Kanał Mediów Narodowych został usunięty przez administrację YouTube’a na początku stycznia. Redakcja Mediów Narodowych podkreśliła, że zniknął z platformy bez żadnego ostrzeżenia ani wyjaśnień.
– To skandal i ograniczanie debaty publicznej. Google akceptuje obecność prorosyjskich treści na swojej platformie, a kanał TV która od początku wojny stoi po stronie Ukrainy usunięty – stwierdził Robert Bąkiewicz, szef Mediów Narodowych.
Maciej Świrski skierował „dość ostry list” do Google’a
W piątkowej rozmowie z PAP przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski poinformował, że podjął działania w tej sprawie. – Zwróciłem się do YouTube w Irlandii – do Google’a w Polsce, ale wiadomo, że YouTube jest zarejestrowany w Irlandii – z dosyć ostrym listem z pytaniem, na jakiej podstawie oni zamykają kanał legalnie istniejącej organizacji, która w dodatku robi Marsze Niepodległości – stwierdził.
Kanał youtube’owy Mediów Narodowych usunięto kilka dni po publikacji raportu Stowarzyszenia „Nigdy Więcej” z analizą programów zamieszczanych na kanale i portalu internetowym narodowców w 2021 i 2022 roku. – Na kanale Media Narodowe obrażani są przedstawiciele wielu mniejszości, w tym Żydzi, uchodźcy z Ukrainy, a także osoby LGBT. Z powodów islamofobicznych atakowani są też uchodźcy przetrzymywani na granicy polsko-białoruskiej – wyliczyła dr Anna Tatar, współautorka raportu.
Maciej Świrski stoi na zupełnie innym stanowisku. – Żadnych treści antysemickich, na które się YouTube powołuje, tam nie widać. Mam przecież pewien przegląd tego, co się dzieje w polskiej blogosferze czy youtube’osferze – powiedział.
Zasugerował, że usunięcie kanału Mediów Narodowych jest ograniczeniem wolności słowa. – Oni go zamknęli, a w Polsce cenzura jest zakazana. Art. 54 konstytucji dokładnie o tym mówi. Jakim prawem jakaś zagraniczna spółka ingeruje w treści, które polscy obywatele publikują? – spytał szef KRRiT (w poniższym wideo ten temat pojawia się w 15. minucie).
Biuro prasowe Google’a wyjaśniło, że kanał Mediów Narodowych naruszył wytyczne YouTube’a, publikując niedozwolone treści, za co otrzymał ostrzeżenie.
– Spowodowało to zawieszenie uprawnień kanału do publikowania treści. Podczas tego zawieszenia kanał próbował obejść egzekwowanie zasad, używając innego kanału, w wyniku czego oba kanały zostały zamknięte – opisano w oświadczeniu koncernu.
Szef KRRiT chce bronić youtuberów przed big techami
Maciej Świrski był pytany przez PAP przede wszystkim o możliwość karania przez KRRiT twórców wideo internetowego, którzy nie zgłosili się do prowadzonego przez szefa Krajowej Rady od ponad roku wykazu dostawców usług audiowizualnych na żądanie.
Kilka dni temu prowadzący swój kanał youtube’owy Witold Gadowski opisał, że otrzymał pismo od szefa KRRiT informujące o podjęciu postępowania w celu ukarania go za niezgłoszenia kanału, a grzywna może wynieść do 20-krotności średniej pensji. – W przypadku pana Gadowskiego nie ma mowy o żadnych setkach tysięcy złotych. Wydaje mi się, mam takie przekonanie, że kara którą muszę na niego ułożyć – bo tak wynika z ustawy i nie mam innego wyjścia – będzie wynosiła 100 zł – zapewnił Świrski.
Przy czym na twórców uporczywie zwlekających ze zgłoszeniem się do rejestru grzywny będą wyższe. Szef Krajowej Rady zwrócił uwagę, że samo zarejestrowanie w bazie KRRiT „nie jest kłopotliwe” i polega ono na pobraniu, wypełnieniu i odesłaniu pocztą, lub w internecie poprzez ePUAP, formularza zawierającego adres kanału i dane podmiotu.
Świrski zaznaczył że zarejestrowane w bazie kanały mogą liczyć na mediacje i wsparcie w przypadku sporów, bądź innych problemów z właścicielami platform wideo, często mającymi siedziby za granicą.
– Ja jako przewodniczący występuję do takich podmiotów w obronie wolności słowa dla polskich obywateli – stwierdził. – Rozwiniemy całą możliwość działania, jaką daje nam ustawa, żeby bronić polskich twórców internetowych przed zakusami cenzuralnymi czegoś, co się nazywa big tech – zapowiedział Maciej Świrski.
– Zwykłemu youtuberowi trudno jest kontaktować się z właścicielem (platformy wideo), który ma siedzibę w Irlandii, a w tym momencie, jeżeli mamy do czynienia z zarejestrowanym kanałem, to wtedy ja występuje w jego imieniu, reprezentując po prostu polskiego obywatela – dodał.
KRRiT ma „rozmaite pomysły” na promocję rejestru
Jak dotąd o rejestru zgłoszono kilkaset kanałów youtube’owych. Natomiast według szacunków Krajowej Rady na platformie działa kilkanaście tys. polskich kanałów.
Maciej Świrski zapewnił, że KRRiT będzie promować wśród twórców dopisywanie się do wykazu. – Będziemy w dalszym ciągu prowadzić akcję informacyjną, także w mediach społecznościowych. Mamy jeszcze rozmaite pomysły, nie chcę ich przedwcześnie ujawniać, żeby był element zaskoczenia – stwierdził.
– Jeżeli dany podmiot ma np. umowę z YouTube i platforma dzieli się z nim zyskiem z reklam, pokazuje w materiałach własne reklamy lub ma tzw. „product placement”, bądź w inny sposób zarabia na swojej twórczości, to taka działalność będzie uznana przez KRRiT jako audiowizualna usługa medialna na żądanie. Tak więc, jeśli ktoś jest hobbystą i nie ma podpisanej umowy z YouTubem lub w inny sposób nie zarabia na swoich produkcjach audiowizualnych, to nie musi zgłaszać się do wpisu – opisywała rok temu Teresa Brykczyńska, rzeczniczka prasowa KRRiT.
Z kolei ówczesny przewodniczący Krajowej Rady Witold Kołodziejski zaznaczył, że jeśli ktoś osiąga z kanału poniżej 1 505 zł brutto miesięcznych wpływów, nie musi go zgłaszać do rejestru. Niektóre sieci partnerskie obsługujące youtuberów zdecydowały się od razu zgłosić ich kanały. Inne zwróciły się do KRRiT o szczegółowe wytyczne.