Piotr Masłowski, wiceprezydent Rybnika, złożył do Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez lokalnego wydawcę mediów internetowych. Twierdzi, że wydawca uzależniał przychylność publikacji od zleceń od miasta. – Bzdura, zawsze byliśmy ostrzy wobec działań władz miejskich, a mimo to do tej pory udawało nam się współpracować – mówi Tomasz Pruszczyński, właściciel TUPolska i wydawca portalu rybnik.com.pl.
O doniesieniu do prokuratury i CBA poinformowało śląskie wydanie „Gazety Wyborczej”: Tomasz Pruszczyński podczas rozmowy z Piotrem Masłowskim o jego planowanym starcie w wyborach do Senatu z listy Polska2050 miał zasugerować, że jakość publikacji o jego starcie będzie zależeć od zleceń miejskich dla portalu rybnik.com.pl.
– To jakiś żart – komentuje w rozmowie z „Presserwisem” Pruszczyński. – Pieniądze, jakie kiedykolwiek uzyskiwaliśmy od miasta to było może 5 proc. przychodów całej spółki, która, zapewniam, jest dochodowa. Działamy na rynku od 20 lat i jesteśmy w okręgu rybnickim największym i opiniotwórczym medium – zapewnia wydawca.
Pruszczyński potwierdza, że spotykał się z wiceprezydentem Rybnika. – Znamy się przecież od lat. Czy rozmawialiśmy na temat finansowania mediów lokalnych w Rybniku? Oczywiście, bo temat finansowania mediów lokalnych przez samorządy również ciągniemy od lat – mówi wydawca. – Ale doniesienie, że domagam się jakichś korzyści materialnych od pana Masłowskiego to jest jakiś absurd – dodaje.
Wśród zarzutów opisanych przez „GW” są cytaty z wymiany wiadomości między wiceprezydentem Masłowskim a wydawcą na Messengerze. Pruszczyński pisze o stosunku samorządu do lokalnych mediów: „Psujecie rynek i z tym na pewno będę walczył. Sorry będzie bolało”.
Wydawca zwraca uwagę, że jego portal rybnik.com.pl zawsze wskazywał na błędy władzy, opisywał nieprawidłowości i afery. – Na szczęście jako TUPolska i rybnik.com.pl jesteśmy tak długo na rynku, że mamy zapewnione finansowanie z innych źródeł niż miasto. To nie jest też tak, że mamy trudności finansowe i szukamy pieniędzy. Spółka jest dochodowa. Natomiast jeżeli miasto wydaje 2 mln zł rocznie na swoją „Gazetę Rybnicką” (miesięcznik, nakład 60 tys. egz. – przyp. red.), a nie chce dać symbolicznych 5 tys. na organizację gali Człowiek Roku, ogranicza dostęp do patronatów medialnych czy odmawia udziału swoich ludzi w jury – to to jest słabe – mówi Pruszczyński. Dodaje, że również zadbał o zapis wszystkich rozmów na Messengerze, prowadzonych z wiceprezydentem.
– Zawsze wyciągaliśmy wszystkie błędy i potknięcia władz miejskich. Ostatnie to remont familoka na 10 mieszkań za 20 mln zł, czy inwestycja w system namierzania gapowiczów w komunikacji miejskiej, który nawet nie potrafił na siebie zarobić. Piszemy o takich rzeczach od 20 lat, a naszą siłą są komentarze mieszkańców pod artykułami i na profilu facebookowym – podkreśla Pruszczyński.
Na portalu rybnik.com.pl oświadczenie zamieścił jego redaktor naczelny Bartłomiej Furmanowicz.
„Wiceprezydent twierdzi, że od spotkania z Tomaszem Pruszczyńskim, na łamach portalu zaczęły pojawiać się krytyczne artykuły na temat miasta. Chciałem napisać dyplomatycznie, że Piotr Masłowski mija się z prawdą, ale powiem wprost – kłamie. Krytyczne materiały na temat władz Rybnika pojawiają się na łamach Rybnik.com.pl od kiedy pamiętam, zarówno za rządów śp. Adama Fudalego, jak i Piotra Kuczery (byłego i obecnego prezydenta Rybnika – przyp. red.) – szczególnie od dwóch lat, kiedy na jaw zaczęło wychodzić coraz więcej kontrowersji” – napisał Furmanowicz.
– Nie wiem, czy to jest sprawa dla CBA, wydaje mi się, że to kolejna odsłona wojny o media samorządowe. Rybnik wydaje własną propagandową gazetę i tam wydaje pieniądze. To samo z sobie jest patologią – komentuje Andrzej Andrysiak, prezes Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. – Śledzę Rybnik.com.pl i obserwuję, że pisze twardo o lokalnej władzy od dawna, nie od kilku miesięcy. Nie chcę wchodzić w meritum zarzutów, bo nie mam dość wiedzy, ale z dużą nieufnością podchodzę do polityków, którzy z jednej strony dewastują rynek medialny, a z drugiej mają usta pełne frazesów o zasadach – podsumowuje Andrysiak.