W „Woronicza 17” w TVP Info Platformę Obywatelską zazwyczaj reprezentuje Marcin Kierwiński. Jednak w zeszły weekend partia jako swojego przedstawiciela w programie zaproponowała Michała Szczerbę. Na to nie zgodził się wydawca „Woronicza 17”, sugerując, żeby partia wyznaczyła swojego innego polityka.
W niedzielę Michał Szczerba, który na nagranie „Woronicza 17” przyszedł razem z rzecznikiem PO Janem Grabcem, nie został wpuszczony do studia. Politycy PO wyrazili oburzenie tym faktem, zarzucili Telewizji Polskiej cenzurę.
– Zachowanie wydawcy TVP Info odbieramy jako rodzaj cenzury oraz represji wynikającej z oceny działalności sejmowej posła Michała Szczerby i decyzji politycznej, nie mającej nic wspólnego z aktywnością wydawcy. Nie możemy się zgodzić żeby PiS cenzurował aktywność polityczną naszych posłów. Liczymy na gest solidarności ze strony innych ugrupowań opozycyjnych – powiedział Jan Grabiec portalowi Wirtualnemedia.pl.
Prowadzący „Woronicza 17” Michał Rachoń tłumaczył w programie, że Platforma Obywatelska najpierw tak jak zwykle jako swojego reprezentanta zgłosiła Marcina Kierwińskiego, po czym nieoczekiwanie chciała go zastąpić Michałem Szczerbą. – To jest szantaż, my się przed tym szantażem nie poddamy. W sytuacji, w której partia polityczna próbuje wyznaczyć nam konkretnego przedstawiciela, my się na to po prostu nie możemy zgodzić – uzasadnił Rachoń.
Uwaga: M.Rachoń krótko do puczystów z PO:
– My nie poddamy się szantażowi PO. Politycy nie będą wyznaczać składu gości #Woronicza17. RT. pic.twitter.com/I7zkFc0VPI
— Ziemowit Kossakowski (@ZKossakowski) 16 lipca 2017
W poniedziałek głos w tej sprawie zabrała Rada Etyki Mediów. Oceniła, że redakcja „Woronicza 17” naruszyła zapisaną w Karcie Etycznej Mediów zasadę pierwszeństwa dobra odbiorcy, odmawiając Michałowi Szczerbie udziału w programie.
REM zwróciła uwagę, że zaproszenie skierowano do dowolnego przedstawiciela PO. – Jeżeli zaproszenie nie jest wystawione na konkretną osobę, lecz na organizację albo instytucję – jedynie one wyznaczają swego przedstawiciela, a kwestionowanie tego wyboru przez redakcję lub wydawcę stanowi naruszenie zasad etyki dziennikarskiej – oceniła Rada.
– Każda redakcja prasowa, telewizyjna, radiowa, internetowa, każde medium, ma prawo dobierania rozmówców, decydowania, czyjej opinii chce, a czyjej nie chce, wysłuchać. W przypadku programów (audycji, artykułów), których celem jest zapoznanie odbiorców ze stanowiskiem instytucji lub organizacji zainteresowanych przedmiotem debaty, prawo dobierania uczestników kończy się jednak na wskazaniu tych instytucji i organizacji. One już decydują, kto ich stanowisko przedstawi, bo tylko w ich kompetencji leży wybór osoby, która zrobi to najtrafniej – uzasadniała REM.