Zwolniona w 2020 roku dziennikarka gdańskiej redakcji Polskiej Agencji Prasowej Anna Kisicka w czwartek wygrała proces przed sądem pracy z byłym pracodawcą. Zgodnie z nieprawomocnym wyrokiem PAP ma jej zapłacić maksymalne odszkodowanie. – Zwalniając mnie kierownictwo Polskiej Agencji Prasowej wykonało swoją „pracę” nierzetelnie – komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Anna Kisicka pracowała w gdańskiej redakcji Polskiej Agencji Prasowej od stycznia 2008 roku do października 2020 roku. Została zwolniona z pracy po tym, jak w wewnętrznym mailu zarzuciła nierzetelność dyrekcji PAP. Poszło o relacjonowanie wyroku w sprawie wystawy Muzeum II Wojny Światowej. Opisując go w depeszy Anna Kisicka zamieściła nie tylko komentarz kierownictwa Muzeum, ale także drugiej strony sądowego sporu, czyli prof. Pawła Machcewicza, pierwszego dyrektora placówki.
Tymczasem PAP usunęła przygotowaną przez dziennikarkę depeszę, zastępując ją taką, w której wypowiadał się tylko ówczesny dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, Karol Nawrocki. Wobec takiego obrotu sprawy autorka depeszy rozesłała maila do współpracowników, w którym zarzuciła szefostwu PAP nierzetelność. Kilka dni później została zwolniona z pracy.
Sąd przyznał maksymalne odszkodowanie
Dziennikarka wytoczyła Polskiej Agencji Prasowej sprawę sądową, która zakończyła się w czwartek nieprawomocnym wyrokiem: sąd uznał, że nie było podstaw do zwolnienia z pracy Kisickiej, a zeznania świadków i dowody świadczą o tym, iż powód podany w wypowiedzeniu nie był prawdziwy. Bowiem to nie powódka napisała depeszę, którą w wypowiedzeniu przywołano. W wyroku przyznano edziennikarce maksymalne odszkodowanie, czyli wysokość trzech miesięcznych zarobków.
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Kisicka komentuje: – Zwolniono mnie po 12 latach nienagannej, solidnej, nagradzanej pracy. W wypowiedzeniu Agencja stwierdziła, że utraciła do mnie zaufanie, bo nierzetelnie opisałam wyrok w procesie dotyczącym wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej. Dzisiejszym wyrokiem sąd formalnie potwierdził to, co jest dla mnie jasne od dwóch lat: zwalniając mnie, to kierownictwo Polskiej Agencji Prasowej wykonało swoją „pracę” nierzetelnie. Jeśli do tego dodać, że – w dniu wyroku w sprawie Muzeum II Wojny Światowej – Agencja nie zamieściła komentarza jednej ze stron procesu, to – moim zdaniem – zaufanie do PAP zostało narażone na szwank. Ja w każdym razie je utraciłam.
Wyrok jest nieprawomocny, stronom przysługuje odwołanie od niego. – Ja się odwoływać nie będę od tego wyroku, przyznano mi maksymalne odszkodowanie – podkreśla Anna Kisicka. Poprosiliśmy także o komentarz kierownictwo Polskiej Agencji Prasowej, na razie nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
PAP pozwana także przez Roberta Pietrzaka
Kilka dni temu ruszył także proces wytoczony przez Roberta Pietrzaka, byłego szefa gdańskiego biura PAP. On z kolei został zwolniony po tym, jak zeznając w trakcie procesu Anny Kisickiej powiedział, iż był głównym autorem spornej depeszy, zaś dziennikarkę „podpisał grzecznościowo”, gdyż pomagała przy jej powstawaniu.
Powiedział także, iż prawdziwym powodem zwolnienia Kisickiej był jej mail wysłany do współpracowników. Niedługo po złożeniu zeznań także i on stracił pracę w PAP.
Polska Agencja Prasowa zamknęła 2021 rok z prawie 707 tys. zł zysku netto. Przychody ze sprzedanych produktów przekroczyły 56,6 mln zł, co oznacza wzrost o ponad 9 proc. Dane o wynikach finansowych PAP otrzymali członkowie Rady Mediów Narodowych.
Prawie połowę przychodów ze sprzedaży (47,9 proc.) przyniósł agencji segment media. Wyniosły one 27,117 mln zł, podczas gdy w 2020 roku 25,505 mln zł. Przychody z segmentu informacja biznesowa wyniosły 9,380 mln zł (w 2020 roku było to 9,417 mln zł). Segment „Fotografia” przyniósł 7,363 mln zł przychodów (poprzednio 6,639 mln zł), a „Centrum Prasowe” 9,368 mln zł (w 2020 5,766 mln zł). Pozostałe przychody operacyjne sięgnęły 19,3 mln zł. To wzrost o prawie 28 proc.