkowników płatnej tv może sparaliżować pracę biur obsługi klientów – podkreśla Kacprowicz.
Teresa Wierzbowska, prezeska zarządu Związku Pracodawców Prywatnych Mediów Lewiatan, już w lutym oceniała, że poprzez wprowadzenie modelu à la carte miliony klientów zapłacą więcej za gorszej jakości ofertę.
Branża zrzeszająca operatorów i nadawców w czasie wysłuchania publicznego, które odbyło się na początku tygodnia, apelowała o wykreślenie szkodliwych dla branży zapisów oraz o dialog rządu z rynkiem.
Ustawa pilotowa do 11 kwietnia pozostanie w sejmowej komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii, która do tego dnia musi przedstawić Sejmowi sprawozdanie ze swoich prac.