W poniedziałek, trzy dni po eksplozji, która miała miejsce 27 stycznia, do redakcji programu interwencyjnego Polsatu dotarł list napisany i wysłany przed katastrofą. Są pod nim podpisane dwie kobiety, które zginęły w wybuchu, oraz mężczyzna, który w jego wyniku został ranny. Jak ustaliliśmy, list był skierowany do redakcji programu i nie był zaadresowany do konkretnego dziennikarza.
– W mojej prawie 30-letniej dziennikarskiej i reporterskiej pracy nie miałam jeszcze takiej sprawy, chyba mało kto miał. Jestem tym mocno poruszona, dlatego nie chciałabym teraz tego komentować – mówi „Presserwisowi” Małgorzata Pietkiewicz – reporterka, która zajmowała się sprawą katowickiej rodziny.
Redakcja programu podejrzewa, że rodzina napisała list właśnie do „Interwencji”, bo w 2020 roku ekipa magazynu zainteresowała się jej problemem i zrealizowała na ten temat materiał. Chodziło o konflikt z księdzem. Pracowała u niego jedna z kobiet, które zginęły w wybuchu. Duchowny nie opłacał jej składek na ZUS.
Wczoraj także „Uwaga” TVN poinformowała, że otrzymała list od tej samej rodziny.
W korespondencji, przesłanej przed wybuchem, rodzina napisała, że starała się o mieszkanie, by wyprowadzić się z parafii, ale miał jej to utrudniać ksiądz. Z treści pisma wynika, że duchowny zapowiedział rodzinie, że zostanie wyrzucona z zajmowanego przez nią lokalu.
„Nie pozostało nam nic innego jak rozszerzone samobójstwo, a tabletki nasenne pozwolą nam odejść skutecznie i po cichu” – napisała rodzina w liście.
Na razie nie ustalono, czy „Interwencja” będzie kontynuowała ten temat. „Uwaga” TVN wczoraj zrealizowała program, idąc tropem listu. Z kolei katowicka prokuratura zapowiedziała, że zabezpieczy i sprawdzi treść listu.