Bloger naukowy wygrał proces z Jerzym Ziębą

Jerzy Zięba

Prowadzący blog Totylkoteoria.pl Łukasz Sakowski wygrał proces sądowy z propagatorem pseudonauki i medycyny niekonwencjonalnej Jerzym Ziębą. Przedsiębiorca pozwał Sakowskiego m.in. za nazwanie go „znachorem” i „szarlatanem”.

W połowie grudnia ub.r. Łukasz Sakowski wygrał proces z Jerzym Ziębą przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Całą sprawę obszernie opisał na swoim blogu. Sakowski opisuje, że wszystko zaczęło się od ponad godzinnego filmu Zięby, w którym ten „publicznie zwyzywał” go za tekst opublikowany w tygodniku „Newsweek Polska”. Nazywa go tam „gówniarzem”, „gnojem”, „smrodem jednym”, „gnojkiem śmierdzącym”, „ścierwem”, „chłopcem, który bawi się w dziennikarza”, „pseudobiologiem”, „kłamczuchem”, „nieszczęśnikiem”, „kłamcą paskudnym”, „kłamczuszkiem z »Newsweeka«”, „biologiem z bożej łaski”. Bloger oskarżył za to Ziębę w trybie karnym. Proces miał toczyć się w Rzeszowie, gdzie zameldowany jest Zięba.

Sakowski opisuje, jak przed wejściem do sali przedsiębiorca „odnosił się (…) w sposób wywyższający i grubiański”.

Dalej Sakowski opowiada, że na skutek celowego błędu lub niedopatrzenia prawnika nie stawił się na rozprawie i sędzia umorzyła postępowanie.

Drugi proces

Jednocześnie Zięba złożył jednak pozew w trybie cywilnym przeciw blogerowi do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Sakowski ocenił, że był to pozew typu SLAPP – „odwetowy, mający na celu zastraszenie lub uzyskanie jakichś korzyści”. Wedle Sakowskiego, Zięba bowiem zaproponował ugodę, mającą polegać na usunięciu przez blogera powództwa w Rzeszowie, a przez przedsiębiorcę w Poznaniu. Sakowski nie zgodził się na to.

W pozwie przeciw blogerowi zarzucono mu napisanie nieprawdy na temat sprzedaży przez Ziębę strukturyzatorów wody oraz godzenie w dobre imię przedsiębiorcy przez ocenę, że w książce „Ukryte terapie” opisuje on „nieskuteczne metody leczenia bądź wspomagania leczenia”. Sakowskiemu zarzucono też, że niezgodnie z prawdą twierdzi, iż Zięba odradza wizyty u lekarzy. Bloger na dowód tego twierdzenia przytacza wideo, na którym przedsiębiorca odradzał korzystanie z usług ortopedów i kardiologów i nagranie dziennikarki „Newsweeka”, na którym Zięba poleca rezygnację z chemioterapii.

Innym zarzutem było pisanie, że Zięba obraża lekarzy. Sakowski pisze, że przedsiębiorca nie miał żadnych dowodów na poparcie swojej opinii, zaś sam bloger przypomniał, iż Zięba głosił przykładowo, że „odrąbałby im te durne lekarskie łby”.

Popuaryzator pseudonauki zarzucał też Sakowskiemu, że przed publikacją artykułu w „Newsweeku” z końca 2018 roku nie kontaktował się z nim. Bloger na dowód pokazał zrzut ekranu z mailem skierowanym na adres Zięby. Lista zarzutów była dłuższa, Zięba podnosił też to, że Sakowski nazywał go „znachorem”, „celebrytą”, „antyszczepionkowcem” czy „szarlatanem”. Pozew, jak dodaje bloger, oprócz powyższych zarzutów zawierał „całe mnóstwo innych oskarżeń, które były tak ogólnikowe, rozmyte i niejasne albo odnosiły się do czyichś komentarzy na moim blogu, a nie do moich własnych treści, że nie miałem w zasadzie jak na nie zareagować. Fakt ten pokazuje dodatkowo, że pozew miał charakter SLAPP: napisano go tak, aby był przerażająco gruby i oskarżycielski, ale przy dokładnym zapoznaniu się z nim okazało się, że nie zawiera prawie żadnej treści, a spośród tego, co da się z niego wyłuskać, praktycznie wszystkie zarzuty są bezpodstawne”.

Sąd: Sakowski miał prawo do krytyki i opierał się na faktach

Przedsiębiorca domagał się od Sakowskiego m.in. częściowej cenzury wyników Biologicznej Bzdury Roku 2018, w której zajął pierwsze miejsce, usunięcia tekstów na jego temat.

Sakowski pisze, że w toku procesu Zięba przyznał, iż za jego wystąpienia pobierał opłaty (wcześniej zarzucał blogerowi, że pisze w tej kwestii nieprawdę). Pod koniec rozprawy Zięba domagał się już tylko usunięcia z tekstów słów typu „szarlatan” czy „znachor”. Sakowski jednak i na to się nie zgodził.

Sąd w przytoczonym przez blogera uzasadnieniu stwierdził, że Sakowski miał prawo do krytyki koncepcji promowanych przez Ziębę i że w tej krytyce opierał się na faktach. Jak dodał, bloger zasadnie nazwał przedsiębiorce przeciwnikiem szczepień. „Sąd wprost podał, że nie można żądać wyłącznie afirmacji swojego działania, czy milczenia w przypadku gdy ktoś się z czymś nie zgadza – a na takie oczekiwanie wskazują żądania i zachowanie Jerzego Zięby” – podkreśla Sakowski.

Sąd przytoczył również zasadę „czystych rąk”, która mówi, że oczekując od innych przestrzegania pewnych zasad, należy samemu się do nich stosować – tutaj chodziło o żądanie przez Ziębę braku krytyki, podczas gdy sam „niejednokrotnie (…) obrażał i wyzywał publicznie i to w sposób wulgarny i agresywny”. Sąd podał też słownikowe definicje słowa „znachor”, jedną z nich jest osoba bez wykształcenia medycznego, która zajmuje się leczeniem ludzi, „a tym tematem Jerzy Zięba niewątpliwie, bezpośrednio i pośrednio, zajmuje się od co najmniej kilku lat” – dodaje Sakowski.

Bloger w zakończeniu przyznał, że sąd uznał jedno z roszczeń Zięby i zobligował go do usunięcia obraźliwego komentarza z bloga. Sakowski dodaje, że po ogłoszeniu wyroku zrobił to.

Zięba zapowiada apelację

Zięba w komentarzu na Facebooku zapowiedział apelację. „Jest Apelacja, a więc spokojnie… to nie jest jeszcze żadna wygrana” – napisał. Sakowski skomentował, że dotąd (18 stycznia) nie otrzymał żadnego pisma odwoławczego ani oficjalnego powiadomienia o takim.

Jerzy Zięba to przedsiębiorca, publicysta, niezależny dziennikarz (jak sam o sobie pisze), który propaguje niekonwencjonalne metody leczenia i głosi poglądy niezgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej. W czasie pandemii polecał na koronawirusa duże dawki witaminy C w połączeniu z perhydrolem w stężeniu 0,04-0,06 proc.

Totylkoteoria.pl to blog naukowy istniejący od 2014 roku, zbiera fundusze na Patronite.pl, obecnie ma tam 110 patronów, którzy miesięcznie zasilają bloga kwotą 2,1 tys. zł. Od 2021 roku działa także podcast „Teoretico”.