Dziś pierwsze czytanie projektu ustawy nazywanego „Lex Pilot”. Z nieoficjalnych informacji wynika, że choć kanały Telewizji Polskiej mają być dalej wyeksponowane na listach dekoderów, to rząd wycofa się z niektórych rozwiązań. Poseł Robert Kwiatkowski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl nie wyklucza, że zmiany mogą mieć związek z odejściem Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP.
Mocno krytykowany przez operatorów płatnej telewizji projekt ustawy zakłada, że pierwsze pięć miejsc na listach dekoderów przypadnie stacjom: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Info i TVP Kultura.
Jedynie te stacje miałyby być w ustawie o radiofonii i telewizji określone jako must carry, must offer. Takie, które powinny znaleźć się w ofercie każdej sieci kablowej lub platformy cyfrowej.
Pozostałe stacje, których nie miało być więcej niż 30, wyznaczyłby przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie wiadomo czy na liście znalazłyby się Polsat, TV4, TVN i TV Puls, które obecnie są objęte zasadą must carry, must offer.
W projekcie postulaty byłego prezesa TV
P Ponadto platformy satelitarne, takie jak Polsat Box czy Canal+ musiałyby zaoferować abonentom wszystkie 16 wersji TVP 3. Obecnie udostępniają tylko TVP3 Warszawa. Dołączenie 15 kolejnych stacji oznaczałoby dla nich dodatkowe koszty liczone w milionach euro. Kolejna rewolucyjna zmiana to konieczność sprzedaży dostępu do kanałów a la carte, czyli pojedynczo. Sieci kablowe i platformy cyfrowe twierdzą, że to wyjątkowo trudne do wprowadzenia, ponieważ z nadawcami łączą ich kilkuletnie umowy. Ostrzegają, że takie zapisy doprowadzą do wzrostu cen, zubożenia oferty i zniknięcia z rynku wielu mniejszych stacji.
Już w czerwcu ub.r. ówczesny prezes TVP Jacek Kurski sugerował rządowi wprowadzenie rozwiązań, które znalazły się w projekcie. – Cieszę się, że jest w rządzie ustawa o implementacji Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej, której przyjęcie może sprawić – wierzę, że tak się stanie – że wszyscy Państwo będą mieli na pilocie na trzecim programie, trzeci program Telewizji Polskiej i właściwy terytorialnie sygnał ośrodka. Nie tak jak jest dzisiaj w Polsacie, że na 68 kanale TVP3 Warszawa w Białymstoku w formacie SD. Będzie w HD, właściwy terytorialny na numerze 3. Bardzo liczę, że tak się stanie. Łączenie z ośrodkami podczas koncertu było celowe, żeby pokazać jaki jest potencjał ośrodków i jak blisko możemy być wspólnot lokalnych. Szczególnie, że za rok mamy wybory samorządowe. Informacja lokalna jest bardzo ważna, żeby dotarła do Polaków – stwierdził Kurski w programie „Gość Wiadomości”.
Co złagodzi PiS?
Z nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski wynika, że PiS z części zmian zrezygnuje. Kanały TVN, Polsat, TV4 i TV Puls mają pozostać na liście must carry, must offer i być dalej wymienione w ustawie wraz z 5 wcześniej wspomnianymi głównymi antenami TVP. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma wskazać nie do 30, tylko 10 dodatkowych stacji.
– Od początku mówiłem, że jednym z rozwiązań tej sytuacji jest uznanie praw nabytych. Skoro część nadawców uzyskała je ze względu na zasięg, to powinny one zostać zachowane. Liczba kanałów objętych must carry, must offer, w nowej propozycji zmian, ma się zmniejszyć z 30 do 10. To byłby ruch w dobrą stronę. W przypadku pięciu kanałów zostałaby określona kolejność, a pozostałe kanały to te, które miały już te prawa. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji mogłaby zdecydować, kto jeszcze mógłby zostać wpisany na listę must carry, must offer. Projektu nie widziałem, ale nowe informacje wskazują, że pierwotna wersja zostanie złagodzona właśnie w taki sposób – mówi Wirtualnemedia.pl członek KRRiT prof. Tadeusz Kowalski.
Posłowie PiS na temat zmian w projekcie milczą, a posłowie opozycji nie dowierzają, że złagodzenie nastąpi. – Może do nich dotarło, że jest rok wyborczy i zadzieranie z mediami na wszystkich frontach nie jest sensowne. Mam jednak ogromne wątpliwości czy oni naprawdę chcą coś złagodzić. Dopiero w czwartek odbywa się pierwsze czytanie. Mam nadzieję, że PiS się trochę się wystraszy, ale nie wiem co złagodzą. Z artykułu 10 tego projektu powinno zniknąć wszystko. Zaburza to wszystko: pluralizm mediów, zobowiązania biznesowe, funkcjonowanie tych firm. Jest to wprowadzane bez konsultacji, na chybcika, bez sensu. Wszystko co mówi o kolejności wprowadzenia kanałów, bodajże od punktu 8 do 11, powinno być wyjęte i odsunięte do późniejszych konsultacji. Zgodnie z dyrektywą unijną jakieś regulacje trzeba wprowadzić, ale nie ponadwymiarowe – przekonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka Koalicji Obywatelskiej, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji kultury i środków przekazu.
