BBC w Wielkiej Brytanii w ogóle nie nadaje reklam. Niemieckie ARD czy ZDF mogą emitować spoty jedynie przez 20 minut dziennie w dni powszednie. Zasiadający w Radzie Mediów Narodowych Robert Kwiatkowski przewiduje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że prędzej czy później taki sam los czeka TVP. Przyczynić miała się do tego prezesura Jacka Kurskiego.
Niedawno Sejm uchwalił budżet na 2023 rok. Telewizja Polska i Polskie Radio otrzymają 2,7 mld zł rekompensaty abonamentowej (do tej pory 2 mld zł). Już w planie finansowym na 2022 roku nadawca publiczny zapisał wzrost przychodów do 3,42 mld zł.
To rekordowy poziom. Choć TVP nie może przerywać programów spotami, to przychody z reklam i sponsoringu miały także zwiększyć się o 5,8 proc. do 844,12 mln zł. 1,75 mld zł miała stanowić rekompensata, a 295,8 mln zł malejące wpływy abonamentowe. Pozostałe przychody to 297,51 mln zł.
Do 20 minut reklam na dobę tylko w dni powszednie
Brytyjska BBC we własnym kraju reklam nie może nadawać.
– W dni powszednie można nadawać maksymalnie 20 minut reklam. Po godzinie 20 oraz w niedziele i święta generalnie zabrania się nadawania reklam przez ARD i ZDF. ZDF zazwyczaj nadaje osiem bloków reklamowych w dni powszednie. Średnia długość to tylko 3,11 minuty. (…) Reklama jest dozwolona wyłącznie w celach komercyjnych, a nie w politycznych, religijnych i ideologicznych – można przeczytać na stronie niemieckiego ZDF.
Stacje komercyjne mogą wypełnić reklamami 20 proc. swojego dziennego czasu antenowego. To blisko 4 godziny na dobę.
– Zasady finansowania polskiej telewizji publicznej są w Europie zupełnym wyjątkiem. W niemal całej Europie reklama stanowi jedynie uzupełniające źródło dochodów mediów publicznych, a w niektórych krajach telewizja publiczna nie nadaje reklam (tak jest nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też np. w Republice Czeskiej). W Polsce reklamy były przez wiele lat głównym źródłem zasilania TVP a pełna możliwość nadawania reklam była uzasadniona niskimi przychodami z abonamentu. Dziś abonament płaci tylko kilka procent gospodarstw domowych – zauważa w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dr Juliusz Braun z Collegium Civitas, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i były prezes TVP.
Już ponad dekadę temu weszły w życie przepisy, które zakazały nadawcy publicznemu Česká Televize emisji reklam na kanałach ČT1 i ČT24. W 2020 roku podobne przepisy uchwalono na Łotwie. Reklam poza wydarzeniami sportowymi nie ma też m.in. w szwedzkiej SVT. France Télévisions nie może nadawać reklam od godziny od 20 do 6 rano. Trudno mówić o jej upolitycznieniu. Kilka lat temu media informowały o „pościgu z mikrofonem” reportera France 2 za ministrem. W Polsce takie sytuacje się nie zdarzają. Hiszpańska TVE ostatnią reklamę wyemitowała w 2009 roku. W Hiszpanii władze wypłacają operatorowi publicznej telewizji TVE i radia publicznego RNE środki z budżetu państwa, które co roku przekraczają poziom 600 mln euro. Dodatkowym źródłem wpływów są opłaty pobierane od operatorów telewizji kablowych.
– Dla mnie jest oczywiste, że dobrze finansowane media publiczne mają się różnić od komercyjnych po pierwsze tym, że oferują produkt którego media komercyjne nie dostarczą a po drugie tym, że dostarczają go bezpłatnie. A więc również bez reklamy (lub z bardzo niewielką jej ilością). Bo wprawdzie bezpośrednio za reklamę płacą reklamodawcy, ale w ostatecznym racatego w wysoko finansowanych mediach publicznych, takich jak np. niemieckie, czy brytyjskie reklam nie ma lub jest ich bardzo mało – zauważa w rozmowie z Wirtualnemedia.pl były członek KRRiT Krzysztof Luft.
Coraz większe wsparcie państwa dla TVP
Eksperci zauważają, że zmiana przepisów, do której doszło jesienią 2021 roku jeszcze ułatwiła TVP pozyskiwanie przychodów reklamowych.
– W ostatnich latach wprowadzona została coroczna, uchwalana przez Sejm dotacja z budżetu państwa, mająca stanowić rekompensatę za nieściągnięty abonament. Ta dotacja stanowi obecnie podstawę budżetu TVP. Jednocześnie zmieniły się przepisy dotyczące dopuszczalnego czasu nadawania (rozliczanie limitu nie w godzinie zegarowej, ale w dłuższych blokach) co bardzo ułatwiło telewizji publicznej sprzedaż czasu reklamowego. Telewizja otrzymuje znacznie więcej środków publicznych (w 2023 roku dziesięć razy więcej niż 10 lat temu), ma też większe możliwości finansowania komercyjnego, system jest coraz bardziej nieracjonalny. Jest też w gruncie rzeczy sprzeczny z zasadami obowiązującymi w Unii Europejskiej, bo finansowanie nie jest ani stabilne, ani niezależne – ocenia Braun.
Członek Rady Mediów Narodowych Robert Kwiatkowski przypuszcza, że taki stan rzeczy kiedyś ulegnie zmianie. Prawdopodobnie po dojściu do władzy przez opozycję.
