Po tym, jak organizacje dziennikarskie z Norwegii, Danii, Finlandii oraz Islandii podjęły decyzję o wystąpieniu z Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy (IFJ), polskie stowarzyszenia zaczynają również rozważać takie posunięcie. – Zastanawiamy się – przyznaje „Presserwisowi” Krzysztof Bobiński z Towarzystwa Dziennikarskiego.
Nordyccy dziennikarze zarzucają władzom organizacji nieprzestrzeganie zasad demokracji, korupcję, nieetyczne finansowanie, a także tolerowanie rosyjskich członków, którzy działają na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy.
Specjalne oświadczenie wydało we wtorek Norweskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (NJ). „Wspólnie z przedstawicielami innych krajów nordyckich i kilkoma innymi państwami od roku prowadziliśmy walkę o wprowadzenie w organizacji zasad wyboru władz, przejrzystości decyzji, wydatków i innych bardzo podstawowych demokratycznych reguł działalności. Niestety nie odnieśliśmy sukcesu” – napisał prezes NJ, Dag Idar Tryggestad.
Jego zdaniem o rezygnacji przesądził brak reakcji władz „na zadomowienie się rosyjskich organizacji dziennikarskich na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy”. „Coś podobnego zdarzyło się już wcześniej w Abchazji należącej do Gruzji, ale nie było na to reakcji” – podkreślił Tryggestad.
– Zastanawiamy się, czy opuszczać Międzynarodową Federację Dziennikarzy – stwierdza Krzysztof Bobiński z Towarzystwa Dziennikarskiego. – W zasadzie nasze związki z IFJ są bardzo luźne, poza tym, że organizacja ta dostarcza nam międzynarodowe karty dziennikarskie. Za to mamy bardzo dobre relacje z Europejską Federacją Dziennikarzy.
– Gdy latem zeszłego roku byliśmy na zjeździe w Izmirze, pojawiły się argumenty, że IFJ jest źle zarządzany i nie wypełnia obowiązków. To m.in. sprawy związane ze składkami członkowskimi i organizacją zjazdów. Pojawił się również problem przy wyborach władz IFJ: okazało się, że nie dopuszczono do nich koleżanki z Afryki, która startowała na prezesa. Ciało to w dalszym ciągu zdominowane jest przez Europejczyków – dodaje Krzysztof Bobiński.
Bobiński uważa, że w ślad za skandynawskimi organizacjami dziennikarskimi na wyjście z IFJ mogą zdecydować się kolejne stowarzyszenia. Jak tłumaczy, niedawno zniesiono wymóg, według którego do zapisania się do EFJ konieczne było członkostwo w Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy. – Skandynawowie wykorzystali już zmianę przepisów – mówi Bobiński.
Jolanta Hajdasz, wiceprezeska Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich (SDP), zwraca uwagę, że organizacja ta już w ubiegłym roku protestowała przeciwko obecności Rosjan w IFJ. – Nie mam informacji, by móc dziś komentować sprawę związaną z decyzją skandynawskich organizacji dziennikarskich. Ale chcę przypomnieć, że pod koniec lutego ub.r. SDP w związku z agresją Rosji na Ukrainę zażądało natychmiastowego uruchomienia procedury usunięcia rosyjskich organizacji dziennikarskich – Związku Dziennikarzy Rosji oraz rosyjskiego Związku Dziennikarzy i Pracowników Mediów z Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy i Europejskiej Federacji Dziennikarzy – podkreśla Jolanta Hajdasz.
W sprawie inicjatywy Skandynawów z polskich organizacji nie zabrało głosu tylko Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polski (SDRP).
Duńskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (DJ) zwróciło uwagę na możliwe praktyki korupcyjne związane z organizacją ostatniego luksusowego kongresu IFJ w Muskacie w Omanie. Państwie, w którym wolność mediów jest ograniczona, a krytyka władz zabroniona. Sułtan miał sfinansować częściowo organizację kongresu. „Nie możemy być częścią międzynarodowej organizacji, która nie stoi na straży wolności prasy, a jej procesy decyzyjne nie spełniają naszych wymogów” – oświadczyła szefowa DJ Tine Johansen.
Okres wypowiedzenia w przypadku rezygnacji z członkostwa IFJ wynosi pół roku.
Norweskie stowarzyszenie zaoszczędzi na składce blisko 30 tys. euro. Pieniądze chce przeznaczyć na „pracę solidarnościową” w krajach, w tym w Ukrainie, gdzie dziennikarze i media potrzebują pomocy. Duńscy dziennikarze, którzy wpłacają rocznie 90 tys. euro, chcą się do tej inicjatywy przyłączyć.
IFJ prowadzi działalność charytatywną. Na stronie internetowej zbiera pieniądze na fundusz dla ukraińskich dziennikarzy. Odejście przedstawicieli stowarzyszeń z Norwegii, Danii, Finlandii oraz Islandii, posiadających łącznie 50 tys. członków, oznaczać będzie utratę przez organizację ok. 20 proc. budżetu z tego tytułu.
Zastępca sekretarza generalnego IFJ Jeremy Dear zarzuty przedstawicieli państw nordyckich nazwał „fałszywymi, zniesławiającymi oraz szkodliwymi”.
Rezygnację rozważa także Szwedzki Związek Dziennikarzy (SJF), ale jak podkreśliła jego prezes Ulrika Hyllert, „nie jest to w tej chwili możliwe”. „Współpracujemy przy ważnych projektach pomocowych, przy których nie działają inne kraje nordyckie, wystawiamy legitymacje w imieniu IFJ, a nasi członkowie mają ich ubezpieczenie” – wskazała Hyllert.
Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy na Twitterze nazywa siebie „głosem dziennikarzy”. Twierdzi, że reprezentuje 600 tys. osób pracujących w mediach (ze 190 organizacji) ze 146 krajów. Wśród nich są stowarzyszenia rosyjskie, które po inwazji Rosji na Ukrainę nie zostały wykluczone.