„Za 700 dodatkowych milionów złotych mogę zrobić 70 kanałów”
Zdaniem członka Rady Mediów Narodowych Roberta Kwiatkowskiego, PiS może złagodzić projekt w związku ze zmianą szefa Telewizji Polskiej. – Prezes zmienił się, więc interes Telewizji Polskiej także zmienił się. Kurski był prezesem TVP, kiedy te zapisy nie obowiązywały. Interesy telewizji jakoś na tym cierpią? Nie, więc nie gmerałbym przy tym. Pomysł, żeby włączać wszystkie programy naziemne TVP do czołówki na pilocie i nie włączać do tego naziemnym programów komercyjnych, jest z piekła rodem. Stworzyli problem i teraz go będą z najwyższym trudem rozwiązywać i jeszcze ogłoszą, że to jest sukces – przekonuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl poseł PPS.
Były prezes Telewizji Polskiej w czasie rządów lewicy zauważa, że projekt jest zgodny z postulatami Kurskiego i jego koncepcją funkcjonowania telewizji publicznej. – Może to jest specyficznie rozumiany „testament Kurskiego”. Rozumiem, że są ludzie, którzy są patriotami telewizji publicznej i tego trzeba wymagać od prezesa TVP, żeby był pierwszym patriotą. Nie może być tak, że TVP i tylko TVP. Tym bardziej, że nad nami cały czas wisi pytanie po co TVP ma aż tyle kanałów tematycznych i za co. Nie są zrobione za pieniądze zdobyte w ciężkiej rynkowej walce tylko jednym głosowaniem. Zamiast 2 mld jest 2,7 mld zł. Za 700 mln zł to ja mogę zrobić nawet 70 kanałów tematycznych. Wszystkie będą musiały być jakoś premiowane na pilotach EPG? Przecież to absurd – ironizuje Kwiatkowski.
Przedwyborcze wzmocnienie TVP
Brytyjski regulator rynku medialnego Ofcom wymaga od operatorów płatnej telewizji, aby stacje publicznego nadawcy BBC zajmowały najbardziej atrakcyjne pozycje. Pierwsze miejsce na liście dekoderów platformy satelitarnej Sky i sieci kablowej Virgin Media ma więc BBC One, a drugie BBC Two. Kolejne miejsca przypadają ITV, Channel 4, Channel 5. Eksponowani są więc zarówno czołowi publiczni, jak i komercyjni nadawcy. W Polsce pierwsze 5 miejsc ma przypaść TVP.
Zdaniem Kwiatkowskiego, PiS wykorzystuje wdrożenie unijnej dyrektywy do wzmocnienia pozycji TVP w roku wyborczym. – Po co w ogóle gmerać przy tym must carry, must offer. Co stało się takiego, że obecnie istniejące zapisy są wadliwe? Wprowadza się Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej. Zamiast nowego prawa telekomunikacyjnego mamy Prawo Komunikacji Elektronicznej. To potworny dokument, bo ma kilkaset stron uzasadnienia. Jak ktoś przejrzy te 300 stron, to zobaczy, że nie ma potrzeby gmerania akurat przy tych zapisach ustawy o radiofonii i telewizji. Oni to ewidentnie dokleili. Mogli to równie dobrze dokleić do ustawy o zawodzie lekarza. Już PiS takie rzeczy robił. Nie ma powodu, żeby w ogóle tego się dotykać – zauważa członek Rady Mediów Narodowych.
Obowiązek a la carte pozostanie?
Ogromne wątpliwości branży płatnej telewizji budzi też obowiązek oferowania kanałów a la carte. W Kanadzie prace nad nim rozpoczęto w 2012 roku, a zaczął obowiązywać dopiero 1 grudnia 2016 roku. Tamtejsze władze miały dość czasu na konsultacje społeczne, a operatorzy na renegocjowanie umów z nadawcami i przygotowanie klientów do nowej oferty. Niekoniecznie tańszej, bo za dostęp do jednej stacji trzeba najczęściej płacić od 3 do 7 dolarów, czyli równowartość 10-22 zł.
Rzecznik rządu kilka razy chwalił model a la carte. Czy obowiązek ten zostanie w projekcie? – Oprócz informacji o must carry, must offer niczego nowego na ten temat nie słyszałem. To kwestia wypowiadania i zawierania nowych umów z tysiącami klientów. Niektórzy twierdzą, że oferta a la carte będzie dużo droższa niż pakietowa. Burzy ona dotychczasowy model biznesowy. Małe kanały często były oferowane w pakietach. Na tym opierał się ten biznes. Kanałów jest dosyć dużo i to rozwiązanie może zburzyć rynek, a nie doprowadzić do jego rozwoju. Być może a la carte powinno być jedną z opcji do wyboru, czyli pakiety lub a la carte, ale to nie może być obowiązkiem. W przeciwnym wypadku może być dużo drożej. Opieram się na informacjach ekspertów, którzy zajmują się tym biznesem – mówi prof. Kowalski z KRRiT.
Poseł Kwiatkowski uważa, że podobnie jak w Kanadzie, takie zmiany powinny zostać przygotowane z odpowiednim wyprzedzeniem. – To nie jest taki zły pomysł. Z tego co wiem na innych rynkach są oferty telewizji a la carte. Rozumiem ekonomikę skali, ale jak mówimy o prawach konsumenta, to ten konsument bez nadmiernego kosztu producenta, będzie miał możliwość wyboru. To istota tego pomysłu. Dlaczego ja nie mogę kupić jednego kanału? Może kosztować to więcej, ale muszę od razu kupować pakiet z kilkunastoma kanałami? Wtedy jest więcej możliwości wyboru. Powinien być czas na dostosowanie się do nowych przepisów. Prawo i Sprawiedliwość działa jednak tak, że jak prezes się obudzi i zatwierdzi, to cała reszta idzie w trybie 24 albo 48 godzin. Vacatio legis powinno być maksymalnie wydłużone. Nie jestem przeciwnikiem jakichkolwiek zmian, co pokazuje moje podejście do a la carte, ale samą istotę „Lex Pilot” uważam za idiotyczną – ocenia członek RMN.