– To nie jest jedyny proces polityczny, takich w Białorusi toczą się setki. Wszystkie według podobnego scenariusza, a praktyka pokazuje, że wszystkie kończą się szybko – mówi Aleksy Dzikawicki, od 2007 roku szef redakcji programów informacyjnych w Biełsat TV. Sprawa Poczobuta potrwa jednak znacznie dłużej ze względu na nieplanowane przerwy.
Niezrozumiały taniec wokół procesu Poczobuta
Na dziwny status procesu jeszcze przed jego rozpoczęciem zwracała uwagę w „Presserwisie” redaktorka naczelna TV Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy. – Wygląda, jakby białoruska władza odprawiała jakiś niezrozumiały taniec wokół tego procesu. Jakby chciała coś uzyskać: akceptację czy tolerancję dla swoich działań – mówiła po kolejnym odroczeniu procesu na początku stycznia tego roku.
Aleksy Dzikawicki przypomina, że wielu więźniów politycznych siedzi w aresztach bez wyroku dłuższy czas. – Trzeba pamiętać, że warunki bytowania w aresztach na Białorusi są znacznie gorsze niż w więzieniach. Dlatego od zasądzonej kary odlicza się okres aresztowania w wymiarze półtora dnia za każdy dzień aresztu. To również dodatkowy element wywierania presji na aresztowanego, która ma go złamać.
Andrzej Poczobut, członek zarządu Związku Polaków na Białorusi, współpracownik „Gazety Wyborczej” i TVP, Dziennikarz Roku 2021 i 2011, został zatrzymany 25 marca 2021 roku. Od tamtego czasu, czyli przez ponad 660 dni, przebywa w areszcie, oskarżony o „podżeganie do nienawiści na tle religijnym i narodowościowym” i o działania o znamionach „rehabilitacji nazizmu”. W październiku ub. r. białoruskie władze wpisały go na państwową „listę terrorystów”.