– Konsekwencją rządów Kurskiego, maksymalnego uzależnienia finansów TVP od budżetu państwa, będzie wyjście nadawcy publicznego z rynku reklamowego. Nie wiem w jakim stopniu, ale wiem, że to się zgadza z nastrojami widzów i wyborców. Abonament jest skrajnie niepopularny. Polacy w zamian za abonament dostają stronnicze media. W dodatku ten abonament niewiele „waży” w budżecie tych mediów. Moim zdaniem logiczną konsekwencją będzie częściowa lub całkowita likwidacja abonamentu. Wywoła to konsekwencje. Moim zdaniem takie, że obecność reklamowa będzie stopniowo ograniczana. Jeśli dojdzie do zmiany władzy, to nie wątpię, że ten kierunek taki będzie. Coraz więcej pieniędzy z budżetu, coraz mniej z abonamentu, jeśli w ogóle zostanie utrzymany i coraz mniej z rynku. Dzisiaj telewizja jest rządowa. Skoro jest rządowa, to niech rząd utrzymuje, a nie abonenci, a nie rynek – ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl były prezes TVP w czasie rządów lewicy.
Także Krzysztof Luft uważa, że TVP jest w nieuczciwy sposób faworyzowana kosztem nadawców komercyjnych.
– Dopóki polskie media publiczne, ze środków publicznych (z abonamentu) finansowane były tylko w mniejszej części, reklama pozwalała im na prowadzenie działalności. Dziś jednak finansowane są w wystarczającej wysokości, aby znacząco, lub całkowicie wycofać się z rynku reklamowego. Teraz sytuacja jest z wielu względów patologiczna – TVP i PR są finansowane w wystarczającym stopniu ze środków publicznych (2700 mln z budżetu + 650 mln z abonamentu), ale te środki publiczne, na które składają się wszyscy obywatele, wykorzystywane są do ordynarnej propagandy władzy. Mało tego – widzowie muszą jeszcze oglądać reklamy, za które zapłacą kupując reklamowane produkty a pieniądze za to trafią do TVP i PR, które skasują reklamodawców. Wreszcie takie „pompowanie” mediów zwanych publicznymi, z dwóch różnych źródeł (środki publiczne i reklamowe równocześnie) tworzy nierówność na rynku i stawia w znacznie trudniejszej sytuacji innych nadawców, którzy takich możliwości są pozbawieni – zauważa były członek KRRiT.
Reklamy znikną po zmianie władzy?
Zdaniem Kwiatkowskiego kolejne rządy mogą „odchudzić” TVP, która jest w czołówce światowych nadawców publicznych, jeśli chodzi o liczbę nadawanych kanałów tematycznych. Stacje komercyjne od lat protestują przeciwko faworyzowaniu nadawcy publicznego. Nie tylko przy okazji zmiany standardu naziemnej telewizji cyfrowej, ale także możliwości zarabiania wielu milionów na reklamach, mimo pomocy państwa. Nowa władza może więc wyciągnąć rękę do nadawców prywatnych i z reklam w TVP zrezygnować.
– Nie ma ośrodka, który steruje tym procesem, ale my po prostu w tę stronę się ześlizgujemy. To konsekwencja polityki Prawa i Sprawiedliwości, działalności Jacka Kurskiego i pewnie też nadawców prywatnych. Sam się z tym stykałem lata temu, kiedy była dyskutowana nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, która nie doszła do skutku. Kiedy ściągalność abonamentu miała bardzo wzrosnąć, to nadawcy komercyjni bardzo głośno i stanowczo żądali, aby ograniczyć możliwości TVP, jeśli chodzi o emisję reklam – wspomina Kwiatkowski.
Braun nie chciałby zniknięcia reklam z TVP, ale ich radykalnego ograniczenia.
– Nie jestem zwolennikiem całkowitego zakazu nadawania reklam przez telewizję publiczną. Jednym z argumentów jest, iż w polskich warunkach jest to czynnik wymuszający starania o powiększanie widowni. Niewątpliwie jednak, zgodnie z tendencjami w całej Europie, ilość reklam powinna być radykalnie ograniczona, bo zgodnie ze swoją misją telewizja publiczna musi nadawać także treści mające mniejszy potencjał komercyjny. W całej Europie telewizje publiczne nadają też seriale, programy rozrywkowe itp., zgodnie z przyjętą niemal sto lat temu w odniesieniu do radia BBC triadą: informacja – edukacja – rozrywka. Trzeba jednak pamiętać, że rozrywka (na wysokim poziomie!) jest jednak na ostatnim miejscu. Na pierwszym miejscu jest informacja – przekonuje były szef TVP.
Choć ekspert kierował Telewizją Polską w czasie rządów Platformy Obywatelskiej, to nie jest zwolennikiem zamykania kanału informacyjnego, postulowanego przez polityków PO, w tym m.in. Rafała Trzaskowskiego.
– Wiarygodna, rzetelna informacja, wymagająca niezależnego finansowania jest jednym z filarów misji telewizji publicznej. TVP rażąco narusza wszelkie zasady uczciwej informacji, ale pomysł likwidacji TVP Info zawarty w projekcie ustawy jaki ostatnio trafił do laski marszałkowskiej uważam za wysoce niefortunny. Nie tylko dlatego, że nie ma żadnych szans, by taka ustawa została uchwalona przez sejm i podpisana przez prezydenta. Przede wszystkim dlatego, że dyskusja na jej temat prowadzi w ślepą uliczkę. Raczej oddala niż przybliża moment, gdy będzie możliwe zbudowanie w Polsce mediów publicznych na nowo – argumentuje Braun.