PKN Orlen chce, żeby TVN24 zamieścił sprostowanie i przeprosiny dotyczące reportażu Dariusza Kubika i Grzegorza Łakomskiego pokazanego w czwartek w „Czarno na białym”. Reporterzy ustalili, że ponad 20 menedżerów związanych z grupą Orlen jednego dnia wpłaciło identyczne kwoty na kampanię Beaty Szydło i Joanny Kopcińskiej przed wyborami do europarlamentu w 2019 roku.
– W związku z nieprawdziwymi informacjami, w tym wypowiedzią, która ma charakter pomówienia, opublikowanymi wczoraj w materiale Czarno na białym TVN24, spółka wzywa redakcję do sprostowania i przeprosin oraz podejmuje dalsze kroki prawne w celu ochrony dóbr osobistych – napisano w piątek po południu na profilu twitterowym Orlenu.
Nie wskazano, wobec których informacji z reportażu firma ma zastrzeżenia ani jak ma brzmieć wnioskowane przez nią sprostowanie.
Dariusz Kubik i Grzegorz Łakomski w reportażu wyemitowanym w „Czarno na białym” w TVN24 opisali swoje ustalenia: przed wyborami do europarlamentu wiosną 2019 roku 22 menedżerów związanych z Orlenem jednego dnia wpłaciło identyczne kwoty na fundusz wyborczy PiS, z przeznaczeniem na działania promujące byłą premier Beatę Szydło i byłą rzeczniczkę rządu Joannę Kopcińską (obie uzyskały mandat).
– Odkryta przez naszych reporterów zbieżność dat, sum i nazwisk, a także wielokrotność wpłat na fundusz wyborczy PiS, każe postawić pytanie o legalność finansowania tej partii – stwierdzono w opisie reportażu na profilach społecznościowych „Czarno na białym”.
W materiale pokazano, jak Kubik i Łakomski starali się porozmawiać o tym z oboma europosłankami i niektórymi z menedżerów Orlenu, w wielu przypadkach bezskutecznie. Omawiali też tę sytuację ze Stanisławem Kostrzewskim, który w latach 2001-2006 i 2009-2014 był skarbnikiem Prawa i Sprawiedliwości.
Naczelna Polska Press o agenturalnej przeszłości byłego skarbnika PiS
Krótko po emisji reportażu odniosła się do niego Dorota Kania, członkini zarządu i redaktor naczelna wydawnictwa Polska Press, wiosną ub.r. przejętego przez Orlen.
– Stanisław Kostrzewski, główny rozmówca TVN nt finansowania kampanii wyborczej PiS, w PRL był zarejestrowany jako tajny współpracownik wojskowej bezpieki. Jego akta przez lata znajdowały się w niejawnych zbiorach – napisała.
– Na pewno jest jakieś logiczne wyjaśnienie, dlaczego to nigdy nie przeszkadzało ani Kaczyńskiemu, ani PiS, ani Pani – zauważyła Kataryna, felietonistka „Plusa Minusa”. – Czytać pani nie umie ze zrozumieniem? Akta były do całkiem niedawna z niejawnych zbiorze. A kiedy Kostrzewskich odszedł? Wystarczy logicznie połączyć dwa fakty – odpowiedziała Kania.
Inni publicyści zwrócili uwagę, że dane ze zbioru zastrzeżonego IPN są publiczne dostępne od dawna, ponadto Stanisław Kostrzewski był członkiem PZPR aż do rozwiązania partii. – Był w tym zbiorze zastrzeżonym do którego PiS miało dostęp już rządząc w latach 2005-2007. Czy pani może przestać udawać że wszyscy mamy zbiorową amnezję – napisała do Kani Dominika Długosz z „Newsweeka”.
Według danych Nielsen Audience Measurement w październiku br. średnia widownia minutowa TVN24 wynosiła 321 479 widzów, a udział w rynku oglądalności – 5,65 proc., po wzroście rok do roku o 12,3 proc.